,
Stare pokolenie a akceptacja PrawdyNiszczarka do gĹowy
Nie mam zamiaru kogokolwiek, zmieniać. I tak jak w temacie, wątpie by każdy człowiek miał powołanie do ujrzenia prawdy. Bynajmniej wątpie, także by prawdziwie dobra osoba, dajmy na to katolik bądź ateista musi być z reguły zwiedziona.
Moje pytanie brzmi- jak, waszym zdaniem przekonać bliską(Bardzo Dobrą, Wierzącą i Kochaną osobę) do tego by uzała, że ktoś inny może mieć racje i zbliżyła swą chęć do bardziej refleksyjnej, odważnej w szukaniu Boga u źródła? W bardzo łatwy sposób. Wystarczy nie wypyszniać sie, i nie mówić tej o sobie, że TY masz racje, a ona nie, tylko powiedzieć, że Twoja racja, tak naprawde nie należy do Ciebie, tylko do Boga, całą wiedze i mądrość którą masz, to od Boga, Ty nie masz nic, i niech sie tym pokieruje. Gdyby to aż tak było proste, to nie zadawałbym pytania Jak to? Przecież w życiu wszystko jest proste, a ludzie zadają miliony pytań właśnie na najprostsze rzeczy, ale póki odpowiedzi nie otrzymają, jest to dla nich trudne To inaczej. Gdy zawodzi pokora i frazesy(bądź co bądź, prawdziwe) a osoba jest uparta i nie nakierowana na chęci? To inaczej. Gdy zawodzi pokora i frazesy(bądź co bądź, prawdziwe) a osoba jest uparta i nie nakierowana na chęci? To możesz dalej sie starać ją przekonać, albo przestać. Ani w jednym ani tym drugim przypadku nie ponosisz żadnej winy. Bylebyś nie godziła sie z jej poglądami, lepiej ażeby była nieprzyjaźń między Wami, niż Twoja wiara miała wejść na złą droge. W tym filmie wyjaśniam, jak to wszystko działa. Tym, że ktoś z rodziny nie chce słuchać nie trzeba się za bardzo przejmować. http://www.youtube.com/watch?v=00fwWp5WiYc Nie każdemu jest dane, by poznać prawdę wcześniej. Niektórzy są tak zaślepieni np. ideą dobrych intencji władzy czy Watykanu, że zaprzeczają każdemu faktowi, który tej idei przeczy. Tacy zmanipulowani ludzie każdy taki fakt odrzucają twierdząc, że jest to kłamstwo Szatana i nie próbują nawet dojść do źródeł prawdy, bo mają poukładany światopogląd i nie chcą lub boją się go zmieniać. Dlatego możemy być dumni, że Bóg obdarzył nas mniejszą podatnością na manipulację i większą otwartością na poznanie prawdy Ale nie martwmy się o naszych bliskich, oni też kiedyś poznają prawdę z Bożą pomocą i w odpowiednim czasie. Nie każdemu jest dane, by poznać prawdę wcześniej. Niektórzy są tak zaślepieni np. ideą dobrych intencji władzy czy Watykanu, że zaprzeczają każdemu faktowi, który tej idei przeczy. Tacy zmanipulowani ludzie każdy taki fakt odrzucają twierdząc, że jest to kłamstwo Szatana i nie próbują nawet dojść do źródeł prawdy, bo mają poukładany światopogląd i nie chcą lub boją się go zmieniać. Dlatego możemy być dumni, że Bóg obdarzył nas mniejszą podatnością na manipulację i większą otwartością na poznanie prawdy Ale nie martwmy się o naszych bliskich, oni też kiedyś poznają prawdę z Bożą pomocą i w odpowiednim czasie. Siedzisz w mojej głowie? Serio, słowo po słowie to moje myśli Czyli bez manipulacji(od której jestem daleko) nieda rady. Naprawde, nie chciałem przeczytać swoich myśli. Moje pytanie brzmi- jak, waszym zdaniem przekonać bliską(Bardzo Dobrą, Wierzącą i Kochaną osobę) do tego by uzała, że ktoś inny może mieć racje i zbliżyła swą chęć do bardziej refleksyjnej, odważnej w szukaniu Boga u źródła? Z własnego doświadczenia mogę Ci coś doradzić, bo tez bardzo chciałam, żeby mój bliski przejrzał na oczy. W pewnym momencie czułam się bardzo osamotniona z tą wiedzą, dlatego fajnie, że jest forum, na którym możemy rozmawiać z ludźmi o podobnych poglądach na religię i świat. Na pewno nie rób nic na siłę, czyli jeżeli ta osoba nie chcę wgłębiać się w tematy, które tu poruszamy to lepiej uszanuj tę decyzję, bo i tak nic nie wskórasz, a tylko tę osobę zniechęcisz. Jeżeli wykazuje choć niewielką wolę poznania tematu (chociażby zrobi to dla Ciebie), to nie obciążaj tej osoby dużą masą informacji, bo może to być dla niej zbyt przytłaczające. Wiesz, jezeli powiesz jej, że od xx lat jest oszukiwana i wszystko to co do tej pory myślała o świecie, nauce, kościele jest kłamstwem, to na pewno przyjmie postawę obronną, bo jest to za duży szok.Dlatego lepiej działać metodą małych kroczków, by ta osoba mogła przemyśleć, poukładać sobie wszystko po swojemu w głowie. Na bieżąco komentuj wydarzenia światowe czy w kraju w kontekście nowych ustaw prawnych ograniczających nasze prawa, nasze zdrowie(szczepionki, GMO itd), działań Watykanu m.in.epidemia Aids w Afryce(zakaz używania prezerwatyw w obawie o pójście do piekła), pedofilia, homoseksualizm wśród księży itd. Tematów jest wiele i nie można już z nimi dyskutować, bo są tak oczywiste, że w nawet obłudnych mediach są poruszane. To wymaga dużo czasu i cierpliwości z Twojej strony, ale myślę, że jeżeli swoim przykładem pokażesz tej osobie, że nie jest to chwilowe zainteresowanie tematem, tylko coraz więcej faktów potwierdza Twoje założenia, to z czasem i z pomocą Bożą ta osoba też zacznie patrzeć w podobny sposób. Ale najważniejsze by do tego doszła sama. W moim przypadku zaszła duża przemiana, jestem bardziej uduchowiona, więcej myślę i mówię o Bogu, staram się być lepszą osobą, a mój bliski to widzi. Myślę, że to też powoduje, że on nie myśli o mnie jakbym była pod wpływem "złego nurtu". Przy okazji mogę się też pochwalić małym sukcesem. Na początku, to było jakies 7 m-cy temu mój narzeczony nie chciał odejść od koscioła, bo uwazał, że bałwochwalstwo opisane w ST nie odnosi się do obrazów i posągów Boga, Chrystusa tylko do obrazów, posągów innych bóstw. "Wyjścia 20:4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą." A na dzień dzisiejszy on sobie zdaje sprawę ze msze KRK to bałwochwalstwo i rozważa odejście od kosciola, tylko chyba jeszcze nie wie do końca jak tę lukę zapełnić. Ale zmiana i tak jest ogromna. Też mam taki problem w domu. Żona nigdy nie czyta Biblii, a ja zajmowałem się ezoteryką, przez wiele lat i teraz jak się nawróciłem na chrześcijaństwo myśli, że to nowe moje heretyckie nauki!!? Wie, że manipulowałem ludźmi i czasem wydaje mi się, że boi się ze mną dyskutować o Bogu, ponieważ nie wie, kiedy mówię prawdę, a kiedy prawdę naginam, by uwiarygodnić, co mówię. Nie łapie tego, więc się po prostu boi. Przecież księża np. pedofile, złodzieje i oszuści to nie cały kościół i, że nie wszyscy są tacy, co jest prawdą. Ja jej na to, co więc naucza krk, co zgodne jest z Biblią nie dodając do tych nauk „swoich” poprawek i wyjaśnień, które całkowicie wszystko zmieniają i mataczą tak bardzo, że jak to czytam to krew się we mnie gotuje. Dobrze, że mam nieźle rozwiniętą samokontrolę i panuję nad emocjami tak bardzo, że właściwie nic nie jest w stanie mnie zdenerwować bym musiał podnieść głos, czy podpierać się, chociaż nerwową gestykulacją, więc mój zwykły spokój też ją wtedy wprowadza w szał. Kiedyś w lesie na grzybach jakoś zeszło na „objawienia” maryjne i powiedziałem, że jaka matka, bogini i królowa taka, jakość tych objawień, trosk, łask i nauk. Moja pani wpierw zbladła, potem gwałtownie zmieniła się jej twarz w intensywnie ukrwioną i poszła do samochodu. Odjechała zostawiając mnie samego w lesie około 20 km od domu. Zawsze chciałem wrócić lasem, więc nadarzyła się doskonała okazja zwiedzenia innej niż zwykle części lasu, więc poszedłem na piechotę. Zbierając po drodze grzyby kluczyłem około 8 godzin po lesie i jak wróciłem żony nie było. Szukała mnie samochodem. Od tej pory już o Bogu, Chrystusie praktycznie nie rozmawiamy, ale obiecała mi, że zacznie czytać Biblię, jednak tego nie robi do dzisiaj. Podrzucam jej, co jakiś czas różne wersety i już z tym nie walczy, ale nadal uważa, że wyrywam z kontekstu i ubarwiam swoim skażonym ezoteryką pojmowaniem Boga. Najbardziej jednak martwi ją to, że odrzuciłem boskość maryii matki świętej i jej posłannictwa. Temat jest bardzo dobry. Trzeba go rozwinąć jak się tylko da i może razem wymyślimy metodę na to, żeby ludzie szczególnie nam bliscy zaczęli, chociaż czytać Biblię, a tam znajdą prawdę. Manipulacja denominacji kościelnych wszystkich wyznań nie zachęca do czytania, więc nikt prawie nie czyta, a co za tym idzie to znają już „prawdę” i nikt dalszego jej zgłębienia nie pragnie, a więc go nie dostanie. Tak, więc z początkową tezą tematu się nie bardzo zgadzam, iż przyjdzie poznanie samo. Nie przyjdzie, ponieważ oni tego nie chcą!!! ZAMOS Zamos, poznanie PRAWDY niekoniecznie musi przyjść za tego życia. Bo co powiesz o tych ludziach, którzy już nie żyją, a całe życie byli utwierdzeni w przekonaniu o "świętym kosciele katolickim" i czynili bałwochwalstwo, bo myśleli, że to podoba się Bogu? Czy oni są na przegranej pozycji, bo nie wiedzieli, że są oszukiwani w najlepsze? Nie martw się o swoją żonę, po prostu na nią nie naciskaj. Módl się za nią. Może wkrótce sama zapragnie czytać Pismo Święte. Zamos, poznanie PRAWDY niekoniecznie musi przyjść za tego życia. Bo co powiesz o tych ludziach, którzy już nie żyją, a całe życie byli utwierdzeni w przekonaniu o "świętym kosciele katolickim" i czynili bałwochwalstwo, bo myśleli, że to podoba się Bogu? Czy oni są na przegranej pozycji, bo nie wiedzieli, że są oszukiwani w najlepsze? Nie martw się o swoją żonę, po prostu na nią nie naciskaj. Módl się za nią. Może wkrótce sama zapragnie czytać Pismo Święte. Otóż wcale nie jest to takie pewne, co piszesz, ponieważ napisane jest „baczcie byście nie zostali zwiedzeni”, a więc nie wiadomo, co z tymi, co zwieść się dali??? Wiem również, że Bóg jest sprawiedliwy i nikogo źle nie osądzi, ale czy fakt, że zostaliśmy zwiedzeni może i śmiertelnie nam nie zaszkodzi, tylko to, co robiliśmy przez całe życie i jak właściwie nic nadzwyczajnego to bardzo pomoże nam wiara w Chrystusa i Boga, ale jak bardzo zaszkodzi ciągłe modlenie się do maryji i właściwie moja żona modli się tylko do niej uzasadniając bzdurami czyż syn nie wysłucha matki. Co to byłby za syn jak nie wysłucha matki itd. Jak ja jej na to, dlaczego modlić się do „matki” jak Biblia naucza, iż o wstawiennictwo mamy modlić się do Chrystusa i tylko do Niego, a właściwie prosić go by się za nas wstawił u Ojca. Co w wypadku jak (każdy przecież grzeszy) Chrystus na sądzie ostatecznym powie „odejdź nie znam cię”? Kiedyś wymyśliłem sobie, iż te tysiąc lat przed sądem jest drugą próbą dla tych, co się swoim życiem obronili, ale i dla tych, co nie zdążyli, bo np. zginęli zabici przez zbrodniarzy, lub umarli w wieku dziecięcym i nie wiadomo, co by z nimi było jak by żyli, no i jest jeszcze grupa zwiedzonych, ale porządnych i innych, co umarli przedwcześnie z różnych powodów nie zdążyli sobie zasłużyć na zbawienie dostaną drugą szansę. Jednak na pewno wszyscy? Niestety takiej pewności nie ma, więc czy nie lepiej wcześniej zacząć zbierać „punkty” potrzebne do zbawienia i życia wiecznego. Nikt tak naprawdę nie wie, co z nim jest i jak będzie sądzony. Faktem jest, że Biblia naucza, że wiara w Ofiarę Chrystusa wiele nam daje, ale sama wiara to moim zdaniem za mało!!! Zamos, poznanie PRAWDY niekoniecznie musi przyjść za tego życia. Bo co powiesz o tych ludziach, którzy już nie żyją, a całe życie byli utwierdzeni w przekonaniu o "świętym kosciele katolickim" i czynili bałwochwalstwo, bo myśleli, że to podoba się Bogu? Czy oni są na przegranej pozycji, bo nie wiedzieli, że są oszukiwani w najlepsze? Nie martw się o swoją żonę, po prostu na nią nie naciskaj. Módl się za nią. Może wkrótce sama zapragnie czytać Pismo Święte. Otóż wcale nie jest to takie pewne, co piszesz, ponieważ napisane jest „baczcie byście nie zostali zwiedzeni”, a więc nie wiadomo, co z tymi, co zwieść się dali??? Wiem również, że Bóg jest sprawiedliwy i nikogo źle nie osądzi, ale czy fakt, że zostaliśmy zwiedzeni może i śmiertelnie nam nie zaszkodzi, tylko to, co robiliśmy przez całe życie i jak właściwie nic nadzwyczajnego to bardzo pomoże nam wiara w Chrystusa i Boga, ale jak bardzo zaszkodzi ciągłe modlenie się do maryji i właściwie moja żona modli się tylko do niej uzasadniając bzdurami czyż syn nie wysłucha matki. Co to byłby za syn jak nie wysłucha matki itd. Jak ja jej na to, dlaczego modlić się do „matki” jak Biblia naucza, iż o wstawiennictwo mamy modlić się do Chrystusa i tylko do Niego, a właściwie prosić go by się za nas wstawił u Ojca. Co w wypadku jak (każdy przecież grzeszy) Chrystus na sądzie ostatecznym powie „odejdź nie znam cię”? Kiedyś wymyśliłem sobie, iż te tysiąc lat przed sądem jest drugą próbą dla tych, co się swoim życiem obronili, ale i dla tych, co nie zdążyli, bo np. zginęli zabici przez zbrodniarzy, lub umarli w wieku dziecięcym i nie wiadomo, co by z nimi było jak by żyli, no i jest jeszcze grupa zwiedzonych, ale porządnych i innych, co umarli przedwcześnie z różnych powodów nie zdążyli sobie zasłużyć na zbawienie dostaną drugą szansę. Jednak na pewno wszyscy? Niestety takiej pewności nie ma, więc czy nie lepiej wcześniej zacząć zbierać „punkty” potrzebne do zbawienia i życia wiecznego. Nikt tak naprawdę nie wie, co z nim jest i jak będzie sądzony. Faktem jest, że Biblia naucza, że wiara w Ofiarę Chrystusa wiele nam daje, ale sama wiara to moim zdaniem za mało!!! Wszystko ładnie pięknie, ale skąd ten wszechobecny szatański pogląd w Waszych głowach o tym, że KAŻDY grzeszy? Znasz każdego z 7 mld ludzi, że tak mówisz? Zaprawde powiadam Ci, wielu z nas nie grzeszy. skąd ten wszechobecny szatański pogląd w Waszych głowach o tym, że KAŻDY grzeszy? Znasz każdego z 7 mld ludzi, że tak mówisz? Zaprawde powiadam Ci, wielu z nas nie grzeszy. Szatański pogląd??? J 8 3 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: 4 "Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. 5 W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" 6 Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. 7 A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. [/qote] Wszystko ładnie pięknie, ale skąd ten wszechobecny szatański pogląd w Waszych głowach o tym, że KAŻDY grzeszy? Znasz każdego z 7 mld ludzi, że tak mówisz? Zaprawde powiadam Ci, wielu z nas nie grzeszy. Fakt wszystkich nie znam, ale znam wielu (taka praca i kontaktowy sposób bycia) i widzę, co robią i jak się zachowują, a jak dołożysz jeszcze, co myślą to obraz grzechu jest naprawdę „panoramiczny”. Nie oceniam i nie osądzam, ale nam nawet trudno zdefiniować grzech, więc jeszcze trudniej go nie popełnić. Napisane jest, że tylko Bóg i Chrystus jest bez grzechu, więc ja Im wierzę. Słabość człowieka do grzechu jest wielka. Pokus coraz więcej i więcej. Nie sposób przejść ulicą, w sklepie i nawet w domu ciągle jest „okazja” do grzechu. Zdaję sobie sprawę, iż jest coś takiego jak „waga” nieposłuszeństwa, ale mała czy wielka wina jest grzechem i nic nas nie usprawiedliwia, tylko Chrystus może tych mniej czystych, lekko „pobrudzonych” oczyścić z grzechu. Musi jednak tego chcieć! Są, więc zasady/prawo, którym musimy sprostać, by Chrystus chciał nas zbawić/obmyć z grzechu. Dopuszczam wiadomość, iż są na pewno ludzie prawie „święci” nieskazitelni i prawi, ale ich ilość jest znikoma, oczywiście jak tacy w ogóle są. Spotkałem i spotykam wielu naprawdę porządnych ludzi, ale niestety nie mogę z pełną wiarą powiedzieć, że są bez grzechu. Jest nawet tendencja, iż tych sprawiedliwych spotykam ostatnimi czasy więcej niż kiedyś i to mnie cieszy. Niestety również obserwuję wzrost ludzi złych i ich zło jest znacznie większe niż bywało kiedyś, co też regułą nie jest. Myślę, że tych dobrych było by więcej gdyby nie te wszystkie oszustwa i zwiedzenia. "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". 8 I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. 9 Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Napisane jest, że tylko Bóg i Chrystus jest bez grzechu, więc ja Im wierzę. Chrystus może tych mniej czystych, lekko „pobrudzonych” oczyścić z grzechu. Lekko pobrudzonych może oczyścić? A od kiedy to? Czyż nie jest tak, iż największy zbrodniarz i morderca ma także szanse sie nawrócić i odpuszczone mogą być mu grzechy? Szybka piłka: Hiob był bez grzechu Szybka piłka: Hiob był bez grzechu Postać oficjalna, a ilu nieoficjalnych żyje dzisiaj bez grzechu, to nikt nie wie. Lecz mówienie, że każdy popełnia grzechy, albo że każdy jest grzesznikiem, przypomina oskarżanie przez szatana ludźmi przed Bogiem. Istnieją ludzie czyści bez grzechu, lecz szatan tego nie może zdzierżyć. No przynajmniej 144000-siące osób [quote="thewordwatcher"]W tym filmie wyjaśniam, jak to wszystko działa. O córke się nie martw. Bóg do niej zapuka, na pewno. Sam słuchałem ciężkiej muzyki i choć zawsze myślałem, że wierzę, to nigdy Boga nie szukałem. W końcu cały mój bunt, wszystkie moje słowa i czyny wróciły do mnie. Byłem przybity, miałem dziwne myśli i słyszałem głosy, które kazały mi wyżecz się Boga. Zawsze mówiłem nie, powtażałem prawdy wiary, aż w końcu chwyciłem Biblię i przekłucając się z demonem, czytałem Objawienie Janowe, bo wiedziałem, że tam jest jaskrawo pokazane zwycięstwo nad szatanem. Teraz jestem silny jak i psychicznie tak i uczuciowo i fizycznie. Jestem wzmocniony Bogiem, w każdym calu mego jestectwa. Dalej słucham rocka, ale to i tak drastyczna zmiana w kulturze muzycznej. Omijam jednak złego rocka, na tyle znam angielski by nie być ignorantem. Nie obwiniaj swojej córki, raczej pokazuj jej bezinteresowną miłość. No i dobra ironia nie jest zła (wskazuj zło ale nie zrażaj Jej do siebie). Jeśli ma coś okultystycznego to wyrzucaj a jeśli zostaniesz zatakowana to nie broń się słowem tylko czynem (zło na dobro zamieniaj) A my mężczyźni, też bardziej widzimy czyny nie słowa (nie narzucaj mężowi Boga a sam zwiększy swoją ciekawość) Są na drodze lepszej niż osoby, które już utwierdziły swoją wiare w jakiejś religii. Wersety z Jeremiasza (nie czasu ich poszukać!) mówią o tym, że Bóg wyzwoli cały Izrael - nie ze względu na dobre uczynki Izraelitów, ale ze względu na Jego obietnicę, oraz Jego imię! Twoja córka słuchając i posiadając nagrania demoniczne jest definitywnie pod wpływem demonów. W ten sposób na ciebie także spadają rykoszety ataków szatańskich, który w ten sposób ma dostęp do twego domu. To nie są sprawy błahe - nie bez przyczyny ilość opętań ostatnio gwałtownie wzrosła - z powodu oglądania w TV i słuchania muzyki dedykowanej szatanowi i upadłym aniołom. Na własnej skórze się przekonałem, kiedy obejrzałem film dokumentalny o norweskiej grupie Gorgoroth. Oglądałem z czystej chęci poznania problemu i możliwości ostrzegania innych. Niestety jakiś demon przypuścił na mnie ostry atak. Nie żartuję! Przeczytaj sobie uważnie ten artykuł! http://www.zbawienie.com/opetania.htm Olimpiada - otwarcia i końca ceremonie to były czyste rytuały satanistyczne. Jeżeli coś takiego się ogląda w domu - powiedzmy córka otwarcie się tym zachwyca - jest to otwarcie szerokie drzwi dla owych nieproszonych gości. Prawda to nie jest coś, co musi ktoś robić - jak u ŚJ - głosić. Prawda to jest... nic nie robić - czyli nie grzeszyć. Religie zagłuszają ten podstawowy obowiązek każdego człowieka pracą głoszenia, czy pracami przy kościele/zborze itp. Tymczasem podstawowa rzecz w Prawdzie to... nie grzeszyć. Nie wpuszczać demonów i bandytów przez szeroko otwarte okno telewizora. Jeżeli nie znasz Prawdy, będą cię zostawiać często w spokoju. Ale będąc Chrześcijanką jest niezwykle atrakcyjnym celem dla tych istot. Każdy Chrześcijanin jest ich celem - głównie Chrześcijanin oraz osoba, która ma czelność zastanawiania się nad tymi sprawami, czyli potencjalny Chrześcijanin. Jeżeli córka je twój chleb i mieszka z tobą pod jednym dachem - masz spory problem do rozwiązania. Isis zapowiedział że poróżni córkę z matką, teściową z synową. Ja wyjechałem do Australii ponieważ i teściowie, i rodzice nas wypisali z rodziny za bycie ŚJ. Jeżeli córka je twój chleb i mieszka z tobą pod jednym dachem - masz spory problem do rozwiązania. Isis zapowiedział że poróżni córkę z matką, teściową z synową. Ja wyjechałem do Australii ponieważ i teściowie, i rodzice nas wypisali z rodziny za bycie ŚJ. Coś czuję że i mnie to czeka. Katoliccy rodzice którzy nawet nie próbują słuchać. Na szczęście jestem już na studiach, więc połowa drogi za mną. Coś czuję że i mnie to czeka. Katoliccy rodzice którzy nawet nie próbują słuchać. Na szczęście jestem już na studiach, więc połowa drogi za mną. Moi rodzice już wiedzą, ze nie chodzę do kościoła (nie mieszkam z nimi). Mama dalej próbuje mnie "nawrócić na KRK" i czasem się jeszcze złości, a ja tylko spokojnie tłumaczę Ale gorzej będzie z moimi przyszłymi teściami, którzy dosyć, że są katolikami i nie pójście do kościoła dla nich to jest wielki grzech, to jeszcze są przesądni (wierzą w magiczne wstążki itd), a w dodatku nie za bardzo mnie lubią, zwłaszcza teściowa Moi też wiedzą, dlatego wracam do domu rzadziej niż wcześniej. Kłótnie o chodzenie do kościoła były może w gimnazjum, później było "tak mamo" i ustawka z kumplami w parku. Zdarzyło mi się w tym czasie popełnić wiele głupstw, ale też i dobrych rzeczy, których nie żałuję. Raz zimą zamiast pójść na msze poszliśmy na zamarznięte jeziorko i ocaliliśmy żula przed zamarznięciem Siedząc na mszy człowiek nie robi nic dobrego, lepiej jest wyjść do ludzi i pomagać im. Satysfakcja z uśmiechu innych jest o niebo lepsza niż "strach przed grzechem bo nie poszło się do kościółka" Dziękuję za wszystkie rady, choć wolałabym, żeby były bardziej spójne Zaczekana zamiast wciąż mówić córce co jest złe pokaż jej co jest dobre, "zainfekuj" ją jakimś hobby, a jak ma to pociągnij to w dobrą stronę. Niech zajmie się czymś kreatywnym co budzi dobre uczucia. To już zależy kim jest, jak się "nosi", czy jest punkiem, hipsterem, ile ma lat itp. Serca młodych dziewcząt zmiękcza posiadanie pupila, ale musiałabyś to umiejętnie wykorzystać Co do męża to mogę poradzić tylko tyle: czteropak piwa popcorn Matrix 1, 2, 3 Equilibrium They Live do tego dodaj swoją osobę i tłumaczenie przenośni autora filmu na rzeczywistość to może coś zdziałasz ;D |
Podstrony
|