,
Stalag 307 Dębliński obóz jeniecki z fortem w GłuścuNiszczarka do gĹowy
.
Powstanie obozu 6-7 października 1939 po zakończonej bitwie pod Kockiem, wielotysięczna grupa żołnierzy z byłej Grupy Operacyjnej POLESIE została zabrana do niewoli. Szli oni w kolumnie pieszej od Kocka, przez Dęblin, Zajezierze do Radomia. W lipcu 1941 r., w okresie okupacji niemieckiej na terenie miasta Dęblin powstał obóz jeniecki Stalag 307. W 1944 roku został przemianowany na Oflag 077. Obóz był rozbity na trzy części, obejmował: Cytadelę (1), Balonna (fort nr 4) i Głusiec (fort nr 7) Więźniowie Największymi grupami jeńców byli żołnierze Armii Czerwonej (1941 - 1943) , żołnierze włoscy (1943 - 1944) oraz francuscy (1942 -1943). Odnotowano również jeńców z Belgii, Holandii, Luksemburga, Czech. Los jeńców radzieckich stanowi tragedię wielkich rozmiarów. Wielka ich część zginęła wskutek głodu lub złych warunków atmosferycznych. Tysiące zmarło na tyfus. Komendanci obozów zabronili ludności cywilnej dostarczania żywności jeńcom wojennym, skazując ich raczej na śmierć głodową. W wielu wypadkach, gdy jeńcy wojenni nie mogli maszerować z powodu głodu lub wyczerpania, rozstrzeliwano ich na miejscu na oczach przerażonej ludności, a ciała ich pozostawiano bez pogrzebu. W wielu obozach nie było zupełnie jakichkolwiek budynków, w których jeńcy mogliby się schronić. Leżeli pod gołym niebem w czasie deszczu jak i śniegu. Nie dostarczono im nawet narzędzi, aby mogli wykopać sobie doły lub jamy. Warunki w obozie były niewyobrażalnie nieludzkie, niczym nie różniły się od tych w obozach koncentracyjnych. Niemcy łamali postanowienia konwencji Genewskiej. Przybyłych do stalagu jeńców traktowano ze szczególnym okrucieństwem. Umieszczano ich w kazamatach z kamiennymi podłogami. Więźniowie z następnych transportów pozostawali na placu obozowym, bez możliwości schronienia się przed zimnem, deszczem i śniegiem. Jedynym pożywieniem jakie otrzymywali przetrzymywani był chleb wyrabiany z mąki drzewnej, słomy i trawy. Głód był tak wielki, że powszechny stał się kanibalizm. Za zjedzenie wątroby, którą łatwo było wydobyć z ciała, groziła kara śmierci. Głód i epidemia tyfusu plamistego były przyczyną wysokiej śmiertelności wśród więźniów, szczególnie zimą 1941/42r. Część jeńców głównie rannych i chorych umieszczano w forcie Balonna. Fort ten pełnił funkcję szpitala, jednak nikogo tam nie leczono. Więźniów mordowano dosercowymi zastrzykami z trucizną. W obozie Niemcy dokonywali egzekucji indywidualnych jak i masowych. Często znęcali się nad przetrzymywanymi. Sytuacji w obozach zagłady jeńców radzieckich nie sposób opisać słowami. Toteż warto jest chociażby przytoczyć kilka relacji i wypowiedzi naocznych polskich świadków tych zbrodni oraz samych oprawców. Nie wymagają one specjalnego komentarza, gdyż mówią wszakże same za siebie. A oto kilka informacji z listów wysłanych przez niemieckich oprawców: W tutejszym obozie leży 150000 jeńców bolszewickich. Naturalnie nie pieścimy się z nimi. Jeśli będą musieli tu pozostać przez zimę to połowa z nich wymrze. Rosjanie zdychają na naszych oczach jak bydło. Mamy właśnie rozstrzelać 4000 Rosjan. Grób masowy właśnie kopią. Nie wiem jeszcze jak to się zrobi: karabinami maszynowymi czy zwykłymi. Byłem w niedzielę w obozie jeńców. Chciałem zrobić zdjęcia ale nie zdołałem się przemóc. Za dużo nędzy i ohydy. Prawie co noc umiera ich tam 200-300. Co tydzień zdarza się parę wypadków ludożerstwa. Ostatnio oprawili trzy trupy. W obozie jeńców panuje tyfus plamisty. Z 6000 żyje tylko 2500. Nędza przerażająca. Personel sanitarny: jeden lekarz i 3-ech felczerów – też chorzy. Brak ludzi do wynoszenia zmarłych. Trupy leżą między chorymi wszędzie na pryczach, na ziemi, na progu, na każdym skrawku miejsca.. Masowy grób na Balonnej. Masowy grób w Twierdzy Dnia 01 października 1941 roku w obozie, który stanowi wielkie odkryte pole, było około 150000 jeńców, zarówno wojskowych jak cywilnych w tym tysiące starych mężczyzn i chłopców 13-15 letnich. Wskutek głodu, zimna i czerwonki umiera dziennie 200-300. Jeńcy od czasu do czasu próbują ucieczki. Gęstą masą z kamieniami w ręku rzucają się na druty i wartowników, którzy starają się opanować położenie granatami i ogniem karabinów maszynowych. Odżywianie nad wyraz nędzne. Jeńcy po prostu mrą z głodu, toteż jedzą trawę, słomę, odpadki ze śmietnika. Czerwonka szerzy się zastraszająco. Jeńcy są czarni z brudu, zjadani przez wszy. Brak zupełnie jakiejkolwiek opieki lekarskiej. Obchodzenie z jeńcami barbarzyńskie. Umiera 400-500 ludzi dziennie. Zwłoki wywożone są do lasu na wozach ciągniętych przez gromady słaniających się z wycieńczenia jeńców. Na każdym wozie leży w nieładzie 50-60 trupów, z masy tej sterczą ręce, nogi. Po przybyciu na miejsce trupy wyrzucane są jak śmieci do dołu, który po wypełnieniu go niemal całkowicie przykrywa się cienką warstwą ziemi. W obozie głód tak straszny, że z odległości 2 km słychać jęki i wołania: ,,jeść”. Jeńcy wyjadają trawę. Dziesiątki umiera z głodu. Zmarłych chowa się tuż przy obozie w wielkim dole, przysypując wapnem. Dół jest stale otwarty. Używani do najcięższych robót jeńcy padają jak muchy i dobijani są na miejscu przez dozorców. Straż strzela do podających jeńcom żywność. Na terenie miasta Dęblin był zakład fotograficzny, u którego Niemcy wywoływali zdjęcia, opowiadając historie powstania fotografii. Fotograf był Polakiem, który znał niemiecki. Oto jedna z opowieści: Podczas codziennego zbierania zwłok jeńców, wrzucono na wózek nagie ciało. Transport został zaciągnięty do wcześniej wykopanych dołów. Podczas tego transportu nagi żołnierz oprzytomniał zeskoczył z wozu i wraz z innymi więźniami pchał wózek. Po wrzuceniu ciał do grobów, chciał wraz z innymi więźniami powrócić do obozu. Na to jeden z Niemców powiedział „skoro tu już przyjechałeś, to tu już zostaniesz” i wrzucono broniącego się żołnierza do grobu, poczym zakopano żywcem. Na terenie Dęblina-Irena utworzono: Oflag 77, Stalag 237, Stalag 307.Z końcem września i na początku października 1943r zaczęły do Dęblina nadjeżdżać kolejowe transporty wojskowe z żołnierzami włoskimi internowanymi z Frontu Wschodniego, w sumie przybyło ich ok 20 tys, głównie oficerowie jednostek alpejskich, lotnicy i piechota. W listopadzie przedstawiono im pewną ofertę: albo dobrowolnie będą współpracować z wojskami niemieckimi, albo przyłączą się do wojsk Musoliniego w tzw. republice Solo - wówczas zostaną z obozu zwolnieni. Ci, którzy nie przyjmą tych warunków przechodzą za statusu internowanych na jeńców wojennych. Około 20% Włochów przyjęło przedstawione warunki. Ci, co nie skorzystali z propozycji Niemców, zostali rozlokowani w trzech miejscach: większość, w tym alpejczycy, pozostała w cytadeli, lotników i kapelanów przeniesiono do Fortu Głusiec (tzw. Airlager). Trzecim miejscem było tzw. Triangolo (Balonna), który był jednocześnie przyobozowym szpitalem. Od tego czasu Włosi byli traktowani podobnie jak w początkowej fazie jeńcy radzieccy. Wśród nich panował głód, szerzyły się choroby zakaźne, były rozstrzeliwania. Na Balonnej i w forcie Głusiec są dotychczas nie odkryte masowe groby jeńców włoskich. Według ostrożnych szacunków, w różnych miejscach na terenie twierdzy dęblińskiej zostało ich pochowanych około 6000. Ekshumacja Kwatery znajdujące się na cmentarzu komunalnym w Dęblinie w pewnym sensie są symboliczne. Wg informacji na terenie byłych obozów nadal znajdują się niezlokalizowane jeszcze zbiorowe mogiły jeńców. Według najnowszy informacji, masowe groby znajdują się koło dworca PKP i osiedla Młynki. Ciała pochowane na cmentarzu przeniesiono z terenu obecnych Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych. Prowadząca badania na miejscu w 1947 roku Komisja do Badań Zbrodni Hitlerowskich oceniła liczbę ciał na 60-80 tys. Dane te nie dotyczą jeńców radzieckich wymordowanych przez NKWD, po wkroczeniu wojsk radzieckich. Masowe mogiły Od 16 do 21 października Polska Komisja Państwowa oraz Specjalna Komisja Radziecka prowadziły śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych na jeńcach radzieckich w Stalagu 307. Na temat masowych mordów dokonywanych przez NKWD, brak danych. Ale że takowe miały miejsce, wiemy na pewno. .[img][/img] |
Podstrony
|