, Kościół Katolicki ďťż

Kościół Katolicki

Niszczarka do głowy
Witam forumowiczów

Jak już piszemy o ofiarach sekt to chyba my wszyscy jesteśmy ofiarami takiej jednej sekty zwanej kościołem katolickim której przedstawiać nie trzeba bo o niej słyszy się dużo i aż za dużo. Tyle afer pedofilskich. Afery związane z odzyskiwaniem zagrabionego majątku (rozumiem że to co się ukradło trzeba oddać) tylko proszę zwrócić uwagę na to jakiej postawy wobec winowajców uczy kościół (przebaczać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować) tylko jakoś kościół się nie umie do tego zastosować. Czy nie wspomnieć o kochankach i dzieci które z nimi mają księża, a my cóż krzywo patrzą na to jak ktoś żyje bez ślubu lub jest rozwiedziony. Ile bym mógł jeszcze napisać o niezgodności nauk kościoła z Pismem Świętym przekręconych tylko po to aby mieć władze nad ludźmi.

Zapraszam do dyskusji


Na początku chciałam tak łagodniej opowiedzieć o moich drobnych doświadczeniach z KRK.
Ja kiedyś angażowałam się trochę w instytucję katolicką.
Należałam do grupy Oaza, oraz byłam kilka razy na pielgrzymkach do Częstochowy.
Co prawda nie miałam nigdy zwyczaju chodzić co niedziela do kościoła, raczej wolałam „zajrzeć” w tygodniu by posiedzieć i pomodlić się.
Jak należałam do Oazy to na naszych spotkaniach działy się dziwne rzeczy. Miałam wtedy jakieś 14 lat i dokładnie nie pamiętam, ale oni (starsze osoby z grupy, które należały do niej już długo) wchodzili jakiś dziwny trans jakby niby tzw mówienie językami, ale w wydaniu katolickim. Pamiętam tylko, że wtedy pomyślałam, że przecież jakby ktoś z boku spojrzał to stwierdziłby na pewno, że tu jest jakaś sekta. Ja stałam bardziej z boku i za bardzo nic wtedy nie rozumiałam. Chodziłam tam głównie po to by porozmawiać pod czułym okiem księdza na tematy wiary.
Ale i tak po paru miesiącach zrezygnowałam, czułam się trochę obco wśród tych ludzi. Oni tworzyli tam między sobą sporo par i nawet można powiedzieć zmieniali się niektórzy partnerami między sobą. Czy wchodziły w to także relację czysto fizyczne, czy tylko bardziej przyjacielsko – partnerskie, nie wiem. Nie potrafiłam się z nikim z nich zaprzyjaźnić, jakoś w moich oczach „unosili głowę za wysoko do góry”.
Akurat to zbiegło się u mnie z bierzmowaniem, na które wtedy trzeba było zdawać egzamin u księdza w kościele. Wszyscy mieli duży problem, aby zdać ten egzamin, a ja wtedy nie udzieliłam chyba żadnej poprawnej odpowiedzi i od razu zdałam na 5. Wiem, że nie mam się czym chwalić, ale jest to dobry przykład na ich niesprawiedliwość. Sama brałam w nim udział godząc się na przyjęcie tej oceny.
Z pielgrzymek pamiętam jedno wydarzenie. Wszyscy wokoło narzekali, że za wolno idziemy, przez biskupa, któremu już z racji wieku trudno jest iść. Więc ja tak sobie od razu pomyślałam, że dlaczego oni zamiast narzekać nie pomodlą się do Boga, aby dał mu siły iść.
Ponieważ nie miałam zwyczaju kogoś pouczać, a szczególnie osoby starsze (to mi wpoił mój tata: „słuchaj zawsze starszego, choć o dzień, ale zawsze starszego”), więc sama postanowiłam się pomodlić o to do Boga.
I o dziwo do końca pielgrzymki szliśmy już szybciej. Wszyscy byli wielce zdziwieni koło mnie i tworzyli różne domysły „ dlaczego to biskup odzyskał siły”.
Nie wiem czy to był zbieg okoliczności, chociaż mi różne przypuszczenia chodzą po głowie……
Potem zaczęły się studia i już nie uczestniczyłam w żadnych spotkaniach z tej instytucji. W domu też rzadko bywałam. Co prawda raz na jakiś czas zajrzałam na chwile do kościoła aby posiedzieć i się pomodlić, co w dużym mieście było akurat ułatwione (nie zamykali drzwi wewnętrznych wciągu dnia), no i oczywiście w święta też byłam na uroczystych mszach.
Jakieś półtora roku temu musiałam iść do księdza po zaświadczenie, że mogę być chrzestną.
Od kilku lat mamy nowy kościół i zarazem nowych księży, więc już nikt tam mnie nie pamięta.
Ponieważ nie umiem kłamać, powiedziałam księdzu, że rzadko bywam w kościele. A ten mi na to, że nie może mi dać zaświadczenia, bo nie chodzę co niedziela do kościoła, a jako chrzestna powinnam dawać dobry przykład. Próbowałam z nim dyskutować na jakiej podstawie ocenia moją wiarę po tym tylko czy uczestniczę we mszy, ale to nic nie dało. A i zwrócił mi uwagę, że mówię do niego Pan a nie ksiądz. Oczywiście od razu po tym zaczęłam mówić poprawnie, całkiem o tym zapomniałam, że trzeba się do niego tak zwracać.
Koniec tego był taki, że moja mama poszła się do niego wykłócić i dał jej to zaświadczenie dla mnie.
Mi było wtedy bardzo przykro szczególnie jak usłyszałam słowa „ nie znam Pani, nigdy Pani nie widziałem”.
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę mięć z tą instytucją jakieś problemy.

Mnie samej nie spotkało żadne wyjątkowo nie miłe doświadczenie z KRK. Ale moja mama kiedyś przy okazji oglądania pewnego programu w telewizji po części z tym związanego niechcący wygadała mi się.
Tu nadmienię, że moja mama jest osobą bardzo skrytą i wyciągnięcie od niej najdrobniejszej informacji można uznać za wielki sukces.
Opowiedziała mi, że jak była dziewczynką miała zajęcia z religii z księdzem, którego wszystkie dzieci się bały, a w szczególności chodzić do tablicy, ponieważ wtedy je często obmacywał.
Żadne z tych dzieci też nie miało odwagi powiedzieć coś rodzicom na księdza, bo to przecież osoba „święta” (a w szczególności na wsi).
Oprócz narażania się na obmacywanie nic więcej mamie nie zrobił ani też ona nie słyszała o czymś więcej, jednak które dziecko by się drugiemu wtedy przyznało.

Mojej koleżanki teściowa zaś opowiadała jej, że też ksiądz ją molestował, gdy była dzieckiem, ale opowiedziała wszystko mamie a ta poszła i nakrzyczała na księdza. Po tym ten precedens się zakończył. Ale mówiła też, że zna kilka jeszcze innych przypadków i to znacznie poważniejszych.

Tak na koniec jeszcze chciałam opowiedzieć coś, co mi mówił mój tata.
Zacznę od tego, że nadal on broni samej instytucji kościoła i jej doktryn, ale księży zbytnio nie poważa.
Jego zdaniem za komuny nastąpiły bardzo złe zmiany w tej instytucji, szczególnie jeśli chodzi o ludzi. Czyli w skrócie: „komuna jest wszystkiemu winna”.
Kiedy próbowałam go zapoznać z wiadomościami ze strony zbawienie, a zaczęłam o papieżu i nie wiedział wtedy co będzie dalej (wtedy chyba tego by mi nie opowiedział), dowiedziałam się, że on zawsze uważał, że jest w JPII coś złego, ale nikt go nie chciał słuchać. Twierdził, że wyczuwał od niego złą energię. Dodatkowo opowiedział mi jak jego znajomy, stary weteran wojenny był na audiencji u JPII. Wrócił bardzo rozczarowany z Watykanu, gdyż myślał, że Papież z nimi (grupą weteranów) porozmawia choć chwilkę. A tu się okazało, że nic z tego wszedł tylko na chwile do Sali w której oni byli, odmówił chwile modlitwę i wyszedł bez słowa (a podobno zawsze dla każdego miał czas). Był bardzo rozczarowany tak chłodnym przyjęciem ich przez papieża.

Dodatkowo opowiedział mi o Orszuliku, biskupie Łowickiej diecezji i o wielu jego i innych księży drobnych machlojkach, ale nie pamiętam szczegółów.
Zapamiętałam tylko jeszcze to, że Orszulik lubił grać w karty i kiedyś przy okazji tej gry pobił się z kimś na krzyże, ale szczegółów nie pamiętam.

wchodzili jakiś dziwny trans jakby niby tzw mówienie językami, ale w wydaniu katolickim.

W sprawie tej sprawy z dziewczynka i księdzem o której wyżej pisałem:

Dowiedziałem się że po lekcji religii kiedy dzieci wychodziły z klasy, ksiądz zaczepił jedna dziewczynkę prosząc o... bliższe zapoznanie z tą w którą się tak wpatrywał!

Paskudna sprawa, zwłaszcza że była roztrząsana wcześniej z udziałem tego księdza, tej dziewczynki i nauczycielki.

nauczycielka zapytała dlaczego ten ksiądz się tak na nią wpatruje a on odpowiedział że dlatego bo... mu się podoba! lub jest ładna -jakoś tak

Nauczycielka wzięła to jako żart.

Nie jestem pewien czy tak istotnie było, powtarzam to co usłyszałem, nie w celu sensacji lecz w celu uświadomienia wszystkich że problem pedofilii w KRK jest bardzo realny.


Idealnie problem pedofilii w KRK oddaje ten obrazek:

http://c.wrzuta.pl/wi7014/c01847d7000e277a4799fa2b/0/tinky%20winky

A tak co do KRK, nie wiem czy to dziwne, ale ja zawsze ryczałem na mszach. Nie wiem czemu. Pamiętam jak nie mal co masz musiałem hamować łzy, które ciekły praktycznie co chwilę.. Ale to musiało głupio z boku wyglądać..
Karol1604

Mam podobne doświadczenie.
Na ostatniej spowiedzi na jakiej byłem poczułem taką obejmującą mnie ciemność, strach (aż całkowite przerażenie).
Coś okropnego.
Ale co ciekawe, była to chyba jedyna spowiedź na której się "otworzyłem duchowo" jeśli mogę tak to ująć.
Ja nigdy nic nie czułem...
O ile sie nie mylę, to już gdzieś o tym czytałem.. to znaczy o takich dziwnych nastrojach na mszach i obrzędach KRK. Nie wiem czy to prawda, ale chyba osoby bardziej wrażliwe na demony itp. "czują" pośrednio ich obecność...
Jak już piszemy o dziwnych nastrojach na obrzędach Krk, to ja mogę zwrócić uwagę na moją sytuację. Otóż od przeszło dwóch miesięcy nie chodzę do kościoła - na to złożyły się różne czynniki:
- powszechnie wiadoma wśród znawców Pisma Świętego niezgodność nauk kościoła z Biblią (sam czytam Pismo Święte regularnie od 8 lat),
- postawa księży, co innego nauczają a co innego robią,
- afery pedofilskie które aż za nadto naderwały autorytet kościoła,
- odzyskiwanie majątku przez kościół w Polsce, widać w tym chciwość i zachłanność kościoła, gdzieś czytałem tylko nie pamiętam jaka to była gazeta czy portal www że kościół w ramach rekompensaty otrzymał już obecnie majątek o wartości większej niż wartość majątku kościelnego zagrabionego przez PRL,
- chciwość księży i brak skrupułów przy pobieraniu opłat za różne posługi typu chrzty, komunie, śluby, pogrzeby, pokładne
- a na koniec ten cały cyrk z krzyżem w W-wie na Krakowskim Przedmieściu przy biernej postawie kościoła.
Pierwsze moje odczucie po 2 miesiącach od podjęcia decyzji to uczucie jak bym miał spokojniejsze sumienie. Druga sprawa to czuję coś odpychającego na samą myśl o ew. pójściu na nabożeństwo w Krk.
Oczywiście ja się rozwijam duchowo nadal z lekturą Pisma Świętego rzecz jasna i pogłębiam moją wiarę w Jezusa Chrystusa (przepraszam za użycie greckiej odmiany imienia Jashua) ale wg mnie jest to nie istotne ważniejsze dla mnie jest uznanie Go swoim Panem i Zbawicielem i trwaniu w tym.
I co jeszcze zauważyłem że mój rozwój duchowy jak by przyspieszył.
Pozdrawiam
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=14046

Nie wiem jak to skomentowac aby nie byc posadzony o brak milosierdzia.


Nie wiem jak to skomentowac aby nie byc posadzony o brak milosierdzia.

Nie wiadomo dokładnie co było przyczyną samobójstwa, ale wiadomo, że ksiądz pasjonował się końmi, miał małą prywatną stadninę.
Zapewne jego faworyta zadawała sie z jakimś arabem.
Wiedzialem ze moge na ciebie liczyc.

Chociaz zadawanie sie z arabem to dla krk w dzisiejszych czasach no problem, przeciez jest ekumenia.
Ja o kościele katolickim mogę powiedzieć że dla mnie to on odprawia czarne msze mogę podać trzy przykłady
1.Niby wszystko w porządku ale na koniec mówi że teraz nie będzie wyspowiadał wiernych bo musi coś zjeść .
2. w środku robi przerwę na reklamowanie tygodników katolickich
3. Mówi o świętości Maryji i jej nadzwyczajnym znaczeniu i jej nie pokalanym poczęciu (nie pamiętam żebym w biblii coś takiego znalazł)
Co ciekawsze po tej trzeciej mszy miałem coś w rodzaju psychozy i wrażenie że maryja zawsze mnie ochroni i musiałem bić się z własnymi myślami
Ofiarami KK sa zaröwno zywi jak i umarli. Niedawno temu zmarl w Raciborzu
brat mojego meza. Opröcz oplat RÖZNYCH, najbardziej zdziwilo mnie za;danie przez ksiedza OPLATY -------

10% od wartosci pomnika! - dobry pomysl - szkoda, ze nie wymyslili jeszcze
sprzedazy biletöw wstepu na cmentarz.

Dziwne jest to, ze dzialalnosc Jezusa i Apostolöw byla bezplatna czyli darmo wzieliscie, darmo dawajcie. Biblia nie opisuje takich przypadköw, aby ktos pobieral opaty za slub, chrzest, pogrzeb lub modlitwe za zmarlych.

Tak wiec jezeli ktos chce byc nadal "analfabeta" Slowa Bozego - bedzie placil bo kreacyjnosc i pomyslowosc Babilonu jest nieograniczona.
Tabitha, przedewszystkim przyjmij kondolencje z powodu smierci szwagra.

Mnie nurtuje jedno zagadnienie:

Czy myślicie że księża krk są świadomi tego co czynią, czy są tak samo zwiedzeni jak reszta wiernych?

Być może to tak jak w masonerii, tylko wtajemniczeni (np. biskupi albo wyżej) mają pełną świadomość swojej roli?
Dziekuje za kondolencje.

Wiekszosc niestety nie zdaje sobie z tego sprawy, gdyby o tym wiedzieli dawno by
odeszli. Studiowanie teologii, to nie to samo co studiowanie Biblii.
Sa dokladnie tak zwiedzeni jak nasze rodziny i nasi znajomi, dlatego Bög dopuszcza
na nich dzialanie oszustwa - poniewaz nie ukochali PRAWDY - miejmy nadzieje, ze
wielu jeszcze otworzy oczy.

Jest jednak takze pewien procent, tych ktörzy swiadomie wprowadzaja innych
w blad i siedza autentycznie w Watykanie sluzac diablu, a nie Bogu.
Maja w tym zreszta odwieczne doswiadczenie.


Czy myślicie że księża krk są świadomi tego co czynią, czy są tak samo zwiedzeni jak reszta wiernych?

Mają gorzej, bo występują w roli przewodników.
Na pewno są zadowoleni z interpretacji Pisma, jaką im się przedstawia w seminariach. Przecież to nie jest ostatni wymysł, a sobiepaństwo tej kasty jest opisywane w polskiej literaturze od wieków. Krąża powiedzenia w stylu, jak masz w rodzinie księdza, to z głodu nie umrzesz. Mówi się też, że ksiądz ma 100% skuteczność w uwodzeniu płci pięknej. I nawet nie musi się wysilać. Wystarczy, że spojrzy w oczy. Ciekawe, skąd to się bierze.
Jak nie są świadomi, to są upośledzeni.
Ostatnio miałem okazję rozmawiać z jedną Panią, która jest po studiach teologicznych i uczy w szkole katechezy. Na początku naszej rozmowy nie miałem pojęcia, że jest nauczycielem takiego przedmiotu w szkole, przeważnie jak spotykam się z różnymi ludźmi i widzę, że mogę z nimi porozmawiać o Bogu to poruszam ten temat i próbuje wyjaśnić wiele spraw, które powodują, że oddalają się od Boga dając wskazówki jak to zmienić.
Podczas tej rozmowy okazało się z kim mam do czynienia, poruszyłem bardzo wiele spraw, które w większości nawiązywały do problematyki KRK jako instytucji, która ludzie utożsamiają z Bogiem, a jest wręcz odwrotnie. Na moje zarzuty, które były oparte fragmentami z PŚ katechetka nie miała żadnych argumentów a jeśli były, to nawet ta Pani wiedziała że są one bardzo słabe, bo nie oparte o PŚ - tylko teoretyczne, wymyślone na doczekaniu.

Przykładowo:
Kiedy mówiłem o bałwochwalstwie i drugim przykazaniu, które potępia ten proceder, nie usłyszałem argumentu na temat pominięciu 2 przykazania, co do obrazów i rzeźb argument był mniej więcej taki:
"wcześniej ludzie nie widzieli Boga a kiedy był już wśród ludzi to malowali obrazy aby Go zapamiętać"

nie będę tutaj opisywał co na takie argumenty odpowiadałem, bo każdy choćby jednym fragmentem z PŚ mógłby wyprowadzić tą Panią z błędu.

Mówiłem też o niesłusznym odbieraniu chwały naszemu Panu i Zbawicielowi przez "NMP - królową niebios" i innych "św" ustanowionych przez KRK czy fałszywych naukach, które doprowadzają do wielbienia bałwanów i demonów co się za nimi kryją. Tutaj nie było już żadnych argumentów katechetki.

Kiedy rozmawialiśmy o wizerunku na obrazach, które w widzeniu oglądała faustyna - mówiłem o tym, że prawo zabrania noszenia długich włosów mężczyzną i uważane jest to za hańbę (tak jak dla kobiety długie włosy są jej nakryciem głowy i są dla niej na błogosławieństwo tak dla mężczyzny jest to hańbą), usłyszałem taki argument: "za czasów Jezusa nie przestrzegano tak tego prawa więc stąd też te długie włosy"

Argument bardzo słaby, ponieważ faryzeusze ciągle poddawali Jezusa próbą aby mieć podstawy do jego oskarżenia o złamanie prawa i w konsekwencji zabicia Go. Jak wiemy nie mogli nic na Jezusa znaleźć, dlatego też czepiali się o przestrzeganie szabatu, w które Jezus uzdrawiał chorych. Jeśliby nosił długie włosy z pewnością nie umknęłoby coś takiego faryzeuszom.

To czy ci ludzie są świadomi tego w czym uczestniczą , to odpowiem że napewno nie wszyscy - sądząc po tej pani. Jednak dla każdego człowieka, który głęboko wieży w Boga i Jego zbawienie, które przyjdzie na wybranych przez krew Swojego Syna naszego Pana i Zbawiciela, dostaje szansę, aby być jeszcze bliżej Boga i pogłębiać swoją wiarę.

Ostatnio rozmawiałem z moją żoną na ten temat i opowiedziała i ciekawą historię dotyczącą jednego księdza. Kiedy jako 10 czy 12 latka chodziła na spotkania młodzieży z księdzem, ksiądz ten nigdy nie chciał organizować spotkań w salkach gdzie było mnóstwo posągów i obrazów więc zawsze zabierał młodzież na spotkania w miejsce gdzie nie było nawet krzyża, na tych spotkaniach czytał i rozmawiał z nimi o PŚ wspominał również o 2 przykazaniu, które jest w PŚ. A więc są tacy, którzy poznają prawdę mimo tego, że wcześniej tkwili w kłamstwie i ukrytych rytuałach KRK w których jeszcze ok roku temu sam uczestniczyłem niestety, czego bardzo żałuję, wybacz mi Boże.
Hmm, myślę, że powinieneś porozmawiać o takich sprawach z kimś wyżej, że tak się wyrażę, postawionym w KRK. Np. z proboszczem lub innym księdzem, bo z biskupem raczej szans nie masz ;]. Niestety, człowiek to tylko człowiek i nie każdy wie wszystko, nawet jeśli wszykształcony w danym celu. Jest to lekko haniebne, no ale prawdziwe.
Jeśli miałby porozmawiać na ten temat z jakimś proboszczem czy księdzem to raczej nie byłoby go tu na forum, choć rozmowa mogłaby być interesująca.
Ale znając życie do niczego by nie doprowadziło.
cześć misiaczek ..
cytat :
"Tabitha, przedewszystkim przyjmij kondolencje z powodu smierci szwagra.

Mnie nurtuje jedno zagadnienie:

Czy myślicie że księża krk są świadomi tego co czynią, czy są tak samo zwiedzeni jak reszta wiernych?

Być może to tak jak w masonerii, tylko wtajemniczeni (np. biskupi albo wyżej) mają pełną świadomość swojej roli?"

właściwie to masz racje iększośc jest zwiedzionych księża nic nie wiedzą , myśle że bikupi tez za bardzo nie są w temacie ,choc Natanek , taki szaraczek sie kapnął . W moim regienie jest tzw Golgota Beskidów z pięknymi obrażliwy dla jezusa symbolami i nikt za bardzo tego nie widzi nawet ksiża chyba że są w temacie pozdrawiam
Ja jakieś 2 lata temu rozmawiałem z proboszczem z "mojej" parafii, nie owijalem w bawełnę... Powiedziałem wszystko co myślę o krk, o ich błędnych i zaklamanych doktrynach itd przy czym podawalem konkretne cytaty z biblii. Po prawie godzinie monologu ksiądz uciekł powołując się na brak czasu, na żadne moje zarzuty i pytania nie potrafil odpowiedzieć a kiedy próbował, szybko dostawał cytat z pisma, który przeczyl jego argumentom. jeśli mówisz prawdę to nie ma nic ponad nią i niczym jej nie pokonasz
dla zdezorientowanych ...

http://www.youtube.com/watch?v=DUxqP-vjKL8&feature=player_embedded
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl