,
Chyba, z dobrego serca, zagazowałem ŻydaNiszczarka do gĹowy
Pierwsze mrozy nastroiły mnie nostalgicznie.
Pewnemu zacnemu Żydowi, notorycznie cierpiącemu w Polsce na antysemityzm z powodu niezapłaconych alimentów, rok temu pożyczyłem i osobiście na warszawską ulicę Targową przywiozłem piec do ogrzewania, pełną 22 litrową butlę gazu i nawet klucz francuski potrzebny do wymiany butli. I od tamtej pory nie widziałem już ani tego zacnego Żyda, ani butli i nawet o nich nie słyszałem. Ja to się mam z tymi Żydami. Pozostaje mi tylko liczyć na jakieś drzewko w Yad Vashem. A co z kluczem francuskim? Obawiam się że też przepadł. Z tym Żydem to zabawna historia. Udał się pewnego razu do renomowanego warszawskiego liceum z wykładem na temat judaizmu. Po wykładzie zorganizował zajęcia praktyczne, w wyniku których jedna z uczennic zaszła z nim w ciążę i urodziła mu piąte dziecko. A on w zamian wysłał ją na studia judaistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Ich związek był jawny, podziwiany i na bieżąco przedstawiany na żydowskim portalu, ćwierkali na nim do siebie jak te srające ptaszki ze Ściany Płaczu. Finał historii nastąpił przed sądem. Żyda pozwano o alimenty. Jak się okazuje bywają też biedni Żydzi, a dla takich antysemickie ramię sprawiedliwości jest nieubłagane. Poszedł więc do pierdla. Potem jeszcze raz. PS Miałem okazję poznać sprawczynię nieszczęść owego zacnego człowieka, jest zjawiskowo piękna i nieprawdopodobnie inteligentna. Klucza francuskiego nigdy nie odzyskałem. Tego się obawiałem. Jednak jeśli dziecko jest zdrowe, to mimo wszystko historię uważam za zakończona w sumie happy endem. No, w zasadzie masz Grego rację, ale ja spotkałem się z tym żydowskim przestępcą w tel -avivie cafe miedzy jedną, a druga czy trzecią odsiadką i on był zupełnie innego zdania. Czemu nie skorzysta z prawa powrotu? Wszak Izrael nie stosuje ekstradycji. No właśnie, jak tylko go spotkam, to go o to zapytam, a później o klucz francuski. |
Podstrony
|