,
stłuczka samochodowaNiszczarka do gĹowy
Hej mam problem, mianowicie walną mnie facet dostawczakiem przy cofaniu, spisaliśmy oświadczenie na miejscu uwzgledniając sprawy które było widać:
-pęknięta ramka od tablicy -pęknięty zderzak oraz po odpaleniu silnika w samochodzie pojawił się dziwny dziwięk przy przednim prawym kole, co zostało również zapisane w postaci " Pan twierdzi iż dziwiek wydobywany z samochodu jest inny". Dzwięk jest taki piszczący,dobrze słychać na zimnym silniku, dziurach oraz wstecznym i ewidętnie dochodzi z prawego koła. W momęcie wypadku samochód stał na 1 biegu (zgaszony silnik - samochód zaparkowany) i przesuną się do tyłu o parędziesiąt cm do tyłu. Umowiłem się z facetem z PZU na oględziny, przyjechał spisał że zderzak i ramka do wyceny, ale co do tego dziwięku z silnika powiedział że trzeba dodatkowej ekspertyzy u mechanika, czyli jakiś mechanik musi rozebrać ten przód zerknąć i coś tam wypisać, i w tedy przyjedzie facet z PZU i to wyceni, problem w tym że ten samochód ma z 10 lat i koleś z PZU powiedział że jak ten dzwiek nie jest przez wypadek tylko przez eksploatacje to za ekspertyze u mechnika ja mam zapłacić!!?? Wiadomo że większość tych cześci jest już wyeksploatowana... Dla czego ja mam udowadniać komuś winne!? To nie PZU powinno udowadniać mi że to winna auta a nie wypadku aby wypłacić mi mniej? dnia Pią 12:27, 28 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy życie kolego (standardowa procedura firm ubezpieczeniowych) a zderzaka nie ściągaliście w celu oględzin ewentualnych szkód ukrytych? życie kolego (standardowa procedura firm ubezpieczeniowych) a zderzaka nie ściągaliście w celu oględzin ewentualnych szkód ukrytych? no nie... to niby wchodzi w sklad ogledzin dodatkowych, no ja nie bede rozbierał samochodu.... nie mam czasu na takie zabwy "w ich godzinach pracy" a mechanicy też tego za darmo robić nie będą, facet z PZU też nie. Aż tak się nie znam na przepisach ale są tak zwane usterki ukryte które stwierdza mechanik a których nie widać na pierwszych oględzinach i wtedy ubezpieczalnia musi to uwzględnić Nie ma mowy o jakis płatnościach na twój koszt. Piszą pismo że taką kwotę przyznają i tyle ty odpisujesz że po rozpoznaniu w warsztacie mechanik stwierdza,iż na wskutek stłuczki uszkodzone zostało to i to dobra, podjechałem do mechnika takiego prawie znajomego, zerkna pod zderzak, wykrzywiona karoseria pod zderzakiem, całe bebechy się poluzowały, znalazł miejsce gdzie wystarczy dotknąć paluszkiem i pojawia się ten pisk, a miejsce to jest tam gdzie pęknięty zderzak od wypadku więc mam ich w garsci:) do tego facet z PZU był oczywiscie obrażony na cały świat więc dodam im do kosztów nową rejestrację bo stara jest pogięta od "wypadku" a pech chciał że samochód ma jeszcze czarne... więc poproszę o nowy komplecik: białych) dnia Pią 12:56, 28 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz widzę, że już załatwiłeś sprawę ale może na przyszłość w tym temacie: Pamiętaj, że ubezpieczyciel jest od tego aby czynić zadość roszczeniom wynikającym z umowy ubezpieczenia a jego pracownicy są po to aby do tego nie dopuścić Kwestia dotyczy ciężaru dowodu w postępowaniu likwidacyjnym. Ogólną zasadą wynikającą z art. 6 kc jest że ciężar udowodnienia faktu spoczywa na tym kto z tego faktu wywodzi skutki prawne (wykazanie szkody i roszczenie o wypłatę odszkodowania). Ubezpieczyciele jednak nie mogą w postępowaniach likwidacyjnych powoływać się na tą ogólną zasadę. Lex speciali derogat legi generali:) Zagadnienie to regulują przepisy kodeksu cywilnego dotyczące umowy ubezpieczenia, jak również ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o działalności ubezpieczeniowej (Dz. U. z 2010 r., nr 11, poz. 66 z późn. zm.) oraz ustawa z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz. U. nr 124, poz. 1152 z późn. zm.). Wprowadzają one regulacje odmienne od ogólnych zasad prawa cywilnego, uwzględniające rozwiązanie specyficzne dla umowy ubezpieczenia, a mianowicie że to sam dłużnik (ubezpieczyciel) weryfikuje w specjalnym postępowaniu zasadność roszczenia wierzyciela. Nie przedłużając wątku bardzo konkretnie wypowiedział się w tym temacie Sąd Najwyższy słusznie wskazując, że po otrzymaniu zawiadomienia o wypadku zakład ubezpieczeń obowiązany jest do ustalenia przesłanek swojej odpowiedzialności oraz do zbadania okoliczności dotyczących wysokości szkody. Zakład ten ma obowiązek, aktywnego, samodzielnego wyjaśnienia okoliczności wypadku i wysokości szkody. Tego obowiązku, należącego do istoty działalności ubezpieczeniowej, ubezpieczyciel nie może przerzucić na inne podmioty. Jeżeli będziesz chciał wskaże Ci konkretne przepisy w/w ustaw regulujące tą kwestie. pozdro Czyli PZU nie może mi kazać robić przeglądów mechanicznych i w razie czego obarczyć mnie kosztami jak wyjdzie na to że coś się rozwaliło nie z winny wypadku, jak dobrze kumam to ja mówie, zepsute jest to i to i to a oni mają to zweryfikować tak? Czyli ja mówie po wypadku dudni mi coś w silniku a to oni powinni się dowiedzieć co i jak, oraz jeśku to wina wypadku to mi wypłacić a jak nie to trudno - dobrze kumam? dnia Pią 14:53, 28 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz Jeszcze się wqrwisz jak dostaniesz wycene czesci do reki Ja dlubie od 22.06.13 masakra.. dluga walka z tymi hooyami.. dnia Sob 0:31, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz dobrze flamemaster rozumiesz. Tyle, że musisz powiedzieć coś konkretniejszego bo sam rozumiesz, że jak powiesz że "coś mi dudni" to nikt tego nie będzie w stanie po tym opisie wycenić jako konkretnej szkody. Możesz powiedzieć dajmy na to "po wypadku awarii uległ silnik" i już niech sie oni martwią o wycenę bo ty będziesz tego dochodził. Miałem taką historię z ubezpieczycielem w zeszłym roku, też PZU. Gość mi wymusił na skrzyżowaniu ale nie uderzyłem w niego, gwałtownie skręciłem i "zaparkowałem" na chodniku. Prędkość nieduża (przepisowa) ale fele 18'' + opona na niskim profilu zrobiły swoje - wyskoczyły wybrzuszenia na przednich oponach (tylko przednie wjechały na chodnik). Spisaliśmy oświadczenie, sprawca nie robił problemów. Rzeczoznawca (słusznie zresztą) stwierdził, że na oko stwierdzi opony ale trzeba sprawdzić felgi, zawias, zbieżność itd u mechanika. Na decyzję czekałem 27 dni, bo było podejrzenie że chcę ich w balona zrobić - auta się nie zderzyły, ale w końcu po wywiadzie ze sprawcą, ze mną, obejrzeniu miejsca wypadku (były ślady na chodniku) i sprawdzeniu u mechanika samochodu przyznali mi odszkodowanie.. 600zł. Na 1 oponę brakło. Odstawiłem wozidło do konkretnego salonu i napisałem im upoważnienie do zajęcia się sprawą. Z racji, że "rzeczoznawca był zajęty" kolejny miesiąc czekałem aż uznają kwotę na jaką naprawę wycenił warsztat. Szarpnęli ich nieźle, ale ubezpieczyciel zapłacił a ja miałem furę zrobioną do porządku. Tylko trwało to wieki (2 mies., faktycznie praca u mechanika trwała 2 dni - wymiana opon, lekkie prostowanie i malowanie felg, malowanie dokładki, ustawienie zbieżności, pomiary). Co zrobiłem źle? Powinienem był od razu wozidło zawieźć do mechanika, wtedy rzeczoznawca by miał opinię na gotowo. Dlatego też polecam znaleźć zakład, który "przejmie" sprawę, są doświadczeni w tych sprawach i będą chcieli zarobić a wozidło będziesz miał naprawione. Dlatego ja zawsze załatwiam likwidacje szkody bezgotówkowo. Oddaję samochód do ASO i niech oni się bujają z ubezpieczycielem. 2 razy mi wjechali w zaparkowany samochód, za każdym razem ASO -> wycena dla ubezpieczyciela -> naprawa i z głowy. Rzeczoznawcy nie widziałem na oczy X. PS. Samochód 15 letni, naprawiany na nowych częściach, łącznie z wymianą całego przedniego lewego błotnika z nadkolem dnia Pon 14:26, 31 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz Xanth, powiedz gdzie parkujesz samochód to podstawie tam moj na jakis czas |
Podstrony
|