,
No nieźleNiszczarka do gĹowy
http://swiat.newsweek.pl/auschwitz-schetyna-oplul-radzieckiego-zolnierza-w-rosji-wrze,artykuly,355578,1.html
Zwykłe bydlę. Andrzej Czuma - chicagowski kombinator, zapomniał oddać pieniądze bankom, szpitalom i znajomym. Uciekł przed wymiarem sprawiedliwości z USA do Polski, gdzie został Ministrem Sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym w jednej osobie. Mirosław Drzewiecki - florydzki awanturnik, skarbnik PO, po pijaku pobił swoją żonę i trafił do amerykańskiego więzienia. Żona pana Drzewieckiego też tam trafiła, ale przy innej okazji, mianowicie wraz z koleżanką kradły w jankeskich sklepach ciuchy, które następnie sprzedawały w polskim butiku. Pan Mirek okazał się jednak kochającym i troskliwym mężem i żonę za niemałe pieniądze wyciągnął z amerykańskiego pierdla. Mając międzynarodowe doświadczenie w damskim boksie i w złodziejskiej turystyce, wrócił do Polski i został Ministrem Sportu i Turystyki. Żona pana Ministra Drzewieckiego prowadziła niezłą knajpę w Łodzi, w której Rosjanie przyjmowali zlecenia na zabójstwa. Tam też rozważano w jaki sposób pozbyć się komendanta głównego polskiej Policji, generała Papały. Śledztwo w tej sprawie, jak i w sprawie zabójstwa Papały zakończyło się niczym. Pani Drzewiecka zeznała, że brała rosyjskich bandytów za pracowników UOP. To akurat wiarygodne tłumaczenie, rzeczywiście można ich ze sobą pomylić. Sławomir Ryszard Nowak - ówczesny sekretarz stanu w kancelarii premiera, ten co zapomniał wpisać zegarka do oświadczenia majątkowego. Z kronikarskiego obowiązku do tego zacnego grona dodać należy jeszcze sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki - Adama Szejnfelda, rzecznika prasowego rządu Pawła Grasia i sekretarza stanu w KPRM Rafała Grupińskiego. No i wisienka na torcie – Grzegorz Schetyna – ówczesny wicepremier, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. Capo di tutti capi. Co łączy tych panów poza dążeniem do zrobienia Polsce dobrze? Łączy ich słynna afera hazardowa. Ja nic przeciwko hazardowi nie mam, ale oni nie chcieli grać w ruletkę czy w pokera, nawet nie grali na jednorękich bandytach. Oni chcieli zrobić z Polski drugie Monte Carlo czy Las Vegas, żeby każdy Polak mógł wygrywać o każdej porze dnia i nocy, w każdym możliwym miejscu, ile tylko potrafi. Sami skromnie i patriotycznie mieli się zadowolić małymi udziałami w całym tym przedsięwzięciu. Trzeba było tylko pomajstrować przy stosownej ustawie, nic więcej. Na drodze do ich szczęścia, z niewyjaśnionych do dziś powodów, stanęło Centralne Biuro Antykorupcyjne i zaczął się młyn. Wszyscy wyżej wymienieni wyskoczyli z ministerialnych kapci. Ale jak było do przewidzenia, para poszła w gwizdek, zaczęła się afera z tuszowaniem afery, afera z aferą z tuszowaniem afery, pojawili się nowi ludzie, nowe watki, nowe okoliczności, nowe sprzeczności – i z prostej sprawy zrobiła się tak zagmatwana, że sama się udusiła. Bohaterowie powrócili na ministerialne stołki, część z nich awansowała. Los nie był łaskawy jedynie dla szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ten się już nie podniósł. I w ten oto sposób narodził nam się Minister Spraw Zagranicznych – Grzegorz Schetyna. Nie martw się Grego i nie denerwuj, przede wszystkim nie wierz w to co u nas piszą - taki mały cwaniaczek jakim jest Schetyna nie jest w stanie obrazić ani radzieckiego żołnierza ani Rosji. Rosjanie uważają polski rząd i parlament za małpi folwark. I mają rację. |
Podstrony
|