, DOWODY ZMARTWYCHWSTANIA ďťż

DOWODY ZMARTWYCHWSTANIA

Niszczarka do głowy
Dowody Zmartwychwstania

The Evidence for the Resurrection - J.N.D. Anderson - http://www.biblicalstudies.org.uk/article_resurrection_anderson.html

Przetłumaczony z angielskiego, źródło - http://www.bereanie.private.pl/tekst.php-numer=26221.htm

Wielkanoc na pierwszym miejscu nie jest jedynie pocieszeniem, ale wyzwaniem.

Poselstwo Wielkanocy jest albo najpotężniejszym faktem w historii, albo też jest ono gigantycznym oszustwem.

Wydaje się, że z faktu tego najwyraźniej zdawano sobie sprawę już za dni wczesnego kościoła. Z jednej strony znajdowała się mała grupka mężów i niewiast, która świat cały przewróciła dosłownie do góry nogami dzięki zwiastowanemu całym sercem poselstwu o cudzie zmartwychwstania, który dokonał przemienienia ich życia.

Z drugiej zaś strony widzimy tych, którzy gwałtownie starali się zaprzeczyć całej tej historii jako okropnemu bluźnierstwu.

Jeśli o nas chodzi, trudno nam jest widzieć zagadnienie to całkiem jasno i wyraźnie, a to z tej przyczyny, że nasz wiek jest wiekiem tolerancji, a także jest to wiek, w którym do wielu rzeczy podchodzi się bardzo podejrzliwie, oskarżając tego czy tamtego o fanatyzm. Większość ludzi w ogóle nie ma zamiaru atakować poselstwa o Wielkanocy, a jednak wierzą w nie tylko połowicznie. Dla tych ludzi jest to tylko przepiękna opowieść, pełna duchowej wymowy. Więc po co się martwić, czy to rzeczywiście polega na autentycznych faktach!

Ale w ten sposób podchodząc nie trafiamy w sedno sprawy.

Albo poselstwo to jest czymś nieskończenie większym, aniżeli tylko piękną opowieścią, albo też jest rzeczą nie posiadającą najmniejszego znaczenia.

Jeśli ono jest prawdziwe, to jest tutaj mowa o najważniejszym fakcie dziejów ludzkości, a jeśli ktoś nie dostosuje swojego życia do wniosków, które z tego faktu wypływają, to człowiek taki musi ponieść niepowetowaną stratę.

Jeśli jednak poselstwo to nie jest prawdziwe, jeśli Chrystus nie powstał z martwych, wówczas całe chrześcijaństwo jest tylko oszustwem, które zostało narzucone całemu światu przez gromadkę bezczelnych kłamców, albo, jeślibyśmy to już chcieli najłagodniej wyrazić, przez garstkę zwiedzionych prostaków. Apostoł Paweł sam zdawał sobie z tego sprawę. gdy pisał następujące słowa:

,,A jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wiara wasza. Wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bośmy świadczyli o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni" (1Kor. 15:14-15).

A tak o to tutaj chodzi. Jest rzeczą dla nas bardzo żywotną, aby wybrać i zająć jedno albo drugie stanowisko. Ale jakżeż możemy to uczynić, skoro to wszystko stało się już tak dawno?

W jaki sposób możemy zbadać materiał dowodowy?

Sprawa ta w rzeczywistości nie jest jednak tak całkiem niewykonalna, jakby się wydawało, albowiem można podejść do tego zagadnienia przynajmniej w dwojaki sposób: Możemy zbadać dowody i materiały historyczne celem ustalenia, czy one są współczesne tym wydarzeniom, czy są rzetelne i przekonywujące, i czy materiały te się nadają i czy są do przyjęcia dla naturalistycznej interpretacji.

Jako drugą możliwość, albo jako dodatek do tej pierwszej możliwości, możemy jeszcze zastosować tutaj próbę osobistego doświadczenia i doświadczyć istnienia i działalności zmartwychwstałego Chrystusa w naszym własnym życiu i w życiu innych ludzi. W tym referacie jesteśmy jednakże na pierwszym miejscu zainteresowani tylko pierwszą z tych dwóch możliwości.

Na jakich dokumentach wobec tego opiera się poselstwo wielkanocne? Na pierwszym miejscu na podstawie pisemnego świadectwa sześciu świadków, to znaczy: Mateusza, Marka, Łukasza, Jana, Pawła i Piotra, których świadectwo zostało potwierdzone przez cały wczesny Kościół Chrześcijański.

Ale ludzie w dobie obecnej nie zdają sobie w dostatecznej mierze sprawy z tego, jak ogromny postęp zrobiła współczesna wiedza, jeśli chodzi o ustalenie daty i autorstwa tych pisanych dokumentów.

W 19-tym wieku szereg ludzi niewierzących, wyposażonych w wielką wiedzę, robiło ogromne wysiłki, aby udowodnić, że Ewangelie zostały napisane w połowie drugiego wieku po Chrystusie (to jest około 100 lat po opisanych wypadkach), czyli że w opisach tych mogła odegrać rolę legenda, a także i wyobrażenia. Ale ta próba zupełnie zawiodła, zmiażdżona potęgą dowodów historycznych, które coraz bardziej wzrastają na sile w miarę upływu lat.

Pisane świadectwa są więc niezwykle wczesne.
Zwróćmy może uwagę przez chwilę na trzy przykłady.

1). Paweł podaje nam w 15-tym rozdziale swojego 1Listu do Koryntian szczegółową listę kilku zjawień się Chrystusa po zmartwychwstaniu. Moglibyśmy powiedzieć, że chyba nie było takiego naukowca, który by wątpił, że 1List do Koryntian nie jest autentycznym dokumentem. A data napisania tego Listu została przyjęta powszechnie jako nie później jak 56-ty rok naszej ery. Ale apostoł pisze, że on nie tylko już poprzednio podał swoim czytelnikom te informacje ustnie (to znaczy w 49-tym roku naszej ery), ale że on sam otrzymał" te wiadomości prawdopodobnie od tych, którzy już byli apostołami przed nim (Gal. 1:18-19). A to jeszcze powoduje cofnięcie się wstecz do 40-go roku naszej ery, to znaczy do okresu odległego zaledwie około 10 lat od ukrzyżowania.

2). Marek podaje nam w swojej Ewangelii dalsze sprawozdania zjawień po zmartwychwstaniu, które są poprzedzone opowieścią o próżnym grobie. Obecnie wszyscy są zgodni z tym, że Ewangelia Marka przedstawia ustne nauczanie Piotra i że Ewangelia ta została napisana bardzo wcześnie. Niektórzy współcześni uczeni wierzą, że Ewangelia ta w języku aramejskim istniała już w 44-tym roku po narodzeniu Chrystusa.

3). Trzecim naszym świadkiem jest Łukasz, który też wielce nam pomaga w uzupełnieniu naszych wiadomości, i to zarówno jeśli chodzi o sprawę odwiedzin przy grobie, jak i następujące potem pojawienia się Pana Jezusa. Łukasz również podaje nam najpełniejsze sprawozdanie, jakie posiadamy, jeśli chodzi o wczesne apostolskie opowiadanie Ewangelii. Trzecia Ewangelia i Dzieje Apostolskie nie tylko zostały ogólnie przyjęte jako prawdziwe utwory Łukasza, tego umiłowanego lekarza", ale szereg uczonych, takich jak Sir William Ramsay i inni wskazują na to, jak bardzo dokładnie z punktu widzenia historii Łukasz wszystko przedstawił.

Takimi więc są nasi pierwsi trzej świadkowie. A tych wybraliśmy dlatego, ponieważ ich świadectwo ma taki charakter, że żaden nieuprzedzony krytyk nie może ich pominąć jako niegodnych rozważenia, i to zarówno jeśli chodzi o sprawę autorstwa, jak i wczesną datę powstania ich pism. Musimy również i o tym pamiętać, że świadectwa Mateusza, Jana i Piotra są równie autorytatywne, jak i te, o których mówiliśmy przed chwilą.
Cóż więc powiemy o tych materiałach dowodowych?

Są one niewątpliwie bardzo wczesnej daty. Wiele z tego, co w nich zostało napisane, pochodzi już z pierwszej dekady ery chrześcijańskiej. Znaczy to, że materiały z tego okresu, w którym wypadki te miały miejsce, muszą zostać przyjęte, przynajmniej z tego powodu, że. w przeważającej części są to pisma naocznych świadków. Choć będziemy chcieli podejść do tego zagadnienia krytycznie, nie przyjmując niczego jako pewnika, to jednak jakżeż można by nie wyciągnąć odpowiednich wniosków z tego, co pisma te podają? Dokonano jednak szeregu prób, aby jakoś się wykręcić z wyciągnięcia odpowiednich wniosków, a my będziemy teraz chcieli przyglądnąć się pokrótce kilku takim próbom.

Najbardziej radykalną z wszystkich teorii jest ta, w której proponuje się, ażeby tę całą historię zbagatelizować, nazywając ją po prostu świadomym, kłamliwym wymysłem.

Ale nie ma bodajże ani jednego inteligentnego krytyka, który odważyłby się pójść aż tak daleko. Dowody bowiem, które mówią o czymś wręcz przeciwnym, są przygniatające. Proszę najpierw pomyśleć o ilości świadków. Apostoł Paweł powiada, że w roku 56-tym po Chrystusie większość z ogólnej cyfry pięciuset świadków, którzy wówczas oglądali zmartwychwstałego Pana, jeszcze żyła.

A musimy pamiętać o tym, że większość wszystkich tych pism wychodziła w świat jak gdyby na mocy kolektywnego autorytetu całego wczesnego Kościoła. Proszę też pomyśleć i o charakterze świadków. Ludzie ci nie tylko dali światu najwyższą w swoim rodzaju naukę moralną i etyczną, jaką świat ten kiedykolwiek dotąd znał, ale ludzie ci poziom ten zademonstrowali w swoim własnym życiu, co musieli przyznać nawet ich przeciwnicy. Rozważcie też proszę tę fenomenalną zmianę, której doznali ci właśnie ludzie w związku z tym domniemanym jakby wymysłem.

Czy można sobie wyobrazić, żeby ordynarne kłamstwo mogło zamienić gromadkę tchórzów na bohaterów i natchnąć ich do życia pełnego poświęceń, do życia, które jakże często kończyło się męczeńską śmiercią?

Psychologia uczy i dowodzi niezbicie, że nic nie czyni człowieka bardziej skłonnym do tchórzostwa, jak świadomość popełnionego kłamstwa, które niepokoi jego sumienie. Czyż nie jest poza tym rzeczą prawdopodobną, że w chwili jakiegoś rozczarowania albo dotkliwego bólu, ktoś, chociażby jeden tylko z uczestników tej konspiracji, wydałby tę tajemnicę?

Może niektórzy byliby skłonni użyć nieco łagodniejszego terminu i określić te sprawozdania jako legendy. Ale i to jest zupełnie niemożliwe, albowiem już stwierdziliśmy, że dokumenty te zostały napisane zbyt wcześnie, aby zaistniała możliwość, żeby miały czas urosnąć jakieś legendy. Jeśli bowiem legendy już zostają rozszerzane i zapisywane przez autentycznych, naocznych świadków, to nie można ich wprost odróżnić od kłamstw, które zostały z premedytacją podane ogółowi.

Ale obok przyczyn, które już stwierdziliśmy, a które nakazują nam odrzucić pogląd, iż mamy do czynienia z legendami, charakter dowodowy samych tych relacji w sposób bardzo wyraźny temu całkowicie zaprzecza, albowiem istnieje wiele rozmaitych takich szczegółów, których twórcy legend z całą pewnością nie pominęliby (na przykład opisanie samej sceny zmartwychwstania albo opisanie zjawienia się Chrystusa swoim wrogom w celu ich pognębienia).

A takich właśnie opisów tutaj w sposób znamienny brak zupełnie tak jak nie ma absolutnie żadnej próby, aby opisać pojawienie się Chrystusa Jakubowi, czy innym.

A ponadto...

jakiż fałszerz byłby skłonny opisywać na pierwszym miejscu pojawienie się, które Pan darował Marii Magdalenie, niewieście, która nie miała żadnego wysokiego stanowiska w Kościele?

Czyż fałszerz taki nie byłby raczej skłonny czci tej przypisać najpierw Piotrowi, albo Janowi umiłowanemu, albo też Marii, własnej matce Pana Jezusa? Czyż oprócz tego ktoś, kto czyta historię tego spaceru do Emaus, albo pojawieniu się Pana Marii Magdalenie, albo relację o tym, jak Piotr i Jan biegli do grobu, nie może oprzeć się głębokiemu przekonaniu, że relacje te nie są bynajmniej legendą?

Opisy te są bowiem zbyt poważne i umiarkowane w swoim stylu, szczegóły zbyt prawdziwe i tętniące życiem.
A w końcu obie te teorie całkowicie się załamują w obliczu faktu, że grób był pusty.

Więcej... http://zbawienie.com/zmartwychwstanie.htm
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl