, Urażona rodzina ze względu na brak ślubu kościelnego ďťż

Urażona rodzina ze względu na brak ślubu kościelnego

Niszczarka do głowy
Potrzebuję Waszych świadectw, relacji z doświadczeń, przemyśleń.

Jak wytłumaczyć rodzicom-katolikom, w najprostszy sposób, że niechęć do ślubu kościelnego nie jest wyrazem niechęci do Boga?! Jestem na etapie tego problemu, dodam, że wiele starałam się wytłumaczyć rodzicom w kwestii Wielkiego Babilonu, tata szczęśliwie od kilkunastu lat nie bierze udziału w tej szopce i podziela mój -delikatnie mówiąc - sceptycyzm do KRK. Gorzej jest z mamą, która złego słowa o księżach słyszeć nie chce.

Wychowywana w tradycji diabelskiej KRK mama może poczuć się wręcz urażona, podobnie rodzice już biblijnego męża. Jak to załagodzić? To dobrzy ludzie, zależy mi na dobrej atmosferze i zgodzie. Macie jakieś pomysły?


Ja mówię to co myślę, jestem z tego znany tak wśród znajomych jak i w pracy - mogę zaryzykować stwierdzenie, że prawie zawsze tak robię. A w sprawach wiary zawsze. I Tobie też radzę ZAWSZE być szczerą i postępować zgodnie ze Słowem Bożym.
Ostatnio zaznaczyłem wyraźnie, że na ślub w KRK się nie zgadzam, co trochę zasmuciło moją wybrankę gdyż chciała zrobić przyjemność babciom, a jak wiadomo większość babć przoduje w hołdowaniu KRK i jego bałwochwalczej tradycji. Do ślubu jeszcze czas jednak określiłem się już teraz. Nie zamierzam zmienić zdania pod ABSOLUTNIE żadnym pozorem czy nawet SZANTAŻEM. Z którejkolwiek strony. Nie zależy mi na dobrym słowie od bałwochwalców. Ty też nie idź na ustępstwa aby zrobić komuś przyjemność, uprzejmość czy aby nie psuć relacji w przyszłej rodzinie. Musisz się określić zdecydowanie i być nieugiętą. "(15) Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! (16) A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich." Apokalipsa 3:15

Pozdrawiam

Ja mówię to co myślę, jestem z tego znany tak wśród znajomych jak i w pracy - mogę zaryzykować stwierdzenie, że prawie zawsze tak robię. A w sprawach wiary zawsze. I Tobie też radzę ZAWSZE być szczerą i postępować zgodnie ze Słowem Bożym.
Ostatnio zaznaczyłem wyraźnie, że na ślub w KRK się nie zgadzam, co trochę zasmuciło moją wybrankę gdyż chciała zrobić przyjemność babciom, a jak wiadomo większość babć przoduje w hołdowaniu KRK i jego bałwochwalczej tradycji. Do ślubu jeszcze czas jednak określiłem się już teraz. Nie zamierzam zmienić zdania pod ABSOLUTNIE żadnym pozorem czy nawet SZANTAŻEM. Z którejkolwiek strony. Nie zależy mi na dobrym słowie od bałwochwalców. Ty też nie idź na ustępstwa aby zrobić komuś przyjemność, uprzejmość czy aby nie psuć relacji w przyszłej rodzinie. Musisz się określić zdecydowanie i być nieugiętą. "(15) Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! (16) A tak, żeś letni, a nie gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich." Apokalipsa 3:15

Pozdrawiam

Dziękuję 888 za odpowiedź,
Zdania absolutnie nie zmienię, również wyrażam jasno i zwięźle swoje zdanie, jednak ze względu na szacunek i miłość do rodziców chcę pozostać z nimi w dobrej atmosferze, mam tu na myśli rodziców swoich i męża. Zdaniem babć i ciotek się nie przejmuję, jednak obawiam się, że bedzie ono bardzo istotne dla mojej mamy. Stąd moje pytanie-jak to załagodzić, moze macie w pamięci słowa, które pomogły Waszym rodzinom co nieco pojąć?
Mojego ojca takie sprawy nie obchodzą on jeździ na pielgrzymki do Częstochowy w ramach rekreacji. Moja mama odwróciła się od KRK niedawno, pomogłem jej w tym głownie obnażając wyższość tradycji w KRK nad Biblią, kult Maryjny - poparłem to licznymi cytatami, obejrzała sporo filmów. Dalej już sama weryfikowała informacje, miała ich sporo bo wiele lat należała do różnych kościelnych wspólnot itp. grup. Aktualnie nie ma już u nas symboli, obrazów itd. Mama pozbyła się wszystkiego jak i ja wcześniej. Natomiast ona chciała temat drążyć bo już wcześniej jej coś nie pasowało, miała różne drobne wątpliwości co do KRK. Ja jej tylko trochę pomogłem, chociaż początkowo faktycznie stawiała opór i były słowa, że "każdy wybiera swoją drogę" lub, że "na stare lata to się tak nie da człowiekowi zmienić poglądów". Okazuje się, że z Bożą pomocą wszystkiego się da dokonać. Jednak często człowiek sam musi wykazać chęć i wolę. Jeśli serce ma zatwardziałe to sama już nic nie zdziałasz. Chodzi o to, że Twoje przyszłe życie może wymagać od Ciebie dużo pokory kiedy staniesz przed wyborem. Że albo poślesz dziecko do chrztu w KRK albo "nie masz teściowej". Ja wierzę, że jesteś roztropną dziewczyną jednak często w życiu nie da się pogodzić pewnych spraw jak napisałaś "jednak ze względu na szacunek i miłość do rodziców chcę pozostać z nimi w dobrej atmosferze, mam tu na myśli rodziców swoich i męża.". Musisz brać pod uwagę, że na szali może zostać postawiony szacunek i miłość względem Twojej wiary i absolutnej niechęci uczestniczenia w tradycjach KRK. Przez to możesz usłyszeć wiele gorzkich słów. I Twoje próby pogodzenia tego będą daremne. Co wtedy? Musisz przygotować się, że problem ten może być w Twoim życiu bardzo rzeczywisty. Ja Cię nie chcę straszyć, ja tylko widzę najczarniejszy scenariusz nie tak bardzo nierealny. Pytasz "jak to załagodzić, moze macie w pamięci słowa, które pomogły Waszym rodzinom co nieco pojąć?". A ja jestem pewien, że Ty też masz wiele słów i jesteś w stanie im to przekazać. Tylko pytanie jest czy oni zechcą Cię wysłuchać. Jeśli nie chcą to musisz wiedzieć co masz robić ze swoim życiem, przepraszam jeśli nastrajam Cię pesymistycznie. Jednak tak wiele razy tu na forum wspominane było jak ciężko jest prawdziwym chrześcijanom. Chrystus odmienił nasze życia, jednak większości ludzi nie jest po Twojej stronie. Szydzą, kpią z takich jak my. I wcale nie muszą to być obcy ludzie. Katolików ciężko jest przekonać, oni skoczyli w otchłań dogmatów KRK z zamkniętym spadochronem polegając na swoich proboszczach. Ich umysły są zamknięte na Słowo Boże. A umysł jest jak spadochron, działa najlepiej kiedy jest otwarty. Ja czuję, że problemem nie jest "co im powiedzieć"/"jak im to powiedzieć" tylko czy będą chcieli słuchać. Z tego co piszesz nie chcą. Ważne żeby Twój mąż Cię wspierał. Bo z nim chcesz przeżyć resztę życia. Reszta rodziny musi twoje zdanie zwyczajnie przyjąć do wiadomości. Bo jak widzisz na przykład świąteczne, rodzinne obiady? Dzielenie się "jajeczkiem"? Oraz wiele innych "okazji"?


Dzieci nie ochrzczę, "świąt" nie obchodzę, nie dzielę się jajkiem, nie śpiewam kolęd, nie jem święconki, choć dla towarzystwa odwiedzam rodzinę. Poproszona o zostanie matką chrzestną odmówię, to samo jeśli chodzi o bycie świadkiem na ślubie.

Problemem z moją mamą jest to, że absolutnie żadnej krytyki KRK nie dopuszcza. Ksiądz jest święty... Obawiam się, że niewiele wskóram. Tak jak pisałeś, Twoja mama miała pewne wątpliwości wcześniej, dlatego chętnie Cię wysłuchała i później nawet drążyła temat. Wcześniejsze wykrycie jakichś nieprawidłowości w systemie dobrze wróży dla takiej osoby. Myślę, że jakiego zdania nie miałaby moja mama, to wpływ ciotek na jej rozumowanie będzie znamienny... A to są dla niej autorytety... Smutno mi, że nie będzie myśleć samodzielnie...

Co do mojego męża to w zasadzie on zaszczepił we mnie chęć ponownego narodzenia się, udziela się nawet na tym forum :p próbuj, a Twoja wybranka nawróci się jak my wszyscy

Dziękuję za wszystkie słowa, 888
Wiesz, mnie też czeka pewnie nie jedna "przeprawa" z rodziną. Na pewno nie moją - bo mam bardzo małą rodzinę w związku z tym, że z rodziną od strony ojca nie utrzymujemy żadnego kontaktu. To jest jeszcze duża rodzina mojej narzeczonej, jednak tu tak jak wspomniałem Ci wcześniej będę bardzo zasadniczy (za miesiąc jedziemy na chrzciny . I bez względu na konsekwencje, zawsze powiem co myślę w kwestii wiary jeśli tylko ktoś mnie zapyta, albo okoliczności będą dotyczyć mojej osoby. Bo na siłę się nie narzucam nigdy. Przykre jest, że u Ciebie to chodzi o Twoją mamę. Przyszła teściowa to tak naprawdę obcy człowiek, bez względu jak bardzo ją szanujesz. Być może kluczem będzie Twoja wytrwałość i powracanie do tematu. Może z czasem coś "pęknie" i Twoja mama pozwoli sobie pokazać prawdę. Życzę Ci wytrwałości w próbach kontaktu z mamą jeśli chodzi o prawdę Słowa Bożego. Wielu z nas jest w podobnych sytuacjach, Może ktoś jeszcze będzie miał swoje sugestie i powie coś co mogłoby Ci pomóc.
Pozdrawiam
O jak milo, interesujacy mnie temat. Jestem w podobnej sytuacji jak Ty malke. I powoli zaczynam sie przygotowywac na nieprzyjemnosci ze stony mojej rodziny. Ja mam o tyle gorzej, bo moj maz jest muzulmaninem wiec moi rodzice mysla, ze skoro nie uznaje KRK to widocznie jestem muzulmanka i nie chce sie przyznac! O zgrozo. Mnie moja rodzina powoli przygotowuje... "nie mam siosrty", "Ona nie jest moja corka" itp itp itp. Kazdemu kto zmaga sie z wlasna rodzina zycze duzo wytrwalosci. A Isus naprawde pomaga to przezyc, ja jestem daleko od rodziny, bez przyjaciol tylko ja i moj maz i mimo to nie tesknie... a ich "katolickie zachowania" powoli przestaja sprawiac mi przykrosc.
Nad szacunkiem go czlowieka, stoi poszanowanie Prawa Bozego.
Świetny temat bardzo na czasie w moim życiu również... Koleżanki wychodzą za mąż i ciągle słyszę od dalszej rodziny, znajomych pytanie, kiedy na mnie przyjdzie czas. Odpowiadam wymijająco, nie tłumaczę, bo nie widzę sensu.
Cóż.. Widzę że wiele osób ma ten sam problem Oj ciężki orzech do zgryzienia no jak już wielu moich przedmówców mam i ja I nie mam już pojęcia jak to przeskoczyć gdyż moja Wybranka jest strasznie twarda i ciężko ją "Przegadać" I w kwesti KRK również. Więc wychowana została jak w 80% ludzi w rodzinie mocno wierzącej w KRK jej mama nie pozwoli na żadną krytyk KRK wiadomo ksiądz święty a kościół to "Świątynia boga" Więc moja Partnerka jest też religijna co prawda nie tyle co mama , rzadko do kościoła chodzi ale czasami chodzi chce święta obchodzić itp , itd. I najgorsze przychodzi na temat dzieci. Ona chce kategorycznie ochrzcić dziecko , i wysłać do komunii. Było na ten temat już kilka kłótni jej argumentacja jest taka że np. "Nie chcę żeby dziecko miało kiedy kolwiek problemy ze ślubem kościelnym bo nie będzie miał chrztu" I wiadomo bo mama , tata babcie , ciocie bla , bla , bla. Więc ona i tak się nie przejmuję zdaniem innych ale jednak. Tłumaczyć jej próbuję wiele rzeczy o kościele wie doskonale że ja uważam KRK za zło wie o tym. Chce mnie do kościoła zaprowadzić ale nie zgadzam się. I właśnie jak myślę że moje dziecko miałbym sam dobrowolnie wysłać na rytuał demoniczny normalnie scyzoryk się w kieszenie otwiera. Co zrobić w takiej sytuacji ?? Może modlitwa pomorze.. Myślę nawet nad tym żeby zrezygnować z dziecka eh. Jak potem stanę przed bogiem i mi powie że dałem swoje własne dziecko na stracenie ?? Ja miałbym stać na tym chrzcie przed księdzem który właśnie odprawia rytuały Demoniczne nad moim maleństwem ?? ;/ Najgorsze że raz nawet powiedziałem że ok ! Ale nie zgodzę się i będą z tego kłutnie eh.. Jak jej mam wytłumaczyć jak ona myśli że myśli samodzielnie i hmm wiadomo Okiełznana przez dotkryne szatana niestety widzę to baaaaardzo jak ona ma wypraną głowę przez system Szatana + Kościół = Prawie nie do sforsowania. Co wy na to ?

Cóż.. Widzę że wiele osób ma ten sam problem Oj ciężki orzech do zgryzienia no jak już wielu moich przedmówców mam i ja I nie mam już pojęcia jak to przeskoczyć gdyż moja Wybranka jest strasznie twarda i ciężko ją "Przegadać" I w kwesti KRK również. Więc wychowana została jak w 80% ludzi w rodzinie mocno wierzącej w KRK jej mama nie pozwoli na żadną krytyk KRK wiadomo ksiądz święty a kościół to "Świątynia boga" Więc moja Partnerka jest też religijna co prawda nie tyle co mama , rzadko do kościoła chodzi ale czasami chodzi chce święta obchodzić itp , itd. I najgorsze przychodzi na temat dzieci. Ona chce kategorycznie ochrzcić dziecko , i wysłać do komunii. Było na ten temat już kilka kłótni jej argumentacja jest taka że np. "Nie chcę żeby dziecko miało kiedy kolwiek problemy ze ślubem kościelnym bo nie będzie miał chrztu" I wiadomo bo mama , tata babcie , ciocie bla , bla , bla. Więc ona i tak się nie przejmuję zdaniem innych ale jednak. Tłumaczyć jej próbuję wiele rzeczy o kościele wie doskonale że ja uważam KRK za zło wie o tym. Chce mnie do kościoła zaprowadzić ale nie zgadzam się. I właśnie jak myślę że moje dziecko miałbym sam dobrowolnie wysłać na rytuał demoniczny normalnie scyzoryk się w kieszenie otwiera. Co zrobić w takiej sytuacji ?? Może modlitwa pomorze.. Myślę nawet nad tym żeby zrezygnować z dziecka eh. Jak potem stanę przed bogiem i mi powie że dałem swoje własne dziecko na stracenie ?? Ja miałbym stać na tym chrzcie przed księdzem który właśnie odprawia rytuały Demoniczne nad moim maleństwem ?? ;/ Najgorsze że raz nawet powiedziałem że ok ! Ale nie zgodzę się i będą z tego kłutnie eh.. Jak jej mam wytłumaczyć jak ona myśli że myśli samodzielnie i hmm wiadomo Okiełznana przez dotkryne szatana niestety widzę to baaaaardzo jak ona ma wypraną głowę przez system Szatana + Kościół = Prawie nie do sforsowania. Co wy na to ?
Edwedere, wybacz, ale ja zastanawiałabym się na Twoim miejscu, po co mi taka osoba przy boku, która nie wesprze mnie w ciężkich chwilach ucisku, a moze i nawet bedzie nakłaniac mnie do klekania przed obrazami i do wizyta u ksiedza w ciężkich czasach. Priorytetem dla mnie jest Bóg i partnera wybieram takiego, który jeśli nawet tego nie podziela to całkowicie respektuje. Mówisz, we tłumaczyłeś kwestie KRK wiele razy, a wciąż pojawia się kontrargument "nie, bo dziecko nie dostanie kościelnego ślubu"- to nic innego jak walić grochem o ścianę... Tak jak pisałeś, później staniesz przed Bogiem i za wszystko będziesz sądzony.
Dzięki za odp. Muszę to sobie dobrze przemyśleć. P.s przepraszam że tutaj wbiłem się w twòj wątek i problem ze swoim bardzo chętnie bym sam Tobie coś doradził ale jak sama widzisz borykam się z podobnym problemem.

Dziękuję i Pozdrawiam oraz życzę wytrwałości dla Ciebię nie daj się !!
Większość ludzi, którzy czują niechęć do praktyk KRK i tak ugina się pod presją rodziny, czego Wam jako świadomie wierzącym tym bardziej nie życzę. Generalnie wszystko powiedziałem co miałem do powiedzenia. Podkreślę jednak jeszcze. Potraktujcie tę sytuację jako sprawdzian waszej wiary. Czy wytrwacie w słowie Bożym, czy ugniecie się pod presją ludzi zmanipulowanych przez doktryny Kościoła Katolickiego, którzy będąc w większości będą robić z Was heretyków. Czy jesteście teraz w stanie powiedzieć sobie nawet w myślach. "Tak jestem zdolny/zdolna zrezygnować całkowicie ze ślubu i partnera, który będzie stał biernie i nie wesprze mnie w moich argumentach". Malke słusznie zauważyła, że partner musi respektować nasze przekonania, nie ma w tym niczego grzesznego, nawet jeśli nie jest wierzący, my nie stajemy się grzeszni, (14) Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę i żona poganka uświęcona jest przez wierzącego męża; inaczej dzieci wasze byłyby nieczyste, a tak są święte. (1 Koryntian 7:14). Jednak co jeśli nie dostaniemy wsparcia od najbliższej osoby. Życzę Wam dużo łaski Bożej i wytrwałości w wierze oby Was nie stłamsili.
Wczoraj wpadlam na pewien pomysl, jednak nie wiem dobry czy zly. Istnieje cos takiego jak slub humanitarny, narzyczeni sami sobie ukladaja slowa przysiegi, planuja jak ceremonia ma przebiegac itp. Sama nie wiem czy ja zdecyduje sie na cos takiego. Modlilam sie o pomoc w rozwiklaniu tej sprawy i dzien po znalazlam wlasnie stronke z opisem takiego slubu. Zawsze to jakis kompromis... Czekam na Wasze opinie

Wczoraj wpadlam na pewien pomysl, jednak nie wiem dobry czy zly. Istnieje cos takiego jak slub humanitarny, narzyczeni sami sobie ukladaja slowa przysiegi, planuja jak ceremonia ma przebiegac itp. Sama nie wiem czy ja zdecyduje sie na cos takiego. Modlilam sie o pomoc w rozwiklaniu tej sprawy i dzien po znalazlam wlasnie stronke z opisem takiego slubu. Zawsze to jakis kompromis... Czekam na Wasze opinie
Humanistyczny a nie humanitarny. Poza tym poczytaj BARDZO dokładnie jaki jest przekaz takiej ceremonii. Chrystus nie podesłał Ci takiej myśli. Ona stawia człowieka w centrum jako twórcę i stwórce. Jako chrześcijan absolutnie nie powinno się utożsamiać z takim system wartości i z samym ruchem humanistycznym. Uczestnictwo w takiej ceremonii to czyste bluźnierstwo.
No tak, pomylilam nazwe. Wiem o co w tym wszystkim chodzi i nikt nie mowi o utozsamianiu sie z tym, gdyz to stek bzdur, a sama wiara nie idzie z tym w parze

PS: Tak sobie teraz doczytalam i przy takim slubie trzeba tam podpisac ze sie akceptuje te wartosci i bla bla bla. Wiec jak kolega powyzej ODRADZAM i w ogole zapomnijmy o tym moim glupim pomysle...

Sama przyznam sie szczerze rozwazalam ta opcje ale pozniej przyszlo mi na mysl ze moze samo "wesele" zalagodzi sytuacje.
Osobiscie czekam na jakies wasze rady
Hm... a co myślicie o ślubie cywilnym?

Z jednej strony to zwykłe sformalizowanie związku, ale z drugiej to jednak przysięga, a jak wiemy przysięganie to grzech (Mt 5,33-37).

Dopuszczam tę formę zwarcia związku, gdyby pojawiło się dziecko. Myślę, może naiwnie, że cywilniak pomoże trochę w życiu.

Zaproponowałam to swojemu chłopakowi (katolikowi) , bo zrobiło mu się smutno po ślubie koleżanki. Powiedziałam, że ślub cywilny też może być ładny i można zrobić wesele.

Na szczęście, jak na katolika umysł ma otwarty i docierają do niego moje argumenty na temat kościoła. Poruszam ten temat co jakiś czas, delikatnie, bo nie chcę dopuścić do tego, żeby moje słowa odbijały się od niego jak piłeczki od ściany. Czasem czuję, mam wrażenie, że jego rozum zaczyna niszczyć te korzenie katolickie, ale potem wracamy do punktu wyjścia.

Teraz mnie akceptuje, ale co będzie, gdy pojawi się dziecko... Nie wiem jak zareaguje (on też tego teraz nie wie). Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się do niego dotrzeć.

Teraz mnie akceptuje, ale co będzie, gdy pojawi się dziecko... Nie wiem jak zareaguje (on też tego teraz nie wie). Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się do niego dotrzeć. Tutaj pojawia się dość spory problem. Już nawet nie mówię o tym, że będzie walka o chrzest dziecka itd. Problemem będzie rozwój dziecka w przyszłości. Sam wiem z doświadczenia swojego i innych ludzi, że wspólne podejście rodziców do tak ważnych kwestii (np. wiary) ma spory wpływ na potomstwo. Jeśli nie dojdziecie do porozumienia to nie planujcie dzieci, bo w przeciwnym wypadku zrobicie mu dużą krzywdę. Dziecko potrzebuje autorytetu obojga rodziców. Jeśli nie będziecie się zgadzać w kwestii wiary to dziecko to podłapie i pójdzie w zupełnie innym kierunku, gdzie Boga nie będzie.
Witam serdecznie,

Kewa, nawet gdyby w ślubie cywilnym nie było przysięgi to i tak byłby to grzech.
Dlaczego?
Stawiam tezę:
Organy państwowe grzeszą pychą przypisując sobie prawo do ustanawiania kogoś mężem i żoną stawiając siebie tym samym na równi z Bogiem.
Biblia jasno mówi w jaki sposób kobieta i mężczyzna stają sie mężem i żoną i nie potrzeba do tego żadnego urzędu.
Czekam na wasze opinie.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Macieju, czy nie szukasz dziury w całym? Posiadanie paszportu jest grzechem, bo cała ziemia została dana człowiekowi w posiadanie i nie potrzebuje uwierzytelnienia by podróżować? Posiadanie samochodu, bo zwierzęta są dane człowiekowi by mu służyły, więc lepiej mieć osła? Posiadanie dowodu rejestracyjnego samochodu, bo prawo własności jest podstawowym prawem człowieka? Nie rozdrabniajmy się nadmiernie. Ja podchodzę do tego jak do rejestracji związku.

Macieju, czy nie szukasz dziury w całym? Posiadanie paszportu jest grzechem, bo cała ziemia została dana człowiekowi w posiadanie i nie potrzebuje uwierzytelnienia by podróżować? Posiadanie samochodu, bo zwierzęta są dane człowiekowi by mu służyły, więc lepiej mieć osła? Posiadanie dowodu rejestracyjnego samochodu, bo prawo własności jest podstawowym prawem człowieka? Nie rozdrabniajmy się nadmiernie. Ja podchodzę do tego jak do rejestracji związku.

Mam iść wkrótce za świadka na ślub cywilny, co sądzicie? Biorąc koncepcję macieja mam super grzech, ale ja tam będę tylko i wyłącznie świadkiem.
Witam

Hugo, jest jednak różnica.
Mianowicie, nie dostosowanie się do prawa ludzkiego w sprawach które wymieniałaś skutkuje ograniczeniem wolności, czy też komfortu życia danego człowieka.
Z małżeństwem jest zupełnie inaczej, masz wolny wybór- nie poddanie się ludzkiemu prawu w tej kwestii nie ogranicza cię w żaden sposób. Możesz swobodnie wybrać: stosować się do prawa ludzkiego czy stosować się do prawa Boskiego.
Ja wybrałem, na pytania znajomych- kiedy ślub, odpowiadam- mój drogi, według Biblii ja już jestem w związku małżeńskim. Czasem mam dzięki temu sposobność do porozmawiania o Bogu ale rzadko się to zdarza.

Pójdę trochę dalej, moim zdaniem ślub w urzędzie to wymysł szatana, w ogóle ślub przed jakąkolwiek instytucją. Z jakiego względu?
Przyjżyjmy się skutkom stosowania się do prawa Boskiego i ludzkiego w kwestii ślubu:

prawo ludzkie:
- do momentu ślubu możesz mieć dowolną ilość partnerek seksualnych- czyli cudzołóstwo, a co za tym idzie- dzieci w domach dziecka, samotne matki. Nie mówię że zawsze tak jest ale choćby jeden taki przypadek (a jest ich mnóstwo) świadczy o nieudolności takiego podejścia. Jak to mówi najmądrzejsza książka na świecie; Madrość ludzka jest nic nie warta.

prawo boskie:
- w momencie gdy łączysz się z partnerką staje się ona twoją żoną, i to jest piękne.
Co najmniej pięć razy zastanowisz się nad tym co robisz i nad konsekwencjami.
Jakież to proste i jakie mądre.

Czekam na wasze opinie.
Ps. Hugo z której części Londynu jesteś?

Pozdrawiam.
Jeżeli mogę dodać coś od siebie to to żeby każdy myślał samodzielnie.Nikt nie mówił że będzie łatwo,jeżeli odkryliście prawdę o Isusie to kroczcie jego droga i nie oglądajcie się na innych bo nikt oprócz Chrystusa nie da wam zbawienia.Sam Isus powiedział że przynosi miecz miedzy nas a nasze matki i braci.W rodzinie mojego męża też było dużo gadania jak tak można że bez ślubu kościelnego że sam cywilny.Zrobili dużo zamieszania a teraz nikt nie mówi nawet o tym i dobrze się nam żyje.A co do związku cywilnego to musi być coś odnotowane wtedy jest o wiele prościej w tej całej biurokracji .Przytoczę taki cytat z Bibli......(17) Powiedz nam przeto: Jak ci się zdaje? Czy należy płacić podatek cesarzowi, czy nie?
(1 A Isus, poznawszy ich złośliwość, rzekł: Czemu mnie kusicie, obłudnicy?
(19) Pokażcie mi monetę podatkową; a oni przynieśli mu denar.
(20)I rzecze im: Czyja to podobizna i czyj napis?
(21) Powiadają: Cesarza. Wtedy mówi do nich: Oddawajcie więc, co jest cesarskiego,
cesarzowi, a co Bożego, Bogu.
Ok, prawo ludzkie należy przestrzegać ale pod warunkiem, że nie jest ono sprzeczne z prawem Boskim.

Cóż.. Widzę że wiele osób ma ten sam problem Oj ciężki orzech do zgryzienia no jak już wielu moich przedmówców mam i ja I nie mam już pojęcia jak to przeskoczyć gdyż moja Wybranka jest strasznie twarda i ciężko ją "Przegadać" I w kwesti KRK również. Więc wychowana została jak w 80% ludzi w rodzinie mocno wierzącej w KRK jej mama nie pozwoli na żadną krytyk KRK wiadomo ksiądz święty a kościół to "Świątynia boga" Więc moja Partnerka jest też religijna co prawda nie tyle co mama , rzadko do kościoła chodzi ale czasami chodzi chce święta obchodzić itp , itd. I najgorsze przychodzi na temat dzieci. Ona chce kategorycznie ochrzcić dziecko , i wysłać do komunii. Było na ten temat już kilka kłótni jej argumentacja jest taka że np. "Nie chcę żeby dziecko miało kiedy kolwiek problemy ze ślubem kościelnym bo nie będzie miał chrztu" I wiadomo bo mama , tata babcie , ciocie bla , bla , bla. Więc ona i tak się nie przejmuję zdaniem innych ale jednak. Tłumaczyć jej próbuję wiele rzeczy o kościele wie doskonale że ja uważam KRK za zło wie o tym. Chce mnie do kościoła zaprowadzić ale nie zgadzam się. I właśnie jak myślę że moje dziecko miałbym sam dobrowolnie wysłać na rytuał demoniczny normalnie scyzoryk się w kieszenie otwiera. Co zrobić w takiej sytuacji ?? Może modlitwa pomorze.. Myślę nawet nad tym żeby zrezygnować z dziecka eh. Jak potem stanę przed bogiem i mi powie że dałem swoje własne dziecko na stracenie ?? Ja miałbym stać na tym chrzcie przed księdzem który właśnie odprawia rytuały Demoniczne nad moim maleństwem ?? ;/ Najgorsze że raz nawet powiedziałem że ok ! Ale nie zgodzę się i będą z tego kłutnie eh.. Jak jej mam wytłumaczyć jak ona myśli że myśli samodzielnie i hmm wiadomo Okiełznana przez dotkryne szatana niestety widzę to baaaaardzo jak ona ma wypraną głowę przez system Szatana + Kościół = Prawie nie do sforsowania. Co wy na to ?
Edwedere, wybacz, ale ja zastanawiałabym się na Twoim miejscu, po co mi taka osoba przy boku, która nie wesprze mnie w ciężkich chwilach ucisku, a moze i nawet bedzie nakłaniac mnie do klekania przed obrazami i do wizyta u ksiedza w ciężkich czasach. Priorytetem dla mnie jest Bóg i partnera wybieram takiego, który jeśli nawet tego nie podziela to całkowicie respektuje. Mówisz, we tłumaczyłeś kwestie KRK wiele razy, a wciąż pojawia się kontrargument "nie, bo dziecko nie dostanie kościelnego ślubu"- to nic innego jak walić grochem o ścianę... Tak jak pisałeś, później staniesz przed Bogiem i za wszystko będziesz sądzony.
Edwedere, wybacz, ale ja zastanawiałabym się na Twoim miejscu, po co mi taka osoba przy boku, która nie wesprze mnie w ciężkich chwilach ucisku, a moze i nawet bedzie nakłaniac mnie do klekania przed obrazami i do wizyta u ksiedza w ciężkich czasach.
po co mi taka osoba przy boku, która nie wesprze mnie w ciężkich chwilach ucisku

tylko że niestety nie każdy jest w tak "komfortowej" sytuacji.
Ja "obudziłem" się niedawno, wcześniej jak większość pewnie ludzi, którzy startowali w rodzinach katolickich byłem wierzącym-niepraktykującym.
Kilka "przypadków" spowodowały, że otworzyły mi się oczy i już wiem o co w tym wszystkim chodzi. Tylko, że ja już mam żonę, która wogóle nie podziela moich poglądów i uważa że jestem fanatykiem. Mam też dwójkę małych dzieci. Oczywiście jeździmy do teściów na oba "święta", podczas rozmów świątecznych jak tylko temat zbacza na kościół, maryję czy papieża i powiem cokolwiek na ten temat co o tym myślę jestem postawiony pod ścianą prawie cała rodzina mnie atakuje (oprócz szwagra, ale u niego nie chodzi o wiarę w Boga tylko o względy racjonalne) a moja żona rzuca teksty w stylu "zobaczcie co ja mam w domu", "on tak zawsze" itp.
Teraz cały czas jest nacisk na chodzenie do kościoła - nie pomaga tłumaczenie, wieloletnie programowanie + nacisk ogółu powoduje, że moja żona uważa, że to jest standard bo tak wszyscy robią i to jest normalne a moje gadanie jest nienormalne.
Dlatego jak pozostała część rodziny idzie do kościoła idę też. Jeżeli klękam to nie w stronę ołtarza tylko ściany gdzie nic nie jest powieszone.
Modlę się do Boga własnymi słowami a nie powtarzam tego co mówią wszyscy. Jedyny moment w którym czynnie uczestniczę to modlitwa "Ojcze nasz", której oczywiście nie kończę słowem amen.
Bo jakie mam wyjście, żeby to zmienić rozwieść się ?
Przecież skrzywdzę dzieci a tego nie chcę.
Próbowałem żonie podsyłać jakieś materiały, oglądałem serial Biblia i zaciekawiona zaczęła go oglądać - ale potem w trakcie zasypiała i mówiła, że jak tylko zaczyna go oglądać to jej się spać chce.
Jak jej cokolwiek przyślę emailem to mówi, że nie ma czasu tego oglądać bo ma tyle roboty - ale wieczorem zawsze znajdzie czas na oglądnięcie kilku seriali które mają jej zastąpić życie i wtedy jakoś nigdy nie chce jej się spać - no ale Biblia jest nudna a te seriale takie życiowe.
Jak mnie widzi z Biblią to się naśmiewa, że zachowuję się jak stary dziadek, bo to przecież stare dziadki czytają Biblię ...
No i cały czas słyszę jaka to ona jest biedna, jak ja się na niekorzyść zmieniłem kiedyś taki imprezowy a teraz mruk i gbur.
Robię co mogę, żeby dzieciaki nie wpadły w to bagno.
Staram się im mówić o Bogu, czytam z nimi Biblię.
Wierzę, że jak postawię mocne fundamenty to będą mogły się z tego wyrwać tak jak i ja się wyrwałem mimo 3 sakramentów: chrztu, komunii i bierzmowania które nade mną odprawiono.
Bóg miał w tym największą zasługę, znalazł zagubioną owieczkę i pokazał jej drogę.
Dalej nie mam pomysłu na dalszy ciąg mojego życia, jak przeprowadzić przez nie dzieci i jak je nakierowywać ?
Dzieci niestety są już ochrzczone - kiedy to miało miejsce nie wiedziałem, że to magiczne rytuały
Nie wiem co mam robić, komunia, ślub kościelny to następne etapy, które są oczywiste w całym moim otoczeniu, jeżeli będę przeciw to będę miał wrogów wszędzie naokoło - pewnie razem z dziećmi które też są cały czas w takim duchu chowane. Przecież nie powiem kilkuletniemu dziecku, że w kościele Szatan rządzi bo wydaje mi się, że zrobię więcej złego takim gadaniem. Ono już bez tego ma niezły mętlik w głowie w związku z tym w jakich czasach żyjemy.
Do tego sprzeciwiając się komunii uzyskałbym najwyżej wrogość całej rodziny i brak mojej obecności na rytuale.

Jest jeszcze inny problem o którym do momentu zrozumienia nie wiedziałem - nie wiem czy dobrze rozumiem ale para zostaje mężem i żoną w momencie, użyję wyrażenia Biblijnego "obcowania" z sobą. Moja obecna, żona nie jest moją pierwszą partnerką tylko 2. Czy w tym momencie całe moje, życie z obecną to jest życie w niewierności 1 partnerce która wg Biblii jest moją, żoną ? Z pierwszą partnerką nie ja się rozstałem tylko ona oznajmiła mi kiedyś, że "musimy zacząć się spotykać z innymi osobami" a mniej więcej po roku zaszła w ciążę i nasze drogi się rozeszły.
Yarpen, nie cudzołożysz z drugą partnerką, poczytaj sobie w Biblii, tam wszystko jest.

Yarpen, nie cudzołożysz z drugą partnerką, poczytaj sobie w Biblii, tam wszystko jest.

Wiem, że w Biblii jest wszystko, tylko najpierw trzeba ją do końca przeczytać. I znać na tyle, żeby wiedzieć gdzie szukać.

Tu wszystkim niezdecydowanym jeszcze do poznawania Biblii polecam cykl wykładów Dave Hunta - powrót do biblijnego chrześcijaństwa:

http://www.youtube.com/watch?v=gC9lhwetTxA

albo tu:

http://www.tiqva.pl/multimedia/181-powrot-do-biblijnego-chrzecijastwa-cz1-

gdzieś tak od 5:25 autor mówi o tym jak należy czytać Biblię i uważam, że ma rację.

Ja jak pisałem w temacie:

http://www.zbawieniecom.fora.pl/rozwazania-biblijne,23/zrozumiec-biblie,2058.html

czytam ją z próbą pełnego zrozumienia po raz pierwszy i jak widać jestem dopiero w Księdze Wyjścia.

Dlatego mam prośbę, możesz podać gdzie znajdę informację na ten temat ?
Yarpen wierze ze jest Ci ciężko i to bardzo ale nikt z nas na tym blogu nie przeżyje za Ciebie życia,jedynie możemy coś doradzić i modlić się do naszego Boga aby dał Ci siłę wybrać odpowiednią drogę.Nie masz za dużo do powiedzenia w sprawach religijnych w domu.Jest taka zasada w dobrym małżeństwie że nie wynosi się z domu pewnych spraw i tematów do rodziny i obcych, tak jak to robi twoja żona naśmiewa się i kompromituję Cię przed swoją rodziną.Na pewno dlatego że sama nie ma argumentów na odparcie twoich dowodów.Z tego co napisałeś wynika że rodzina twojej żony nie ma bladego pojęcia o co chodzi w tym całym babilonie ale tez nikt nie chce słuchać tego co Ty masz do powiedzenia a tym samym zmuszają Cię do uczestniczenia w zabobonach krk, pozbawiając WIECZNEGO ŻYCIA.Moja i mojego męża rodzina także zostali wychowani w wierze krk i ja również ale ze mną było inaczej ja tego nie czułam.Do pewnego czasu borykałam się z myślami czy wysłać syna do pierwszej komunii,bo ja tego osobiście nie chciałam ale ta presja ze strony rodziny i co powiedzą bliscy znajomi.Na dzień dzisiejszy za dużo wiem i nie mogę tego już cofnąć,nie wyśle dziecka do komunii.Nie jest istotne co pomyślą inni liczy się to co czuję w sercu,i to że chce ratować siebie i swoją rodzinę.Nie wiem jakich słów użyć żeby opisać to co przechodzę kiedy na pierwszym miejscu stawiam Chrystusa a nie opinie ludzi to jest taka siła wewnętrzna że wszystko będzie dobrze i że Isus wyciągnie mnie z każdego problemu.Yarpen z całej siły życzę Ci powodzenia.
Ewangelia Marka, 10:12
'A jeśliby sama rozwiodła się z mężem swoim i poślubiła innego, dopuszcza się cudzołóstwa.'
To twoja pierwsza partnerka dopuściła się cudzołóstwa, a nie ty, tak ja to rozumiem.

Yarpen wierze ze jest Ci ciężko i to bardzo ale nikt z nas na tym blogu nie przeżyje za Ciebie życia,jedynie możemy coś doradzić i modlić się do naszego Boga aby dał Ci siłę wybrać odpowiednią drogę.Nie masz za dużo do powiedzenia w sprawach religijnych w domu.Jest taka zasada w dobrym małżeństwie że nie wynosi się z domu pewnych spraw i tematów do rodziny i obcych, tak jak to robi twoja żona naśmiewa się i kompromituję Cię przed swoją rodziną.Na pewno dlatego że sama nie ma argumentów na odparcie twoich dowodów.Z tego co napisałeś wynika że rodzina twojej żony nie ma bladego pojęcia o co chodzi w tym całym babilonie ale tez nikt nie chce słuchać tego co Ty masz do powiedzenia a tym samym zmuszają Cię do uczestniczenia w zabobonach krk, pozbawiając WIECZNEGO ŻYCIA.Moja i mojego męża rodzina także zostali wychowani w wierze krk i ja również ale ze mną było inaczej ja tego nie czułam.Do pewnego czasu borykałam się z myślami czy wysłać syna do pierwszej komunii,bo ja tego osobiście nie chciałam ale ta presja ze strony rodziny i co powiedzą bliscy znajomi.Na dzień dzisiejszy za dużo wiem i nie mogę tego już cofnąć,nie wyśle dziecka do komunii.Nie jest istotne co pomyślą inni liczy się to co czuję w sercu,i to że chce ratować siebie i swoją rodzinę.Nie wiem jakich słów użyć żeby opisać to co przechodzę kiedy na pierwszym miejscu stawiam Chrystusa a nie opinie ludzi to jest taka siła wewnętrzna że wszystko będzie dobrze i że Isus wyciągnie mnie z każdego problemu.Yarpen z całej siły życzę Ci powodzenia.
Z tego co napisałeś wynika że rodzina twojej żony nie ma bladego pojęcia o co chodzi w tym całym babilonie ale tez nikt nie chce słuchać tego co Ty masz do powiedzenia a tym samym zmuszają Cię do uczestniczenia w zabobonach krk, pozbawiając WIECZNEGO ŻYCIA.

Nie wiem czy ktoś mnie zmusza. Mogę nie chodzić do kościoła, ale nie robię tego ze względu na to, że wtedy byłoby to wykorzystane przeciwko mnie. Na pewno nie jestem inicjatorem takich wyjść. Nie jestem pewny czy sam pobyt w kościele w trakcie mszy już pozbawia mnie wiecznego życia. Ja w dzieciństwie intensywnie chodziłem do kościoła, byłem nawet ministrantem. A jednak udało mi się dzięki pomocy Boga dotrzeć do prawdy. W Biblii nie ma takiej informacji, przynajmniej ja nic o tym nie słyszałem. Ale ja dopiero zaczynam czytać i znam kilka cytatów z różnych miejsc.
Jeżeli znasz jakiś cytat z Biblii to proszę o podanie.
Będąc w kościele nie klękam przed i nie oddaję czci figurom ani obrazom.
Tak jak pisałem klękam w kierunku gdzie nic nie ma i modlę się do Boga.
Czy żeby być zbawionym muszę odrzucić rodzinę razem z dziećmi - czy mam rozpocząć dzieciom rewolucję i tłumaczyć to wszystko co wiem już teraz ? Czy będąc w wieku paru lat i słysząc i widząc pewien standard przyjęlibyście dobrze jak wasz Tata zacząłby przewracać Wasz świat do góry nogami - co dziecko w takim wieku może sobie wtedy pomyśleć mając inne informacje od mamy, dziadków, rówieśników - jakie mogą być tego skutki ?
Tego się najbardziej boję i to mnie najbardziej boli.
To co mnie dotyczy wcale mnie nie dotyka. Ja wiem po co żyję i jaki jest mój cel.
Yarpen teraz to ja już nie wiem o co chodzi!!!to są twoje wcześniejsze napisane słowa Teraz cały czas jest nacisk na chodzenie do kościoła - nie pomaga tłumaczenie, wieloletnie programowanie + nacisk ogółu powoduje, że moja żona uważa, że to jest standard bo tak wszyscy robią i to jest normalne a moje gadanie jest nienormalne. Do tego sprzeciwiając się komunii uzyskałbym najwyżej wrogość całej rodziny i brak mojej obecności na rytuale. A to są słowa,które napisałeś pod moim linkiem.. ,, Nie wiem czy ktoś mnie zmusza''.Według mojej oceny to jest to zmuszanie bo jak nie to będzie awantura.Pisząc pierwszy post co chciałeś uzyskać?żeby ktoś przyznał Ci rację że dobrze czynisz,czy zobaczyć opinie innych osób?Niedziela =sonndag =dzień słońca do tego przyjmujesz ciało Chrystusa czyli to jest takie porównanie do kanibalizmu.Klękasz obracasz się do ściany i modlisz się do Boga, kogo Ty oszukujesz siebie rodzinę?.Tu na blogu u P.Henia wyczytałam że jeżeli ktoś poznał prawdę to nie może być jedną nogą po dobrej stronie a druga po złej.Każdy z nas w końcu musi się określić,nawet w Biblii jest napisane coś na ten temat ale dokładnie nie wiem gdzie.Postaram się poszukać.1) I przyszedł jeden z siedmiu aniołów, mających siedem czasz, i tak się do mnie odezwał: Chodź, pokażę ci sąd nad wielką wszetecznicą, która rozsiadła się nad wielu wodami.(2) Z którą nierząd uprawiali królowie ziemi, a winem jej nierządu upijali się mieszkańcy ziemi.(5) A na czole jej wypisane było imię o tajemniczym znaczeniu: Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi.(4) I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające.A jeżeli chodzi o mojego męża to co nieco orientuje się w tych sprawach, ale nie ma wyrobionego zdania na temat 1 komunii naszego dziecka.A wracając do dzieci to wiem z własnego doświadczenia jak świetnie sobie radzą z prawdą, mam 2 synów w wieku 11 i 8 lat czytam im Biblię codziennie najlepiej lubią słuchać o Apokalipsie Jana.I nie ukrywam tego że kościół to babilon i co tam się dzieje.Miłe jest to kiedy moje dzieci przed czasem same rezygnują z kompa kładą się do łóżek i proszą abym poczytała im Biblie albo jak starszy syn mówi mi mamo no wiesz chciałbym być taki jak ty a nie taki jak uczą w kościele.I ja wiem o co mu chodzi.Mój syn chce poznać prawdę nie chce być okłamywany. Yarpen to są moje przemyślenia i ja tak staram się postępować!Jeżeli Ty uważasz inaczej masz do tego prawo.

Yarpen teraz to ja już nie wiem o co chodzi!!!to są twoje wcześniejsze napisane słowa Teraz cały czas jest nacisk na chodzenie do kościoła - nie pomaga tłumaczenie, wieloletnie programowanie + nacisk ogółu powoduje, że moja żona uważa, że to jest standard bo tak wszyscy robią i to jest normalne a moje gadanie jest nienormalne. Do tego sprzeciwiając się komunii uzyskałbym najwyżej wrogość całej rodziny i brak mojej obecności na rytuale. A to są słowa,które napisałeś pod moim linkiem.. ,, Nie wiem czy ktoś mnie zmusza''.Według mojej oceny to jest to zmuszanie bo jak nie to będzie awantura.Pisząc pierwszy post co chciałeś uzyskać?żeby ktoś przyznał Ci rację że dobrze czynisz,czy zobaczyć opinie innych osób?Niedziela =sonndag =dzień słońca do tego przyjmujesz ciało Chrystusa czyli to jest takie porównanie do kanibalizmu.Klękasz obracasz się do ściany i modlisz się do Boga, kogo Ty oszukujesz siebie rodzinę?.Tu na blogu u P.Henia wyczytałam że jeżeli ktoś poznał prawdę to nie może być jedną nogą po dobrej stronie a druga po złej.Każdy z nas w końcu musi się określić,nawet w Biblii jest napisane coś na ten temat ale dokładnie nie wiem gdzie.Postaram się poszukać.1) I przyszedł jeden z siedmiu aniołów, mających siedem czasz, i tak się do mnie odezwał: Chodź, pokażę ci sąd nad wielką wszetecznicą, która rozsiadła się nad wielu wodami.(2) Z którą nierząd uprawiali królowie ziemi, a winem jej nierządu upijali się mieszkańcy ziemi.(5) A na czole jej wypisane było imię o tajemniczym znaczeniu: Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi.(4) I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające.A jeżeli chodzi o mojego męża to co nieco orientuje się w tych sprawach, ale nie ma wyrobionego zdania na temat 1 komunii naszego dziecka.A wracając do dzieci to wiem z własnego doświadczenia jak świetnie sobie radzą z prawdą, mam 2 synów w wieku 11 i 8 lat czytam im Biblię codziennie najlepiej lubią słuchać o Apokalipsie Jana.I nie ukrywam tego że kościół to babilon i co tam się dzieje.Miłe jest to kiedy moje dzieci przed czasem same rezygnują z kompa kładą się do łóżek i proszą abym poczytała im Biblie albo jak starszy syn mówi mi mamo no wiesz chciałbym być taki jak ty a nie taki jak uczą w kościele.I ja wiem o co mu chodzi.Mój syn chce poznać prawdę nie chce być okłamywany. Yarpen to są moje przemyślenia i ja tak staram się postępować!Jeżeli Ty uważasz inaczej masz do tego prawo.
A jeżeli chodzi o mojego męża to co nieco orientuje się w tych sprawach, ale nie ma wyrobionego zdania na temat 1 komunii naszego dziecka.
albo jak starszy syn mówi mi mamo no wiesz chciałbym być taki jak ty a nie taki jak uczą w kościele.

Bo wygląda na to, że Twój jedenastoletni syn wie więcej od Twojego męża a to jest co najmniej dziwne.
Chyba, że źle zrozumiałem Twoją wypowiedź wtedy przepraszam.
Ponadto jeżeli Twój syn porównuje to co uczą w kościele z tym jaka jesteś i co mówisz - skąd ma te informację - od Ciebie, czy chodzi do kościoła i stąd to wie ?

Odnośnie tego co piszesz o informacjach przekazywanych swoim dzieciom. Też staram się im mówić jak najwięcej ale stopniuję ilość danych. Twój jedenastoletni syn ma już swoje zdanie - moje dzieci są dużo młodsze i według mnie nie jest to takie proste jak piszesz - ale może po jakimś przełomie i we właściwym czasie coś uda mi się na tym polu dokonać.

Od momentu kiedy już wiem o co chodzi nie przyjmuję komunii i nie chodzę do spowiedzi więc to co napisałaś nie jest o mnie.

Bardzo bym chciał, żeby udało mi się przed tym uchronić też dzieci.

Klękając w kościele nie w stronę obrazów i rzeźb nie chcę uczestniczyć w bałwochwalstwie, nikogo nie chcę oszukiwać. Ale czytając to co piszesz przyznaję Ci rację i wiem że prędzej czy później będę musiał wykonać drastyczny ruch i pewnie kiedyś to zrobię.

Dzieciom też staram się czytać Biblię ale Apokalipsa dla dzieci poniżej 10 roku życia to chyba trochę za wcześnie, ale podobnie jak napisałaś na końcu swojej wypowiedzi, to jest moje zdanie, możesz mieć inne.
Yarpen nie chcę cię martwić ani oceniać, bo jak sam napisałeś każda sytuacja wygląda inaczej.
Ale jak każdy na tym forum jest po "przejściach", że się tak wyrażę, życie w zgodzie z Bożym prawem budzi i to nie małe kontrowersje, ja przestałem chodzić do kościoła choć z początku nie było mi łatwo odpierać ataków rodziny (zwłaszcza taty, który jest "pro katolikiem") ale modliłem się i naprawdę czuje pomocne ramie Chrystusa, moja rodzina martwi się co ludzie powiedzą, wiesz czemu ? tak tak odpowiedź znajdziemy w piśmie ;

J 12:43 Umiłowali bowiem bardziej chwałę ludzką niż chwałę Bożą

Faryzeusze niektórzy uwierzyli w Isusa, ale uznali, że większą korzyść będą mieli odbierając chwałę, odbierając ją BOGU.

Iz 66:2 Ja patrzę na tego, który… jest pokorny i przygnębiony na duchu i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa

2Kr 17:15 …nie zaufali Panu, Bogu swemu… wzgardzili jego ustawami i jego przymierzem… i przestrogami, jakimi ich ostrzegał, i poszli za marnością, i sami stali się marnością

mówisz, że ze względu na dzieci jest Ci ciężko i jako człowiek to rozumiem i w żaden sposób Cię nie potępiam, nawet nie oceniam bo do nie do nas należy

(35) Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jego matką, i synową z jej teściową.
(36) Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.
(37) Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; <b>i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.</b>

sam nie jestem doskonały i wiem jak wiele mi brakuje, minie pewnie wiele czasu zanim nabiorę pokory, ale nauczyłem się jednego, że Bóg pomaga nam we wszystkim o co go poprosimy, a co jest zgodne z jego wolą, jeśli coś się dzieje czego nie chcemy musimy to przyjąć

Prz 16:20 Kto zważa na Słowo, znajduje szczęście, a kto ufa Panu, jest szczęśliwy
Iz 55:8,9 Bo myśli moje to nie myśli wasze, a drogi wasze to nie drogi moje — mówi Pan. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze

Nie zdołamy pojąć czemu np my zostaliśmy, może inaczej czemu nam się otwarły oczy na prawdę a innym nie chcą choć się usilnie staramy ...

Ps 94:11 Pan zna myśli ludzi, bo są marnością
Prz 30:5 Każde słowo Pana jest prawdziwe. On jest tarczą dla tych, którzy mu ufają

i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.

To co napisałeś mnie nie martwi, bo pokazujesz swoją drogę podczas "odrywania" się od wielkiej nierządnicy. To co napisała Magda, też jest ważne, wydaje mi się, że im więcej osób przekaże swoje doświadczenia w tym temacie tym łatwiej będzie innym, którzy mają to przed sobą - a tak jak pisaliście nie jest to proste a musi być wykonane jeżeli chcemy podążać za Isusem.

Mam prośbę o nie traktowanie moich słów jako ataku na swoją osobę (piszę teraz do Magdy) chcę wiedzieć jak najwięcej na temat jak była Wasza droga, jakie napotkaliście problemy na niej a przede wszystkim jaki był impakt tego na życie Waszych dzieci.

Odnośnie cytatu powyżej - nie kocham moich dzieci bardziej niż Boga, nie chcę ich tylko skrzywdzić. Wiem, że przez moją opieszałość dotyczącą tego tematu mogę je skrzywdzić bardziej i muszę wypracować jakiś sposób żeby odbyło się to dla nich jak najbardziej bezboleśnie.
I taki jest właśnie cel moich pytań.


Odnośnie cytatu powyżej - nie kocham moich dzieci bardziej niż Boga, nie chcę ich tylko skrzywdzić. Wiem, że przez moją opieszałość dotyczącą tego tematu mogę je skrzywdzić bardziej i muszę wypracować jakiś sposób żeby odbyło się to dla nich jak najbardziej bezboleśnie.
I taki jest właśnie cel moich pytań.


Yarpen może nie powinienem tego pisać z racji mojego młodego wieku i ubogiego doświadczenia życiowego, ale myślę, że jeśli opowiesz dzieciom o Bogu i im wcześniej to zrobisz tylko pokażesz prawdziwy obraz Boga tym lepiej, wiesz dzieci nie są niczemu winne i jeśli cię nie będą chciały słuchać to podejmiesz jeszcze większy trud by to zmienić, im dłużej będą tkwiły w systemie pułapki myślowej i fałszywej rzeczywistości tym gorzej dla nich, sam mam młodszego brata który wręcz chłonie kulturę metalowców a chyba nikomu nie musze tłumaczyć co się z tym wiąże, próbowałem mu pare razy przetłumaczyć co te symbole znaczą które propaguje ale wolał swoje wyjaśnienia (swoje = wygodniejsze), a nie jestem jego rodzicem i no nie oszukując się nie mam wielkiego autorytetu u niego, pozostaje mi tylko modlitwa za niego, ale co chce ci przez to uświadomić to to, że właśnie jeśli dziecko będzie znało mentalność Boga i zobaczy, że Bóg jest żywy to samo go zacznie szukać, a tym gorzej jeśli nie będzie go znało to będzie próbowało wypełnić czymś pustkę,

Ktokolwiek więc, unieważniłby jedno z tych Przykazań najmniejszych i tak nauczał ludzi, najmniejszym nazwany będzie w Królestwie Niebios. <b>Ten zaś, kto czyniłby i nauczał ich wszystkich, ten będzie wielkim nazwany w Królestwie Niebieskim.</b>

długo się zastanawiałem czy umieścić ten komentarz, bo sam nie znam twojego położenia

Ale co do chodzenia do kościoła nie wiem czy dobrze zrozumiałem z twoich poprzednich postów, chodzisz tam żeby nie było kłótni ?

przeczytaj Izajasza

Izajasz 51

Słuchajcie Mnie, znawcy sprawiedliwości,
narodzie biorący do serca moje Prawo!
<b>Nie lękajcie się zniewagi ludzkiej,
nie dajcie się zastraszyć ich obelgami!</b>
8 Bo robak stoczy ich jak odzież,
i mole zgryzą ich jak wełnę;
moja zaś sprawiedliwość przetrwa na wieki
i zbawienie moje z pokolenia w pokolenie.

jeśli nie masz ty decyzji czy dziecko chodzi do kościoła czy nie to nie masz grzechu ale pewnie nie jest ci to miłe skoro wiesz co się tam wyrabia, sam jednak myślę że powinieneś zrezygnować z chodzenia
Ja na Twoim miejscu przestalabym uczestniczyc w mszach swietych. A co do dzieci... z zona raczej nie wygrasz w sprawie wychowywania dzieci w Twoim duchu chrzescijanstwa, wiec po prostu staraj sie w nich zaszczepic chcec czytania Biblii. Kup wersje dla dzieci, opowiadaj im w zrozumialy dla nich sposob historie biblijne. Powtarzaj im, ze tylko wiara w Isusa pozwoli im pokonac wszystkie trudnosci zyciowe I mysle, ze gdy dzieci dorosna napewno wyciagna wnioski z tej "tatowej nauki"
Pokazuj im tez swoja postawa, to co w Biblii pisze. I spedzaj z nimi duuuzo czasu

Ja w przyszlosci planuje dzieci i wiem, ze dziadkowie beda prubowac wpoic swoje przekonania, wiec wlasnie taki plan opracowalam. Powodzenia
Napisałam wcześniej ogólnikowo i dlatego się dopytujesz ok wszystko gra.Jeszcze raz, mój mąż wie tyle ile ja sama mu przekaże na temat krk,,satanistach i o tym całym bałaganie,ale sam od siebie nie poczuwa się aby śledzić ten tok wydarzeń.Kiedy go poznałam nie wierzył już w Boga,miał w przeszłości trochę problemów ze zdrowiem i obarczał winą Pana Boga oraz porównywał Go do krk co to za Bóg skoro w kościele dzieją się takie cyrki a potem jak napisałam wcześniej przestał w niego wierzyć.Nikt mu nie potrafił wytłumaczyć że nasz dobry Bóg nie ma nic wspólnego z krk, ale mi małymi kroczkami się udało. Na swój sposób to zrozumiał.Dziś rozmawia z Bogiem a to jest bardzo dobry znak.Dlatego nie mam takiego problemu a żeby stawiał mi warunki czy dziecko ma iść do komunii. Mój pierwszy syn,był u komunii 2lata temu bo nie miałam aż takiej wiedzy na ten temat.Chodził do kościoła i na religię w szkole i z tond wie co to jest kościół i kto to jest ksiądz.Ale drugiego syna nie puszczę bo jak napisałam wcześniej za dużo wiem i nie mogę udawać że nic się nie dzieję.Wszystko małymi kroczkami.Najpierw metalowe krzyżyki wyniosłam na cmentarz a obrazki z różnymi świętymi spaliłam.Pozbyłam się choinki i świecidełek , gwiazdeczek,św.mikołajów.I nie chodzimy do kościoła.Też jest mi czasami ciężko ale muszę walczyć z tym wszystkim! bo co zrobię poddam się i wrócę do poprzedniego życia.Kocham swoje dzieci bardzo i zrobię dla nich wszystko dlatego przekazuje im tą wiedzę którą ja mam i jaka by nie była,bo chce aby znały prawdę i dobrze czyniły w swoim życiu a w tedy Bóg będzie z nimi.

Wszystko małymi kroczkami.Najpierw metalowe krzyżyki wyniosłam na cmentarz a obrazki z różnymi świętymi spaliłam.Pozbyłam się choinki i świecidełek , gwiazdeczek,św.mikołajów.I nie chodzimy do kościoła.Też jest mi czasami ciężko ale muszę walczyć z tym wszystkim! bo co zrobię poddam się i wrócę do poprzedniego życia.Kocham swoje dzieci bardzo i zrobię dla nich wszystko dlatego przekazuje im tą wiedzę którą ja mam i jaka by nie była,bo chce aby znały prawdę i dobrze czyniły w swoim życiu a w tedy Bóg będzie z nimi.

Dokładnie tak jak napisałaś. Jest to proces tak trudny, że można go zrealizować tylko małymi kroczkami. Każde gwałtowne działanie trafia od razu na brutalny atak i cały przekaz który chce się uzyskać się zatraca.
Tak było jak podczas ostatnich "świąt" odezwałem się na temat nowego papieźa - myślałem że mnie wszyscy zjedzą. Przecież on jest taki prawie święty, jeździ autobusem z innymi itd zgodnie z dobrym PR budowanym przez papieża i ludzi którzy czuwają nad jego wizerunkiem w ramach ocieplenia wizerunku KRK. Dlatego będę działał właśnie małymi kroczkami. Obrazki ze świętymi (które co roku rozdaje ksiądz na kolędzie i zawsze nie było jak ich wyrzucić - przecież te obrazki pokazują święte osoby - co za bałwochwalcze bzdury) już jakiś czas temu wyrzuciłem.
Wczoraj po raz pierwszy nie poszedłem do kościoła i udało mi się zatrzymać z sobą jedno dziecko.
Będę walczył i wierzę, że po wielu takich małych kroczkach uda się w końcu osiągnąć jakiś stabilny punkt z którego już nie będzie możliwości powrotu do tego w czym siedziałem wcześniej.

Dziękuję za wszystkie słowa i opisy jak u Was to przebiegało, mam nadzieję, że u mnie też będzie jakiś postęp a nie skończy się tylko na postanowieniach.
U nas tez wszystko było małymi kroczkami, cała zmiana naszego zyca trwała kilka lat. Pierwszą córkę ochrzciłam w kk, ale już wtedy miałam wątpliwości. Choż do kk nie chodzimy od lat, nie gromadzimy żadnych obrazków, to zawsze była" choinka" dla dzieci. No i w zerówce córka chodziła na religię, choć w domu tłumaczyliśmy jej różne rzeczy.
W tym roku jest w I klasie i nie wyraziłam juz zgody na naukę religii, jako jedyna w klasie nie chodzi. Dziwne to, bo mieszkamy w W-wie.
Drugiej córki juz nie ochrzciłam. Cały czas tłumaczę córkom jaki jest Bóg, skąd jest zło na ziemii. Starsza jest głodna wiedzy o Bogu. Oglądamy filmy o Bogu lub słuchamy Biblii.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl