, TRADYCJĘ przedłożyli nad prawo Boże!! ďťż

TRADYCJĘ przedłożyli nad prawo Boże!!

Niszczarka do głowy
Ostatnio dotyka nas ciągły nacisk na stosowanie i trzymanie się tradycji "chrześcijańskich".
Ludzie nie zastanawiają się co Bogu się podoba i czy Isus sobie życzył takiego zachowania.
Ja osobiście nie znam w biblii jednego miejsca w którym by Isus nakazywał nam obchodzić jakiś obrządek, czy tradycjne zachowania.
A "chrześcijanie" - jajeczko, choinka, walentynka, każdy obchodzi co chce? NIe znając ich pochodzenia i prwdy Bożej.
Dla mnie te tradycje to jeden z największych przekrętów świata.
"Wyjdź z niego ludu mój"- uważam że nalezy się od tego uwolnić!

Nam Pan nie kazał przestrzegać żadnych rytuałów i obrządków.

Przeczytajcie co za rzeczy pisze się o tradycji chrześcijańskiej oczywiście wsparte na Pawle.

"Tradycja jest źródłem poznania wiary komplementarnym w stosunku do Biblii. Jest jednocześnie punktem odniesienia do poprawnej jej interpretacji."

"Tradycja święta zatem i Pismo święte ściśle się ze sobą łączą i komunikują."
"Tradycja rozwija się zawsze w słuchaniu Pisma Świętego"...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tradycja_Apostolska


Nie ma wątpliwości co do tego, że należy zerwać z pogańskimi praktykami.
Pytaniem jest - czy zasiadając przy stole odpowiadam jak za współudział?
Ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.
Pomyślmy jak na te obrzadki patrzy Bóg...?
Poznajac Boga ze Starego Testamentu już wiem, że to nie żarty i że wcale nie jest taki miłosierny i wszystko wybaczajacy, jak to przedstawia nam KRK. Najlepiej by było odważnie oznajmić dlaczego nie uczestniczymy w tradycji. Napewno by Mu się to spodobało, gdybyśmy ogłosili, że przez szacunek do Jego Osoby, tego , co wynika z Jego Słowa w Piśmie św i zbadaniu sprawy odnośnie danej praktyki, że jest zwyczajnie pogańska, czyli przeciwna Bogu, my nie będziemy w tym uczestniczyć. To bardzo trudna deklaracja, wymaga sporej odwagi i pewności siebie. Mi się to tylko ze dwa razy udało, w tym raz zakończyło się awantura z moja teściowa. (nie rozmawiamy teraz wogóle razem) Ale cóż nad Bóg?
Ale, jeżeli ktoś nie umie się na to zdobyć powinien porozmawiać o Tym ze Stwórca. Ja w takich sytuacjach przepraszam, że nie dałam rady. Bóg nas umacnia wtedy, daje odwagę i pomaga nam żyć wg Jego Woli.

Nie ma wątpliwości co do tego, że należy zerwać z pogańskimi praktykami.
Pytaniem jest - czy zasiadając przy stole odpowiadam jak za współudział?
Ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.


No wiele nad tym myślę...
Dużo mi sie miesza z naukami Pawła bo wiel pisał że dla spokoju sumienia nie pytaj czy to było ofiarowane a jeśli tak to nie jedzze względu na niego bo on jesnidorzały. itd itp.

Hipotetycznie załużmy, że w święta jesteśmy z swoją katolicką tudzież inną rodziną, która cały rytuał świąteczny dopełnia. Jak wiemy nie ma to nic wspólnego z nauką Pana. Tak więc zasidamy do stołu, uśmiechamy się pod obrusem sianko, w domu choinka, wszycy życzą sobie wesołych świąt.
Pod talerzykiem piniążek na rozmnożenie i zajadamy świąteczne potrawy...
Czy tym samym nie utwierdzamy tych ludzi w tym pogańskim zwyczaju?
Czy swoją bierną postawą nie mówimy, że dobrze robią ?
Czy łamiąc się obłatkiem w wigilię nie dajemy dajemy również sobie policzek w twarz?
Przecież Isus nie nałożył na nas takiego obyczaju. Jeśli się stosujemy do JEGO SŁÓWnie możemy chodzić szeroką drogą.
Nawet nie łamiąc się tym opłatkiem i mówiąc, ze nie obchodzimy świąt - uczestniczymy w praktykach które nie są na chwałę Boga a tym ludziom odbieramy szansę na zastanowienie się nad sobą i tym co robią.
My z mężem mieliśmy podobną sytuacje - jego jakby nie było niewierząca mama święta obchodzi ze względu na pamięć swychh rodziców. One jej o nich przypominają!
Była więc choinka i prezenty i kolacja tz. zupa grzybowa, pierogi,ryba i makówka.NIby nic! Zadnych modlitw, żadnego kościoła jednak gdy odmówliśmy tego. Proponując by spotkać się zwyczajnie bez tych dodatków okazało się, że jest to sytuacja nie do przejścia.
Tak bardzo ludzie przywiązują się do tradycji i obrządków.
Mama musiała przejśc przez szkującą sytuację i musiała odpowiedzieć sobie; czemu służą te praktyki? I dlaczego ona nie wierząca w Chystusa tak strasznie przywiązana jest do tego święta?
Musiała wybrać albo będzie w ten wieczór z rodziną albo z tymi symbolami kultu...




Nawet nie łamiąc się tym opłatkiem i mówiąc, ze nie obchodzimy świąt - uczestniczymy w praktykach które nie są na chwałę Boga a tym ludziom odbieramy szansę na zastanowienie się nad sobą i tym co robią.


To jest dobry argument.
Do tej pory przy świętach zasiadałem przy stole i tyle. Odmawiałem opłatków, świętych jajeczek i reszty voodoo, wyraźnie akcentując, że jest to pogaństwo. Ale może faktycznie nie powinniśmy mieć nawet takiego udziału w tym? Muszę to wszystko przemyśleć...

Zachęcam innych do tego tematu - chyba każdy tutaj miał takie rozterki.
To jest bardzo trudne do zrobienia... przykladowo, jesli ja powiem moim rodzicom, ze to poganski zwyczaj, ze nie bede uczestniczyla w tej calej "ceremoni" zostane oskarzona, ze jestem w jakiejs sekcie albo jeszcze lepiej, ze przeszlam na "religie mojego meza" i jestem muzulmanka...

A jesli w ten dzien nie pojde na msze? Ojciec sie nie oodzywa jakbym mu zrobila najwieksza krzywde w zyciu. Juz nie wspomne o babci...

W sumie mi to nie przeszkadza, ze sie nie odzywaja, ze traktuja mnie jak wyrzutka ale na dluzsza mete, to czasami sie teskni... i to w tym wszystkim boli najbardziej. Nie wiem jak Wy, ja osobiscie nie umiem byc obojetna na dlugo.

A opcja bez choinki i tych innych pierdolek nie wchodzi w gre, no bo JAK TO!
Ja odstapiłam całkowicie od "obrządków"KK, nie ma świąt, opłatków etc. Udało się nam przekonać teściową i ona tez już ni obchodzi żadnych świąt. do mojej rodziny nie jeżdżę po prostu na święta, ale ja mam specyficzną sytuację rodzinną, żadnych babć, cioć, bo moja mam straciła wcześnie rodziców, mój tata nie żyje. Generalnie moja rodzina nie biegała do KK, w ogóle nie skupiała się na Bogu. Ja przełamałam tę "tradycję".
@myszur007
W tym przypadku to rzeczywiście mało realne:(
Ja jestem wdzięczna Bogu, że mogę mieszkać sama z moja rodzinka- synek i partner, i sami decydujemy jak żyć. Bardzo ciężko mi sobie wyobrazić bym umiała się w zbuntować w twojej sytuacji przeciwko światecznym obrzadkom...Oni by tego nie zrozumieli, a ty byś miała dużo kłopotów. Ale nie wolno tego tak zostawić, trzeba ich powolutku uświadamiać, a Isusa prosić o pomoc i wyrozumiałość. Pozdrawiam
Ja dziekuje Bogu, ze obecnie mieszkam za granica, uwolnilam sie od wszystkich obrzadkow, opuszczajac dom rodzinny. Co bedzie w przyszlosci nie mam pojecia, najprawdopodobniej nie bedziemy jezdzic do mojej rodziny na swieta.

Dzielcie sie waszymi doswiadczeniami na ten temat, moze skorzystam na przyszlosc

Nawet nie łamiąc się tym opłatkiem i mówiąc, ze nie obchodzimy świąt - uczestniczymy w praktykach które nie są na chwałę Boga a tym ludziom odbieramy szansę na zastanowienie się nad sobą i tym co robią.

Ciężka sprawa. W przypadku mojej rodziny przyniosłoby to zupełnie odwrotny rezultat. KRK jest niepodważalną świętością, z kolei moje próby tłumaczenia Ewangelii były odrzucane. A te nieliczne, gdzie mogłem coś powiedzieć były traktowane jako herezje, co dawano mi do zrozumienia w dość szyderczy sposób - zwłaszcza, gdy używałem słowa: pogaństwo... Gdybym nie przyjechał i nie zasiadł do stołu, to nie dość, że moja mama odwróciłaby się ode mnie - może nie całkowicie, ale zapowiedziała, że w pewnych sprawach już by mi nie pomagała, to jeszcze utwierdziłbym rodzinę, że należę do sekty i... potrzebuję psychiatry (po moim nawróceniu 1,5 roku temu moja mama zapisała mnie na taką wizytę, lecz odmówiłem - mam nadzieję, że Pan zechce mi wybaczyć, jeśli tym samym zgrzeszyłem nie słuchając jej). Gdyby do tego doszło, to podejrzewam, że już w ogóle nikt by nie chciał mnie słuchać...

Gdyby chodziło tu o pójście na mszę, bo rodzina tego chce, to nie ma najmniejszych wątpliwości. Ale moim zdaniem zasiadając do stołu jak do zwykłego posiłku, tyle że bez tych opłatków, święconek, bez odświętnego stroju, bez kosztowania bardziej wykwintnych potraw, a zwłaszcza tych mających jakąś symbolikę związaną z danym "świętem", to nie jest to raczej nic złego - ot zwykły posiłek z rodziną. A to, że pod obrusem coś leży, a w pobliżu stoi choinka? Idąc tym tokiem myślenia należałoby traktować jako złą rzecz chociażby wejście do pomieszczenia, gdzie porozwieszano bałwochwalcze obrazki i krzyże.

Podsumowując - myślę, że jest to kwestia własnego sumienia.
Och ta tradycja! Teraz w tym okresie wszystkie domy świecą choinkami, światełkami, poozdabiane... Wszędzie Christmas Party, śledziki, kolędowanie... Nawet w angielskim przedszkolu, u mojego synka wczoraj było śpiewanie kolęd, zostałam zaproszona, uciekłam...powiedziałam, że jestem zajeta...Całą drogę zastanawiałam się, jak żyć w świecie tej tradycji i jak w niej nie uczestniczyć! Co powiedzieć synkowi, jak tłumaczyć? Trudne! Przyznam się sama lubie patrzec na te światła wszędzie, czuje sie magię, no właśnie, magię! Szatańska sztuczka, perfidny podstęp. To wszystko niby takie dobre, narodzenie pańskie przecież, prezenty, wszyscy się kochają, zbliżaja do siebie... Jak powiesz ludziom , że ty nie masz choinki, że nie świętujesz, to pomyślą, że jesteś bezbożnikiem albo satanistą, dobre, co? Jak tłumaczyc każdemu z osobna, że nie świetujesz, bo to świeto ustalone przez tradycję, nie przez Boga. Nie obchodzisz, bo Chrystus narodził się o innej porze roku, a to 25 grudnia to narodziny słońca, tłumaczyc każdemu z osobna?? Jeszcze niektórzy z was musza się zmierzyć z rodziną i ich atakami! No cóż, nikt nie powiedział , że będzie łatwo iść przez wąską drogę, ale skoro On nam objawił tą Prawdę, widocznie uznał nas za gotowych. Rozmawiajmy z Isusem, jak postepować, prośmy o siłę oraz natchnienie w naszym życiu.
Już sam fakt- tak wielkiej trudności wyrwania się z tych tradycji, powinien stanowić dla naśladowcy Chrystusa duży argument do zastanowienia się.

czy zadanie pytania; czy Isus pochwala praktykowanie świąt ku czci starożytnych bóstw?- jest jakby małym nietaktem.

http://www.youtube.com/watch?v=fPihmxvdWT8

W takim momencie na myśl mi przychodzą zbory do których odnosi się Chrystus w objawieniu.
-Ile one musiały znieść chcąc wyrwać się z rzymskiego bałwochwalstwa?

Największy problem jest w ludzkich głowach i nastawieniu- w odpowiedzi; Kogo kocham bardziej Isusa czy ludzi?
tradycję, szatański kłam, czy Prawdę?

Wiem, to okrutne pytania, pewnie znajdzie się tysiac usprawiedliwień i wyparcia, jednak prawda jest - jedna.
cały świat jest zwiedzony i czci szatana - śwaidomie czy nie... nie wiem, jednak to co jest napisane w prawie o naszym postępowaniu wedle Pana i Boga naszego nie obejmuje żadnych obrządków, tradycji, czy rytuałów.
Ale wydawanie owocu... i naśladowanie Isusa, Trudno sobie wyobrazić naśladowcę Chrystusa przy choince, przy andrzejkowych wróżbach, i święconych jajkach lub zniczach na cmętarzu oddającego cześć umarlym...

a tak wielu czyni i myśli że można to oddzielić...a przecież to jest owoc - jaki wydają.

Bądź zimny lub gorący.... nie da się dwóm panom służyć.

Tu jest miejsce na wszystkie przestrogi, które dał Mesjasz.

o tym, że kto kocha matkę, ojca bardziej niż mnie...
o tym, że świat was znienawidzi...
o tym, zeby wystrzegac się bałwochwalstwa...

Isus powiedział, że należy oddawać cześć Bogu w duchu i prawdzie.

Mi z tej pozycji jest łatwo o tym mówić, bo ja ten problem mam za sobą od wielu, wielu lat. Jestem uwolniona jak od nałogu.
Do tego stopnia, że u mnie często "zlatują" się w tym okresie wszyscy, którzy od świąt uciekają.

Mają u mnie oazę

Mam dwoje dzieci. Wychowuję je od urodzenia w prawdzie ( mam tu na myśli - mówienie dzieciom wyłącznie prawdy) więc dużo im mówię, mówię o tym, że ludzie, obchodzą- robią to lub, tamto po to i dla tego....a my tego nie robimy, bo....

ta metoda skutkuje, moje dzieci nigdy nie mają poczucia jakiegoś braku - bo nasz dom ma swoje "święta" wiele razy w roku.

A i każdy wolny czas spędzamy z dziećmi czy rodzicami jakby był świętem,
nikt nie broni nam przecież, spotkać się z rodziną częściej niż raz w roku, zjeść smaczny posiłek, położyć na stole obróz, czy zrobić dekoracje dla domu. Z synem robimy czasem np. lampki z masy solnej i wcale nie muszą być świateczne, albo stroik na stół z kwiatów.

takie rzeczy nie są zabronione a nawet wskazane...

W internecie jest ogrom porad jak samemu można stworzyć nastrój i pełen kolorów i zapachów.

Nie łącząc tego z z świętami.

Nawet żal mi tych ludzi, bo weszli w kierat - tradycji - unieważnili dla niego prawo Boże a co za to mają;

- pogoń za prezentami
- wydanie wszystkich pieniędzy lub kredytowanie się w banku
- ogrom pracy - sprzątania, zimą mycia okien
- stania przy kuchni

- by usiąść w świątecznym nastroju do kolacji. często kończy się to obżarstwem i opijstwem no ale czego się nie robi dla magii świąt.

Problem tak na prawdę tkwi w nas samych.
"Swiąteczną" atmosferę można tworzyć często, kiedy tylko chcemy.
Nasze domy powinny być oazą miłości i spokoju na co dzień.

Wszyscy powinni sie czuć wyjątkowo, co dzień.

Nie da się jednym dniem w roku "zapakować" wszystkich braków i potrzeb.

Od tego naprawdę można się uwolnić oraz dać naszym bliskim więcej niż są wstanie sobie wyobrazić.
Mnie też szatan brał na huki i krzyki i wykluczenie z rodziny...
Trzeba to ze spokojem i miłością przejść... nic się nie stanie, nikt głowy za to nie urwie. dziś po latach moja rodzina które wiele potu i zła z siebie wylała by nas przymusić do chrztu, komunii, świąt jest u mnie kilka razy w tygodniu, spędzają u nas każdy czas wolny, bo tu mają "świąteczną atmosferę na okrągło".

kiedyś żartem powiedziałam do moich bliskich, ze jak mają mi na grób przynosić kwiaty i świeczki, które nigdy nie zobaczę to ja wolę teraz, za życia je dostawać.
A jak mają mi stawiać po śmierci pomniki z marmuru - to ja za zycia wolę pocieszyć się marmurowym blatem kuchennym, bo to dal mnie komfort będzie, blatu - nie mam, ale kwiaty i świeczki mi kupują.

Wszystkim też oznajmiłam jak ma wyglądac mój pochówek, jeśli Pan nie wróci...

I tak mimo,że straci się wpierw wszystkich - to ludzie obserwują twój owoc, może to trwa, ale sami potem wracają...
jeśli nie wrócą to znaczy że uwikłali się tak mocno, że nie da się im pomóc.

Czasem naprawdę nie trzeba im mówić - wystarczy postępować zgodnie z nakazami Isusa...

Do nas wróciła cała rodzina, prócz mojej mamy, Oni obchodzą święta - my nie, ale u nas jest to do czego oni ciągną i czego im brakuje w ich domach.

Wszystko co robimy mamy robić ku czci Isusa i dla Boga ojca, bo on jest Bogiem zazdrosnym i wymaga wyłącznego oddania, twórzmy więc atmosferę "świąt" dla Boga, a nie dla saturna czy innego diabelstwa.

Nie piszę tego by się Wam chalić ale żeby dac świadectwo, ŻE NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY - JAK GO MALUJĄ!!!

i byśmy pamietali, że Isus powiedział "WYJDŹ Z NIEGO LUDU MÓJ".

I tak mimo,że straci się wpierw wszystkich - to ludzie obserwują twój owoc, może to trwa, ale sami potem wracają...
jeśli nie wrócą to znaczy że uwikłali się tak mocno, że nie da się im pomóc.

dodam tylko, że ostatnie "święta" co prawda spędziłem na spotkaniach z rodziną, lecz już bez zasiadania przy stole (i całej reszty). Efekt? Nie dość, że nikt się nie odwrócił, to - co najistotniejsze - jedną osobę zainteresowała moja postawa!
Te święta spędziłem z rodziną. Potraktowałem je jak zwykły obiad, który rzadko się zdarza, bo zwykle każdy jada oddzielnie, no chyba że w weekendy. Odmówiłem modlitwę wraz z innymi, ale tylko Ojcze nasz, resztę pseudo modlitw darowałem sobie. I tutaj nie jestem pewien czy dobrze zrobiłem pozdrawiając wszystkich, składając życzenia. Mam nadzieję że Bóg wybaczy mi moje błędy.
Księga Jeremiasza 7:17-18. To by mogło pasować do słowa ,,współudział w bałwochwalstwie” wszystkich członków rodziny, choć tylko kobieta piecze ten posiłek ofiarniczy.

To zależy od sumienia, ja rok temu poszedłem do babci z rodzinką, wziąłem Biblię i sobie czytałem, życzenia złożyłem, ofiarniczego pieczywa upadłych nie tknąłem, ale dzisiaj bym tego nie powtórzył. I nie powtórzyłem, ale sytuacja była zupełnie bez takiej presji.

Nikt by mnie tam nie zaciągnął. Pismo w wielu wypadkach mówi, żeby odsunąć się od tych, którzy postępują źle, nie zasiadać w gronie grzeszników, nie przestawać występnymi. No rodzinka nie wie, co czyni, ale zasady są obiektywne – to potępiony kult słonca.
Moim zdaniem trzeba zrozumieć pewne istotne kwestie i nie bić zbyt ostro w dzwony bałwochwalstwa.

Wszak Biblia mówi, aby nie sądzić naszych bliźnich, ponieważ sąd należy do Boga.

Trzeba rozróżnić pewne niemałe różnice pomiędzy bałwochwalcami a zwiedzionymi braćmi.

Owszem, mamy przykazania itd, ale one mówią o czczeniu fałszywych bogów i ich podobizn.

Gdyby katolicy z pełną świadomością wielbili Astarte czy Balla, byłoby to ohydne i oczywiste bałwochwalstwo. Nie ma żadnych wątpliwości.

Ale katolicy, omamieni przez kler myślą że Chrystusa kazał czcić swoja matkę, myślą że wielbiąc Madonnę wielbią matkę Chrystusa.

Kłaniając się przed krucyfiksem są głęboko przekonani, że wielbią Chrystusa a nie Baala czy Lucyfera.

Jestem głęboko przekonany że oni są bardzo zwiedzeni.

Czyli... gdyby wiedzieli komu w rzeczywistości służą, natychmiast odwróciliby się.

I takie odwrócenie zapowiada Biblia.

Czyli nasz osąd ich postępowania jest co najmniej niewłaściwy.

Według Prawa TEORETYCZNIE są bałwochwalcami nawet Bóg zapowiada, że tak w rzeczywistości jest.

Ale Bóg ma dla nich plan - plan zbawienia i tutaj trzeba się zdrowo zastanowić, czy mamy prawo bycia ich sędziami.

Powinniśmy starać się ich informować ale to jest jedyna rzecz, którą możemy zrobić.

I powinniśmy to robić z taktem, bez żadnego stanowczego stwierdzenia, że oni nie mają zbawienia. MY TEGO NIE WIEMY!

Jest poważna różnica pomiędzy świadomymi satanistami a ludźmi zwiedzionymi przez szatana.

Biblia wyraźnie mówi, aby nie wielbić innych bogów poza Bogiem.

Ale oni nieświadomie, chcąc wielbić Boga, wielbią nie zdając sobie z tego sprawy Astarte.

I NAJWAŻNIEJSZE - Bóg to rozumie - jest wyrozumiały i chętnie wybacza.

A my!?
Dobrze powiedziane,sam mam z tym problem bo czasami podczas nerwowej wymiany zdań na temat poglądów zdarzy się iż rzucę jakieś myśli które wyglądają jak osąd.
Ja oczywiście myślę że Bóg oczyści ich z tych bożków,nam pozostaje tylko napominać w oparciu o słowo Boże a nie wmawiać im że nie mają szans na zbawienie.
Kler poniesie karę ponieważ oni nakazują owych praktyk i stawiają siebie jako autorytet.Biblia w końcu mówi że biada przez którego przychodzi zgorszenie.(Mt 18:6)
Myślicie że o jakiej grupie mówi objawienie 9:20?
Jest mowa o bałwochwalstwie czyli o bożkach,czarach oddawaniu czci demonom itp
Czyli jednak niektórzy pozostaną przy owych praktykach.
Ja jednak pracuje nad tym aby nie osądzać,najpierw musiałbym wyjąć belkę z własnego oka,nikt nie jest doskonały prócz Boga.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl