, Reklama nieba ďťż

Reklama nieba

Niszczarka do głowy
http://www.polskatimes.pl/artykul/726345,profesor-ktory-powrocil-z-nieba-doktor-eben-alexander,1,id,t,sa.html

Co o tym sądzicie?

Jak znacie osoby z tak zwanych elit, (muzyka, polityka, nauka, filozofia) którzy zmienili swoje pojmowanie, pod jakimś impulsem, który można podpiąć pod Boga to pisać



http://www.polskatimes.pl/artykul/726345,profesor-ktory-powrocil-z-nieba-doktor-eben-alexander,1,id,t,sa.html

Co o tym sądzicie?

Jak znacie osoby z tak zwanych elit, (muzyka, polityka, nauka, filozofia) którzy zmienili swoje pojmowanie, pod jakimś impulsem, który można podpiąć pod Boga to pisać


Nie wiem, co o tym sądzić, bo dziwne miał przeżycia ten neurochirurg.... jakieś takie zbyt zmysłowe i przyziemne... Gdyby jeszcze takie przeżycie prowadziłoby do jakiegoś głębokiego nawrócenia, pokuty... a jemu jest po prostu dobrze, jak nigdy dotąd.

Z 'celebrytów' Maja Frykowska, Frytka z BigBrothera, dawna Agnieszka Frykowska twierdziła ostatnio, że się nawróciła...

http://www.zajawkowo.pl/film/7553/swiadectwo-nawrocenia-mai-frykowskiej/

A z nie-celebrytów, to moja przybrana babcia w wieku dojrzałym zachorowała na tężca (gwóźdź wbił się jej w stopę). Zapadła w śpiączkę, w której była 3 m-ce. Jakiś lekarz w Poznaniu starej generacji ratował ją wszelkimi sposobami, jej wspomnienia były czasem zabawne - tylko tymi dzieliła się chętnie... ponoć wsadził ją w helikopter i latał z nią nad Poznaniem, kombinował coś z ciśnieniem krwi w mózgu a kiedy się obudziła dał jej do parzenia worek ziół i babcia piła, aż jej włosy na języku wyrosły...

A od rodziców wiedziałam, że babcia "odlatując" słyszała głosy lekarzy, które coraz bardziej się oddalały, a potem była w jakimś tunelu na końcu którego było światło... szła w stronę tego światła a potem znalazła się na rozświetlonej łące... tyle zapamiętałam, nigdy nie dopytywałam ją o szczegóły, bo nie chciałam przywoływać przykrych wspomnień, ponieważ wiedziałam, że babcia po "powrocie" od nowa uczyła się mówić, chodzić... Babcia opowiadała, że kiedy zaczęła "wracać", obudziła się w pokoju a obok niej leżał mężczyzna... jej zaś przetaczali krew i było jej wszędzie pełno... facet tak się wystraszył, ze na kolanach uciekał z pokoju. Krew dla babci zbierano w jednostce wojskowej. Po tej transfuzji, jak sama twierdziła, lubiła sobie czasem wypić i potańczyć, nawet na stołach. Ponoć parę razy narozrabiała na wiejskich weselach... opowiadała, że pewnie żołenierze byli na kacu, jak oddawali dla niej krew... nie mogę jednak powiedzieć, że została alkoholiczką. Epizod z popijaniem był raczej przejściowy. Nigdy nie widziałam jej pijanej.

Wiem, ze babcia nie stała się jakoś szczególnie pobożna po powrocie do świata żywych. Wierzyła, że Bóg istnieje, ale raczej nigdy Go nie szukała. Kilka razy rozmawiała z nami o Bogu, ale nie pamiętam treści rozmów. Odrzuciła kościół (KK). Miała krótko kontakt ze ŚJ.
Babcia zmarła trzy lata temu, ale zapamiętałam ją raczej jako osobę, która potrafiła uparcie milczeć, zapatrzona gdzieś w "siną dal", niezdolną do głębszych uczuć, mało opiekuńczą... taką niestandardową babcię, do której nie biegło się aby otrzymać ciepło i miłość. Bardziej kumpela w podeszłym wieku, bo bywała zabawna i długo, bardzo długo, kiedy miała dobry dzień, potrafiła śmiać się i wygłupiać, jak młódka. Tak na prawdę babcia nigdy się nie zestarzała "w duchu". Niemal do ostatnich lat życia była zwinna, niezwykle sprawna i bystra. Śmiem przypuszczać, że babcia nigdy nie dojrzała, była taką nastolatką w starym ciele ... Odeszła tak, jak chciała. We śnie. Nie chciała nigdy iść do jakiegoś ośrodka opiekuńczego i w dniu, w którym ojczym ją tam zostawił, odeszła po cichu, usypiając. Nie dotrwała pierwszej nocy w domu starców. Postawiła na swoim. Ostatnie lata przed śmiercią, podejrzewano, że miała Alzheimera, okazało się że miała guza mózgu i raka płuc. Umarła "tak po prostu" mimo, że lekarze przewidywali wielomiesięczną męczarnię przy wsparciu maszyn i urządzeń.

Nie mam pojęcia, co sądzić o takich przypadkach. Kiedy patrzę na babci życie, nie było tam Boga, w każdym razie nigdy się Nim nie dzieliła, ale czasem czytała Biblię. Z drugiej zaś strony... babcia była w jakiś dziwny sposób "w czepku urodzona". W dzieciństwie cudem uniknęła rozstrzelania przez armię radziecką... potem ten tężec i śpiączka, znów cudownie ocalała... Reszę życia przeżyła dobrze, bez chorób, a kiedy już się "poplątała" w swym umyśle, zabrano ją do szpitala i zdiagnozowano...ona po prostu umarła, nie czekając na rozwój choroby. Jej łagodna śmierć, zamiast cierpienia, które zapowiadano, była też takim aktem miłosierdzia dla niej.

Życie niektórych ludzi potrafi być zagadką...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl