,
Wasz moment powtórnych narodzinNiszczarka do gĹowy
W tym wątku chciałem abyśmy porozmawiali o naszych momentach, w których to poczuliśmy, że narodziliśmy się na nowo.
Jak było to w Waszym przypadku? Co do tego doprowadziło? Po czym poznaliście, że stało się coś wyjątkowego? Jaka różnica w życiu nastąpiła po tym wydarzeniu? Piszcie kochani moi. U mnie stało się to tak. Od zawsze głęboko wierzyłem w Boga. Wiedziałem, że bredniami są nauki o pochodzeniu od małp i inne takie. Po prostu instynktownie do mnie to nie przemawiało. Później zacząłem rozważać działania KRK i wydało mi się ono złe ... czułem, że kościół nie działa dla Boga. Kościół robi wszystko aby ludzie tracili wiarę, aby grzeszyli, aby nie rozumieli i nie zastanawiali się. Nie zachęca do czytania Biblii a jedynie do słuchania autorytetów kościelnych. Msze są rytuałem, który wciąż powtarzany nie prowadził w moim odczuciu do niczego a tylko powodował odsuwanie się od Boga wielu ludzi, których to jedynie śmieszy / gorszy. Zastanawiałem się DLACZEGO KRK nie czyni czegoś dynamicznego i dobrego w kierunku nawracania ludzi i budowania przekonania, że Bóg istnieje. Dlaczego KRK nie działa w kierunku zwiększenia poznania Boga, trwałej zmiany ludzkich grzesznych charakterów, inspiracji do pracy nad sobą ... bo czym jest nawrócenie? Odwróceniem się od grzechu i PRACĄ nad sobą aby do niego nie powrócić. PROSTE, prawda? KRK wydaje się mieć to .. gdzieś. Ważne aby człowiek poszedł do spowiedzi a nie aby pracował nad sobą ... stek idiotyzmów, odpustów i pobłażania rodem z listów Pawła + wytycznych watykańskich ... To mi się nie podobało. Nie miałem też pojęcia o czymś takim jak NWO ... do czasu jak tematem zainspirował mnie kolega. Wówczas zacząłem szukać w sieci, znalazłem blog zbawienie.com i zafascynowało mnie to co odkryłem. Zacząłem zgłębiać tematy, analizować, czytać, myśleć ... poczułem też bardzo silny głód Słowa Bożego więc na poważnie zabrałem się za Biblię ... Zmiana, to co nazywam ponownym narodzeniem nastąpiła jakby w 2-3 dni. To dla mnie jest niewyobrażalne, ale dosłownie czuję, że poprzednia osoba, którą byłem jakby odeszła i jestem nowym człowiekiem. Widzę świat zupełnie inaczej. Dostrzegam rzeczy, których nie widziałem wcześniej. Rozumiem to, czego nie rozumiałem. Kiedyś miałem zwyczaj mówić "O Jezu itd." ... przestałem. Nie wzywam imienia Pana do rzeczy nieistotnych ... jakoś tak samo wyszło a było to silne przyzwyczajenie. Od tego czasu nie potrafię już słuchać muzyki jak kiedyś ani oglądać zdemonizowanych filmów jak kiedyś mogłem i było to "rozrywką". Widzę zło i grzech tam gdzie ono jest, czego wcześniej tak nie dostrzegałem. Przede wszystkim jednak ... zdecydowanie LEPIEJ się czuję. Jestem szczęśliwszy, spokojniejszy ... To tak w skrócie ode mnie Czekam na Wasze historie. Ja mniej więcej od wieku gimnazjalnego byłem wątpiący. W liceum byłem już praktycznie ateistą. Od małego, indoktrynowany przez głęboką wierzącą babcię dostrzegałem różnice między tym czego uczył Jezus, a tym co przykazuje KRK. Pytałem na religii księży o te różnice, jak np bałwochwalstwo (to szczególnie mnie dziwiło w KRK), ale nigdy nie dostawałem satysfakcjonujących odpowiedzi. Nie wierzyłem, nie czułem powodu. Byłem zafascynowany tematem UFO. Wiarygodność istnienia Boga była dla mnie niemal zerowa w obliczu tego co prezentuje nam dzisiejsza 'nauka'. Niemal, bo jednak, mimo wszystko, prosiłem Boga, że jeśli istnieje, aby mnie do niego przekonał. W końcu swojego czasu natrafiłem na temat NWO. Mnóstwo czytałem, szukałem, zacząłem dostrzegać w życiu codziennym. Ale śmieszyło mnie, jak ktoś powiązywał fakt NWO z satanizmem- dla mnie to były brednie, których nie brałem na poważnie. Aż w końcu, nie wiem w jaki sposób, natrafiłem na ten temat: http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?t=6754 Nie stałem się od razu wzorowym chrześcijaninem ale zaciekawiło mnie to. Niedługo później, chyba zupełnie przypadkiem trafiłem na filmy Henryka na YT, później na stronę... i nagle wszystko się ułożyło w logiczną całość. kiedy dostrzegłem, że za wszelkim złem stoi szatan, zrozumiałem jakim jest mistrzem kłamstwa, i jak potężny ma wpływ na młodych ludzi. może to nie jest powód do dumy, ale do wiary w Boga przekonał mnie właśnie szatan- gdy zrozumiałem, że jest jedynym mianownikiem łączącym wszystkie aspekty NWO, ufo, magii itp w jedną całość. Przepraszam Cię Damianie, ale muszę zastosować pewne traumatyczne porównanie. Traumatyczne bardziej dla mnie i dla innych kobiet ale pozwoli Ci dobrze coś unaocznić. Prosisz byśmy opisali nasz "MOMENT PONOWNEGO NARODZENIA". Uważam - ale mogę być w błędzie, że jest to niemożliwe albo zbyt wiele czasu by to zajęło. Już tłumaczę. .. Jestem matką dwóch chłopców i uwierz mi, że żadne narodzenie to nie "moment" t przyjście człowieka na świat nie jest momentem ale trudnym długim czasem, PROCESEM, bardzo bolesnym i długo pamiętanym; tak i nowo narodzenie - moim zdaniem nim(momentem) nie jest. Myślę sobie, ale nie miejcie mi tego za złe, że jeśli człowiek uważa, że się narodził na nowo w jednej chwili - to jest jeszcze długa droga przed nim. To tak jak byliśmy młodzi i wypisywaliśmy na kartkach "kocham Józia" a za 2 dni "kocham Kazia"- To nie była miłość to chwilowe zauroczenie. U mnie nowonarodzenie był a może i jest to proces, ja się rodzę na nowo w bólach ściągam z siebie starą powłokę w trudzie i się często wstrętna odkleić się nie chce, a czasem jak już się uda i myślę, że to już to, to Pan pokazuje mi, że jeszcze nie. Czy będąc u Ś.J. byłam nowonarodzona, nawet jeśli tak by mi się wydawało to Pan pokazał, że to początek. Czy dziś jestem nowonarodzona? Waham się tak z pewnością uznać. tak samo jak nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że są zbawieni. To znaczy biorac pod uwagę nauki Pawła - rozumiem. jednak u mnie nie ma tyle odwagi by stanąć przed drugim człowiekiem i zaświadczyć, że ja jestem zbawiona a on dajmy nie. Estero ... ja Cię doskonale rozumiem. Jednak wszystko zależy od postrzegania czasoprzestrzeni ... to co dla nas trwać może XX czasu rzeczywistego liczonego w np. latach ... może być też MOMENTEM. Może posłużyłem się za bardzo własną historią przy tytule ... Jak pisałem - wierzący jestem praktycznie od zawsze. Nie miałem nigdy okresów zwątpienia ... jednak różnymi zakręconymi drogami szedłem w wierze poprzez zwodzenie i zakłamanie tego świata ... Ja ten MOMENT widzę jako IMPULS ... Zawsze możesz coś sprowadzić do jednego konkretnego impulsu - jakby zapalnika. Wszystko. Dla narodzin człowieka w sensie materii - tym momentem jest zapłodnienie. Dalej to rozwój. Człowiek się rodzi na świat (poród) i zaczyna dojrzewać ... i to jest to o czym piszesz - ale to już dla mnie nie MOMENT narodzin ale dojrzewanie Zgadzam się z Tobą a jedynie różnie zdefiniowaliśmy pojęcie momentu co nie ma wielkiego znaczenia Na pewno jesteś sama w stanie dotrzeć do tego pierwszego impulsu, który dalej spowodował zmianę i teraz widzisz wszystko tak jak widzisz. U mnie stało się to w bardzo krótkim czasie a różnica mojego widzenia świata i tego jak wszystko czuję jest tak duża, że interpretuję to właśnie tak, że narodziłem się na nowo. To również oznacza, że właśnie jestem "dzieckiem" i wszystkiego się uczę, poznaję, uczę zrozumieć ... ogrom drogi przede mną, ale poczułem, że się narodziłem na nowo i to jest niesamowite ... Zgadzam się też z Tobą co do tego zbawienia ... również nie umiałbym tego tak powiedzieć, że jestem zbawiony ... co więcej - bardzo się boję każdego dnia o to ... mam jakieś takie odczucie, że nie jestem godny ... Ja chyba mam opinię bliższą do Estery. Mam wrażenie że moje powtórne narodzenie w Chrystusie jest przewlekłe, czasami bolesne, trwa już jakiś czas a jednak myślę że to dopiero początek. Przede wszystkim zacznę od tego że byłam kiedyś bardzo zaangażowana we wspólnocie katolickiej i niestety skrzywdzona jako 12 latka (psychicznie, na szczęście nie fizycznie) Długie, dłuuugie lata żyłam z dala od Boga i kościoła, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego i jak Bóg mógł na to pozwolić. Cóż byłam jeszcze dzieckiem.. Niestety znajdowałam inne obiekty by ulokować swoją wiarę ponieważ zawsze wiedziałam że "coś" jest.. Błądziłam zatem przez długie lata. Mój ukochany wskazał mi drogę ku Chrystusowi. Płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam, musiałam uporać się ze starymi sprawami aż w końcu dokonałam prawdziwego rachunku sumienia i udałam się na spowiedź. Cóż bardziej błędnego!! Nie wspomnę nawet jak zostałam potraktowana. Powiedziałam sobie. NIE! TO NIE JEST POSTAWA BLISKA JEZUSA! COŚ TU NIE GRA!! Nie mam pojęcia w jaki sposób trafiłam na stronę Henryka ale bardzo pomogła mi pod względem otwarcia się na rzeczy które wcześniej wydawały się dla mnie niemożliwe! Zaczęłam szukać i wciąż proces moich narodzin trwa. Choć już wydarzyło się kilka wspaniałych cudów. Pozbyłam się wieloletnich nałogów, tytoń, narkotyki, dostrzegłam piękno stworzenia ale i zaczęłam dostrzegać prawdę. Mam nadzieję że dzięki Duchowi Świętemu wciąż zbliżam się do niej. Mój mężczyzna kiedyś powiedział mi, że miłość między mną a Bogiem to coś więcej niż miłość między nami. Nie mogłam tego pojąc. JAK? Coś namacalnego kontra niewiadoma?? Teraz dokładnie wiem o co mu chodziło i na szczęście to otwarty człowiek. Choć dziwi go droga którą podążam zaczyna ją analizować i odrzucać co raz więcej katolickich dogmatów. Prawda nas uwolni. Nie pamiętam dokładnie ale to było jakoś na początku 2011r. Zobaczyłem ten teledysk, znanej doskonale marionetki Illuminati Rihanna. http://www.youtube.com/watch?v=KdS6HFQ_LUc W tym teledysku kilka razy pojawia się napis "Princess of the Illuminati". To było dla mnie dużym szokiem i zrozumiałem, że to jest prawda. Wcześniej słyszałem o NWO, ale sam się z tego śmiałem i uważałem ludzi, którzy w to wierzą za idiotów. Szybko znalazłem informacje, że Illuminati to ludzie którzy rządzą światem i służą szatanowi. Niedługo później znalazłem stronę Henryka. Jednak ludzie mają tak zamknięty umysł i "klapki na oczach", że nawet po obejrzeniu takiego teledysku nie widzą nic dziwnego i mówią, że to zbieg okoliczności, lub specjalnie zrobione dla plotek i szumu... Pozdrawiam Módlcie się za mego kumpla Michała, pokazałem mu kilka filmów i zainteresował się tematem, ba nawet przeraził. Daj Boże by udało się go nawrócić. Jak to się stało że się nawróciłem? Przede wszystkim - błądziłem, a gdy człowiek błądzi i w pewnym ciężkim momencie swego życia zobaczy światło Bożej doskonałości, wtedy zaczyna częściej patrzeć w tamtą stronę. Mam 21 lat i pamiętam bardzo wymowną sytuacje, gdy zgubiłem się z koleżanką w lesie, (mieliśmy może z 5-6 lat) płakaliśmy i krzyczeliśmy, a byliśmy zaledwie kilkanaście metrów od osiedla. Tak samo jest z szukaniem prawdy i Boga. Jego dobro zawsze jest obok, nie wszyscy je widzą, ale jest. Byłem w miarę dobrym uczniem, oceny spadały wraz z niedorzecznością nauk które musiałem wpajać. Dziś wiem że wiedzę można mieć, ale nie trzeba jej wykorzystywać, zwłaszcza gdy jest zła i kłamliwa. Doświadczyłem w swoim życiu cudów, ale dalej kochałem ten świat i to co z niego pochodzi. W końcu zainteresowałem się Illuminati i innymi teoriami spiskowymi. Nie dawałem wiary krk, ignorowałem ich tak jak oni ignorują biednych i cierpiących w swych niedolach. Często "prowadziłem spory" z klechami, czasem kończyło się to na wyrzuceniu z sali, po prostu zadawałem niewygodne pytania, na które w ich ustach nie można było znaleźć prawdy. Dotarłem w podróży przez bezkres głupot internetu do theworldwatcher i jego witryny zbawienie.com, czytałem wszędzie. W pracy, w domu, w łóżku, w szkole, w autobusie... obejrzałem swego czasu sporo filmów. Czułem ze po tym co robiłem (nie byłem najsprawiedliwszym z ludzi), muszę błagać o przebaczenie, błagałem więc w modlitwach. Na swoją obronę miałem tylko tyle że potrafiłem wstawić się za słabszymi i sprawiedliwie dać popalić cwaniaczkom. Mimo to gdy stajesz się najsłabszy - kto cie obroni? I stałem się, fizycznie wg teorii ewolucji do odstrzału. Zakuty od pasa po szyję w gips. Człowiek przyzwyczajony do ganiania po osiedlu z kumplami ma wtedy wiele czasu do przemyśleń. Koniec końców poplątałem trochę kolejność, ale to takie moje luźne przemyślenia. Czuję że jeszcze się nie narodziłem ponownie, można mi wiele zarzucić. Tak więc rodzę się ponownie z każdą chwilą, każdym słowem i czynem wypływającym z wiary, a jedynym pragnieniem jest Bóg... bo jeśli pragniesz czegoś co nie istnieje - Bóg to stworzy, albo już to stworzył, tylko czeka na odpowiedni moment by ci to przekazać. Jeśli prosisz z wiarą, jesteś już wysłuchany. Bóg lepiej zna nas niż my siebie znamy, tak więc nad sobą sądu nie będę wydawał, to on stwierdzi kiedy ponownie się zrodzę. Mogę tylko iść wytyczoną przez niego ścieżką i trwać w wierze, słuchać go i iść tam gdzie poprowadzi. Życie opiera się na wyborach, choć miałem poranione sumienie, On je uzdrawia, a gdy już dokona dzieła, będę lśnił Jego sprawiedliwością i życzę wam wszystkim byście i wy moi mili lśnili na jego chwałę. |
Podstrony
|