, Poczet Żydów polskich ďťż

Poczet Żydów polskich

Niszczarka do głowy
Lubię sobie w internecie zaistnieć piątkowym wieczorem, jak każdy dybuk.

Prawdziwi Żydzi są wtedy zhibernowani i pozostają w tym stanie do późnej soboty, niektórzy jeszcze dłużej, co daję mi możliwość niczym nie zakłóconej wypowiedzi.

Skoro biznes z forum Grega okazał się niewypałem, niezwłocznie podjąłem środki zaradcze.

Ponieważ lubię Grega i przy okazji znam chyba wszystkich współczesnych polskich Żydów oraz tych, którzy za nich się uważają, uczynię niniejsze forum kopalnią wiedzy dla dan, absztyfikantów i pozostałych.

Nie nadwyrężając umysłu powielę Alfabet Urbana

Nastąpi Alfabet Żydów

Przez chwilę zastanawiałem się jakie przyjąć kryterium, od kogo zacząć i dlaczego - i nic.

No to zaczynam od podstawówki.

Numer 1

Szliśmy bohatersko pierwszym w PRL programem ośmioklasowej podstawówki.

1 - całe życie miał pecha. Matka znana w całej Polsce, gastrolog, ojciec znany na świecie neurochirurg.

Super gość. Brat mu uciekł do Francji, ojciec odszedł, mama zapadła na alzhheimera , 1 zaczął pić.

Spotkał w ,,Masce"" ( to dawny Sułtan, knajpeczka na Saskiej Kępie) moich rodziców, pożyczył od nich 20 złotych.

Dziś szanowany pracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Nie pije od 13 lat.

Ale 20 złotych do dziś nie oddał. Pewnie dziedziczy chorobę genetycznie, po mamie.


PS

Matka 1 była gojką
W następnym odcinku opowiem o wiele ciekawszą historię, radzę czytać.

To historia z wyższych sfer - o przyjaźni dzinsach i śmierci
No no. Podoba mi się ten wątek! Mam nadzieję że jakieś dzikie, bachiczne pląsy tez się znajdą.


2- sprzedawałem mu dolary na Próżnej.

Mieszkał w bloku na przeciwko synagogi Nożyków. Miał wygląd wielce nobliwy i rower za bajeczne pieniądze i naprawdę na nim jeździł.

Po latach zaplątałem się w te rewiry z nową żoną.

Akurat trwało jakieś nabożeństwo. Siedliśmy w ławie.

Naraz pojawił się 2. No po prostu spadł mi z nieba.

Dla dwudziestoparoletniej siksy, która zupełnie nie wiedziała o co biega, to było prawdziwe zrządzenie losu, a dla mnie zbawienie.

Pod krawatem, w nienagannie skrojonym garniturze, pachnący na wiorstę oldspicem, tłumaczył mojej zonie o co właściwie tym Żydom biega. Znał Torę i języki.

Dumny byłem jak paw. Powiedziałem żonie, że tak właśnie wygląda współczesny Żyd i w tym momencie chyba nikt w Polsce nie zrobił Żydom lepszego PR.

Upłynęło trochę czasu i pojechaliśmy z żoną kupić niezbędną pietruszkę i selery na błp. bazarze Różyckiego.

I przy okazji odetchnąć wielkim światem.

Trzeba trafu i mojego niefartu, że akurat grali tam w trzy lusterka.

2 kręcił lusterkami, a obstawiali go szemrańcy z Brzeskiej i Ząbkowskiej.

Na głowie skajowa oprychówka, kufaja i żałoba za paznokciami.

Niby ten sam 2, ale jakby inny.

Żona nabrała podejrzeń.
O dzinsach i o śmierci będzie później, jeśli Grego pozwolisz.

Najpierw będzie o moim koledze Żydzie, z którym kąpałem się w Wiśle pod mostem Poniatowskiego.

Nurkowaliśmy by wydobyć zatopiony skarb.

I on chyba ten skarb znalazł, ale się ze mną nie podzielił.

Nie wypłynął i nigdy nie odnaleziono jego ciała.
Pozycja 3.

Dzwonili do Niej pielgrzymujący, głodni rabini z całego świata.

Bardzo w porzo Żydówka. Kuchnia nieziemska.

Wyjebał ją kiedyś frajer na brylant. Pojechała do Szczecina i poprosiła Oczkę o pomoc.

Oczko się wywiązał, brylant wrócił do kuchni na Twardą
.
Oczko musiał sprzedać żółte ferrari.

Wyjdzie na warunkowe w 2015 roku.
A co z frajerem?
Dobre pytanie.

Intryguje do dziś prokuraturę i sądy, ale Oczko jest jak Meier Suchowlański.
(Meyer Lansky)

Milczy.
Z tego wnoszę, że pozycja 3 wiedziała do kogo się zwrócić o pomoc. Nawet najgłupsza baba pod tym względem jest mądrzejsza od nas obu razem wziętych.
4. Bardzo mile wspominam Liwę Szoken.

Wbrew pozorom i potocznym opiniom - dama z wielką klasą
Mój dobry kolega zarządzał stacja benzynową położoną przy ulicy Saskiej, róg Waszyngtona.

Zaraz za stacją, w kierunku Saskiej pomieszkiwała Liwa z mężem.
Korzyść z tego miałem podwójną - nie dotyczyły mnie problemy z benzyną i dodatkowo często bawiłem się z Chow Chowem należącym do Liwy.

Liwa dostała go w prezencie od Mao, a ja go nauczyłem podawać łapę.
Liwa zwracała się do mnie per ,,hultaju"

Hultaju, ja widzę, że okradasz państwo, ale hultaju masz szczęście, ze mój cię uwielbia.
(oczywiście miała na myśli psa, nie męża)

Dziś już takich Żydówek nie ma.

Jak patrzę na te arabskie Żydówki ze zdjęć zamieszczanych przez danę, to naprawdę mi żal.
Teraz trochę o śmierci.

Był kiedyś taki miesięcznik ,,Polska"

Wydawany był w dwóch językach.

Mężem redaktor naczelnej tego pisma był ordynator kliniki położniczej w Otwocku.

Prawdziwy geniusz. Ciągnęły do niego z całego świata panie z problemami, a on te ich problemy rozwiązywał.

I za to kupił sobie przyzwoite przedwojenne mieszkanie oraz Volvo.

Mieli dwóch synów, starszy był moim załogantem i serdecznym przyjacielem.

Obaj nie mieli pojęcia, że są Żydami, czyli że są jacyś inni, do czasu pewnej imprezy.

W poszukiwaniu pieniędzy na trawkę, włamaliśmy się wtedy do biurka pana ordynatora i zamarliśmy z przerażenia.

Na zdjęciach jak byk widniał ordynator w rytualnych szatach, nie wierzyliśmy własnym oczom.

Przyrzekliśmy sobie, że nigdy nikomu nie zdradzimy tej porażającej tajemnicy.

A było to za pięć dwunasta, późna jesień, rok 67.

Dziś ja łamię to przyrzeczenie.

Zaczęły się problemy, ordynator chciał wprost do Izraela, dzieci i pani redaktor chciały zostać w Polsce, polubownie wylądowali w Szwecji.

Tam pani redaktor, wkrótce po przyjeździe, popełniła samobójstwo.

Ordynator od razu poleciał do Izraela, na skrzydłach wolności.

Mój załogant zajmuje się w Szwecji trudną młodzieżą.
Przed snem wspomnę jeszcze o Gołdzie T. 6

To taki mniejszy kaliber Ałły Pugaczowej.

Kurwa wyjątkowa, tego Szymona to naprawdę mi żal.
Jeśli się wyraziłem nieprecezyjnie, to wyjaśniam.

Gołda chciała mieć teatr żydowski na własność, jak wszystko co w jej rozumieniu da się mieć.

Ta często dekorowana przez różna władze Żydówka jest przykładem śmiecia, który zawładnął polską rzeczywistością.

Być może ocaleni z pogromów mają chorobliwą manię posiadania, ale to tej opasłej kurwy nie usprawiedliwia.
Natan- chyba 7

To i dla Żydów prawdziwa zagadka. Natanów ocalało co najmniej dwóch.

Jeden leżał pod wejściem na Twardą , a drugi się nim opiekował.

Ten pierwszy zagubił sens, bo w tym miejscu stracił dzieci, żonę i wiarę w cały ten parszywy świat.

Ten drugi lepiej się uczepił życia.

Jego misją była odbudowa synagogi

Obaj już nie żyją.
Rosjanie to naród bardzo pomysłowy.

Na amerykańskim Harleyu z koszem postawili CKM i czekali aż to zasrane powstanie warszawskie się skończy.

Nieco się przerachowali, bo przyszedł rozkaz zdobycia Berlina i popędzili do przodu

Harley z CKM został na Wale Miedzeszyńskim, pamiętam, ze numer jego silnika zaczynał się od WLA 42.....

Saska Kępa to najbardziej prestiżowa i najbardziej śmieszna dzielnica Warszawy, już same nazwy ulic mogą powodować wymioty

Zwycięzców, Obrońców, Walecznych, zaistnienie w tej dzielnicy to marzenie wschodzących gwiazd seriali i początkujących biznesmenów

Na rogu ulicy Krynicznej i Zwycięzców kiedyś prosperował sobie pewien rzeźnik, dziś mogę już powiedzieć, ze nazywał się Pelmic, to. nr 8

I my z tego zdobycznego Harleya otworzyliśmy ogień do jego przedsiębiorstwa. To była niedziela,. Za pierwszym razem taśma się zacięła ale później posypało się szkło i tynk.

Czy byliśmy antysemitami?

Oczywiście że tak, chociaż nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.

Pelmic umarł rok później.

A wszystko przez tych Rosjan, na chuj zostawili dzieciakom harleye i CKM?
Akurat siedziałem w pierdlu i siła rzeczy nie mogłem być na Jego pogrzebie, ale zawsze dla mnie pozostanie moim nauczycielem i ojcem.

Dłubał w nosie na wykładach i bobki z nosa wyrzucał przez okno, był wyjątkowo chamski i nieprzystępny, ale o literaturze wiedział wszystko.

Jego brat robi dziś marną karierę jako obrońca poszkodowanych przez lekarzy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl