, Rząd australijski zabiera ulgi podatkowe rodzicom niezaszc.. ďťż

Rząd australijski zabiera ulgi podatkowe rodzicom niezaszc..

Niszczarka do głowy
Źródło: dreamstime.com

Australijski premier Kevin Rudd oświadczył, że rodzice odmawiający szczepienia swoich dzieci zostaną pozbawieni dopłat w wielkości 726 dolarów australijskich rocznie przysługujących na każde dziecko. Politycy uważają, że będzie to wystarczająca sankcja, która zmusi rodziców do przemyślenia swojej postawy.

Co więcej ulga podatkowa nie będzie przysługiwała żadnej rodzinie, w której znajdują się nieszczepione dzieci. Dotyczy to również tych przypadków, gdy szczepień nie wykonuje się ze względów religijnych czy medycznych. Z rządowego oświadczenia w tej sprawie wynika, że naukowe aksjomaty dotyczące zbawiennego działania szczepionek nie podlegają dyskusji.

"Szczepienie jest najbezpieczniejszym i najbardziej efektywnym sposobem, aby rodzice zabezpieczyli swoje dzieci przed chorobami oraz jest jednym z najważniejszych działań zapewniających zdrowie publiczne".

Tamtejszy minister zdrowia oświadczył, że jego zdaniem, co roku dzięki szczepionkom ratowane są 3 miliony istnień. Szkoda, że ów urzędnik nie zastanowił się przy okazji nad tym ile osób na całym świecie ginie w wyniku negatywnych odczynów poszczepiennych. Ciekawie wyglądałaby też statystyka dowodząca ilości niepełnosprawnych wyprodukowanych przez przemysł szczepionkowy.

Zabawnie brzmi też argumentacja urzędników australijskich, którzy stwierdzają, że unikanie szczepień wystawia na niebezpieczeństwo dzieci zaszczepione. Nikt nie zauważa w tym jednak oczywistego absurdu, bo skoro dzieci zaszczepione mogą zachorować przy zetknięciu z czynnikiem chorobotwórczym, to po co w ogóle były szczepione? Czyżby chodziło nie o ochronę tylko o samo zaszczepienie? To są poważne pytania bez odpowiedzi.

Neurodegeneracyjne działanie szczepień eufemistycznie zwanych ochronnymi jest czymś wielokrotnie udowodnionym. Preparaty te często zawierają trujące substancje takie jak związki rtęci czy formaldehyd. Ktoś wmówił większości rodziców, że te trucizny nie trują ich dzieci i nadal zdecydowana większość z nich pozwala na wstrzykiwanie swoim pociechom tych podejrzanych substancji.

Rosnąca świadomość społeczne w tej materii powoduje, że rządy różnych państw pozostające w dobrej komitywie z koncernami farmaceutycznymi, wymyślają kolejne sposoby wymuszenia szczepień. Trudno nie odnieść wrażenia, że funkcjonowanie ustaw takich jak ta w Polsce zezwalających na użycie przemocy względem obywateli odmawiających szczepień, to nie działanie w naszym interesie lecz przeciwko zdrowiu naszemu i naszych milusińskich.

Gdyby szczepionki były takim dobrem to nie potrzebne byłyby skrupulatne panie pielęgniarki ścigające rodziców i straszące ich konsekwencjami prawnymi odmowy szczepień. Biznes szczepionkowy to interes doskonały. Nikt ze zmuszających do szczepień nie bierze oczywiście odpowiedzialności za powikłania, a gdy do nich dojdzie rodzice zostają sami z niepełnosprawnością swoich dzieci. Wtedy za dotknięciem magicznej różdżki uszkodzone neurologicznie dziecko nie jest już problemem państwa, czy koncernu farmaceutycznego, lecz rodzica.

Źródło PL: http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rzad-australijski-zabiera-ulgi-podatkowe-rodzicom-niezaszczepionych-dzieci


http://wolnapolska.pl/index.php/Ekologia-zdrowie/2013081917395/kara-za-brak-szczepie/menu-id-163.html

Inspektorzy sanitarni mogą karać rodziców za uchylanie się od obowiązku szczepień dzieci – przypomina Główny Inspektorat Sanitarny.
Zdaniem CEP-a Janusza Wojciechowskiego, unioposła PiS, odbieranie dzieci rodzicom stało się w Polsce biznesem.

P. Wojciechowski nie kryje swojego wzburzenia sprawą 5-letniego Maćka, którego pracownicy socjalni chcą odebrać dziadkom, gdyż "spaśli go jak świnię".

- Z początku myślałem, że w tym szaleństwie jest tylko ideologia. Szalona lewacka ideologia, że rodzina to patologia i najlepiej ją rozbić. Nawet język podporządkowany został tej ideologii - rodzina patologiczna, przemoc w rodzinie... W związkach partnerskich nie ma przemocy, w konkubinatach nie ma, tam wszystko jest w porządku, całe zło jest w rodzinie - tak głosi ta ideologia walki z rodziną, a zabieranie dzieci z byle powodu, bądź zupełnie bez powodów jest jej konsekwencją. Ale to nie tylko ideologia. W tym szaleństwie jest też inna metoda - to jest biznes - wyjaśnia unioposeł. - W Polsce zaczyna działać biznes zabierania dzieci, biznes, w którym biorą udział zaangażowani weń urzędnicy, kuratorzy, psycholodzy i nie wykluczam, że i niektórzy sędziowie też - pisze p. Wojciechowski.

Podobne zdanie na temat odbierania dzieci rodzicom ma prof. Robert Gwiazdowski z CAS.

- Przyjdzie więc do domu bandyta, który został urzędnikiem, bo pewnie miał kogoś znajomego w urzędzie (bo tak się najczęściej zostaje urzędnikiem) i odbierze ludziom dziecko, które jest wychowywane niezgodnie z jego wizją. Znaleźć jakiegoś sędziego, który będzie miał podobną wizję, nie bedzie mu trudno - powiedział prof. Gwiazdowski.

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=156343437905471&set=a.145697632303385.1073741828.144044575802024&type=1&theater

taki fajny linczek

http://niezalezna.pl/45150-odbieranie-dzieci-stalo-sie-w-polsce-biznesem-alarmuje-europosel-j-wojciechowski
^
^
źródło>>^
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl