, Księga Jaszera ďťż

Księga Jaszera

Niszczarka do głowy
Chciałam Wam udostepnić pewne fragmenty znanych nam wydarzeń ze Starego Testamentu, umieszczone także w Księdze Jaszera. Rzucają dużo więcej światła na te historie i dzięki temu łatwiej mozna zrozumieć motywy postepowania Boga i ludzi z tamtych czasów...

Na początek:

BUDOWA WIEŻY BABEL.

Rozdział 9

20 A król Nimrod pewnie rządził i cała ziemia była pod jego kontrolą, a cała ziemia mówiła jednym językiem i słowami jedności.
21 I wszyscy książęta Nimroda i jego wielcy mężowie odbywali razem narady. Put, Misraim, Kusz i Kanaan wraz ze swymi rodzinami i mówili do siebie „Zbudujmy sobie miasto, a w nim silną wieżę, której czubek będzie sięgał nieba. Będziemy sławni i będziemy mogli rządzić ponad całym światem tak, by ustało wobec nas zło naszych wrogów, byśmy mogli pewnie nad nimi rządzić i byśmy z powodu ich wojen nie zostali porozrzucani po całej ziemi.”
22 I poszli wszyscy przed oblicze króla i przekazali królowi te słowa, a król zgodził się z nimi w tej sprawie i tak uczynił.
23 I zebrały się wszystkie rodziny składające się z około sześciuset tysięcy ludzi i poszli oni szukać rozległego gruntu, by zbudować miasto i wieżę i szukali na całej ziemi i nie znaleźli drugiego takiego miejsca, jak pewna dolina na wschód od ziemi Szinar, oddalona o około dwa dni drogi i tam się udali i osiedlili.
24 I zaczęli wyrabiać cegły i palić ogniska, by wybudować miasto i wieżę, jaką sobie wyobrażali.
25 A budowa wieży była ich grzechem i zaczęli ją budować, a w trakcie budowy wbrew Panu Bogu w niebiosach wyobrażali sobie w sercach wojnę z nim i wejście do nieba.
26 I wszyscy ci ludzie i całe rodziny podzielili się na trzy grupy. Pierwsza mówiła: „Wespniemy się do nieba i będziemy walczyć przeciw niemu”,
druga mówiła: „Wespniemy się do nieba i umieścimy tam własnych bogów, by im służyć”, a trzecia grupa mówiła: „Wespniemy się do nieba i porazimy go łukami i włóczniami”. A Bóg znał ich czyny i wszystkie podłe myśli i widział miasto i wieżę, które budowali.
27 I zbudowali sobie wspaniałe miasto i wysoką, mocną wieżę a z powodu jej wysokości wspinaczka z zaprawą i cegłami zajmowała dostarczającym je rok i dopiero wtedy docierali do budujących i dawali im zaprawę i cegły. Tak czyniono codziennie.
28 I jedni wspinali się, a inni schodzili w dół przez cały dzień. A jeśli wypadła im z rąk cegła i rozbiła się, wszyscy płakali, lecz kiedy człowiek
spadł i zginął, nikt na niego nie spojrzał.
29 A Pan znał ich myśli i doszło do tego, że podczas budowy zaczęli strzelać z łuków w kierunku niebios. A strzały spadały na nich pobrudzone krwią, a kiedy to ujrzeli, mówili do siebie „Na pewno zabiliśmy wszystkich, którzy są w niebie.”
30 A wyszło to od Pana, by spowodować, że będą się mylić i po to, by zetrzeć ich z powierzchni ziemi. 31 I budowali miasto i wieżę i czynili to codziennie aż upłynęło wiele dni i wiele lat.
32 I Bóg powiedział do siedemdziesięciu aniołów, którzy stali najbliżej niego „Chodźcie, zejdźmy i pomieszajmy im języki, tak, aby jeden człowiek nie rozumiał języka swojego sąsiada” i tak uczynili.
33 I począwszy od tego dnia żaden człowiek nie pamiętał języka swojego sąsiada i nie potrafili mówić wspólnym językiem. A kiedy budujący otrzymywał od swego sąsiada wapno lub kamień, którego nie zamawiał, budujący rzucał nim w swojego sąsiada, by go zabić.
34 I tak czynili przez wiele dni i wielu w ten sposób zabili.
35 A Pan uderzył w trzy grupy, które tam były i dał im karę zgodną z ich czynami. Ci, którzy mówili „Wzniesiemy się do nieba i będziemy
służyć naszym bogom”, stali się jak małpy i słonie. Tych, którzy mówili „Porazimy niebo strzałami”, Pan zabił poprzez rękę sąsiada. A trzecia grupa, tych, którzy mówili „Wzniesiemy się do nieba i będziemy walczyć przeciw niemu”, została rozrzucona przez Pana po całej ziemi.
36 A ci, którzy pozostali, kiedy poznali i zrozumieli zło, które nadchodziło, opuścili budynek i również zostali rozrzuceni po całej ziemi.
37 I zaprzestali budowy miasta i wieży. Dlatego nazwał [Pan] to miejsce Babel, ponieważ pomieszał tam języki całej ziemi. Było to na wschód od ziemi Szinar.
38 A co do wieży, którą zbudowali synowie człowieczy, ziemia otworzyła swe usta i połknęła jej trzecią część, a z niebios zszedł również ogień i spalił trzecią część, a ostatnia, górna część pozostała po dziś dzień, a jej obwód wynosi trzy dni marszu.
39 Niezliczona ilość synów człowieczych zginęła w tej wieży.


A dzisiaj fragment o Sodomie i Gomorze. Zachęcam do przeczytania całości, są tam bardzo zaskakujące elementy, i znowu te fragmenty dodaja też dużo nowych szczegółów do znanych nam historii...

SODOMA I GOMORA
Rozdział 18
11 W tamtych dniach wszyscy ludzie Sodomy i Gomory i wszystkich pięciu miast byli niespotykanie podli i grzeszni wobec Pana i prowokowali Pana swoimi podłymi czynami, a z wiekiem byli coraz bardziej wstrętni i wielkie były ich przestępstwa i podłość wobec Pana.
12 I mieli na swojej ziemi bardzo rozległą dolinę, około pół dnia marszu, a w niej znajdowały się fontanny, a wokół wody wielka ilość traw.
13 I wszyscy ludzie Sodomy i Gomory byli tam cztery razy do roku, ze swymi żonami i dziećmi i wszystkimi, którzy do nich należeli i tam radowali się wśród tamburynów i tańców.
14 I w czasach tej radości wszyscy powstawali i brali żony swoich sąsiadów, a niektórzy dziewicze córki swoich sąsiadów i cieszyli się nimi i każdy mężczyzna widział swą żonę i córkę w rękach sąsiada i nie odzywał się słowem.
15 I czynili tak od rana do nocy, a potem wracali – każdy mężczyzna do swego domu, każda kobieta do swego namiotu. I tak czynili zawsze cztery razy do roku.
16 Również jeśli obcy przybywał do ich miast i przynosił ze sobą dobra, które zakupił, by tam je sprzedać, ludzie z tych miast zbierali się, kobiety,
mężczyźni i dzieci, młodzi i starzy, szli do tego człowieka i siłą zabierali mu jego dobra, niewiele dając każdemu człowiekowi, aż wyczerpywały się całe dobra właściciela, które przywiózł ze sobą na ich ziemie.
17 I jeśli właściciel dóbr kłócił się z nimi, mówiąc: „Cóż mi uczyniliście?”, wówczas oni podchodzili do niego jeden po drugim i każdy pokazywał mu jak niewiele wziął i kpił z niego mówiąc: „Wziąłem tylko tę niewielką ilość, którą mi dałeś.” I kiedy słyszał to od wszystkich, wstawał i odchodził od nich w smutku i zgorzkniałości duszy, a oni wstawali i szli za nim i wyprowadzali go z miasta pośród wielkiego hałasu i poruszenia.
18 A pewien człowiek z kraju Elam spokojnie szedł drogą na swym ośle, który niósł wspaniały wielokolorowy płaszcz przywiązany do osła sznurem.
19 Mężczyzna przejeżdżał ulicami Sodomy, kiedy zachodziło wieczorem słońce i pozostał tam by przeczekać noc, lecz nikt nie chciał go wpuścić do domu.

A w tym samym czasie przebywał w Sodomie podły i przebiegły człowiek, wprawny w czynieniu zła, a na imię miał Hedad.
20 Podniósł wzrok i zobaczył podróżującego, podszedł do niego i zapytał: „Skąd przybywasz i dokąd jedziesz?”
21 A mężczyzna odpowiedział: „Podróżuję z Hebronu do Elam, gdzie mieszkam, a jest już po zachodzie słońca i nikt nie chce wpuścić mnie do
swego domu, mimo że mam chleb i wodę oraz siano i obrok dla mojego osła i niczego mi nie brakuje.”
22 A Hedad odpowiedział mu: „Dam ci wszystko, czego chcesz, lecz nie zostaniesz całą noc na ulicy.”
23 I Hedad przyprowadził go do swego domu i zdjął z osła płaszcz razem ze sznurkiem i przyniósł je do domu, a osłu dał siano i obrok, podczas gdy
podróżny jadł i pił w domu Hedada i tam spoczął tej nocy.
24 A wcześnie rano podróżny wstał by ruszyć w dalszą podróż, kiedy Hedad rzekł do niego: Zaczekaj, posil się kawałkiem chleba i potem idź.” I mężczyzna tak uczynił. I pozostał z nim i oboje jedli razem i pili w ciągu dnia, kiedy mężczyzna powstał by iść.
25 A Hedad powiedział do niego: „Zobacz, dzień się kończy, lepiej zostań na noc, by twe serce było spokojne.” I naciskał go tak, że zabawił tam całą noc i drugiego dnia wstał wcześnie by iść, a Hedad naciskał na niego mówiąc: „Posil się kawałkiem chleba i potem idź”, a on został i jadł z nim również drugiego dnia, a następnie mężczyzna wstał by ruszyć w dalszą podróż.
26 A Hedad powiedział do niego: „Zobacz, dzień się kończy, lepiej zostań na noc, by twe serce było spokojne, a rano wstaniesz wcześnie i pójdziesz w swoją drogę.”
27 A mężczyzna nie chciał zostać, lecz wstał i zaczął siodłać osła, a żona Hedada rzekła do swego męża: „Oto człowiek ten mieszkał u nas przez dwa dni jedząc i pijąc, a teraz ma iść od nas, nie dając nam nic?” A Hedad powiedział do niej: „Bądź cicho.”
28 I mężczyzna osiodłał osła by ruszać i poprosił Hedada o sznur i płaszcz, by mógł przywiązać go do osła.
29 A Hedad rzekł do niego: „Cóż mówisz?” A on odpowiedział: „Żebyś, mój panie, dał mi sznur i wielokolorowy płaszcz, który ukryłeś w swym domu na przechowanie.”
30 A Hedad odpowiedział mu: „Oto interpretacja twojego snu, sznur, który widziałeś, oznacza, że twe życie rozciągnie się jak sznur, a to, że zobaczyłeś płaszcz zabarwiony na wiele kolorów oznacza, że będziesz miał winnicę, w
której zasadzisz wieloowocowe drzewa.”
31 A podróżny odpowiedział: „Nie, mój panie, gdyż nie spałem kiedy dałem ci sznur i płaszcz utkany w różnych kolorach, które ty zdjąłeś z osła i odłożyłeś dla mnie.” A Hedad odpowiedział: „Z pewnością opowiedziałem ci interpretację twego snu, a jest to dobry sen i oto jego interpretacja.
32 Synowie człowieczy dają mi cztery sztuki srebra, jest to moja opłata za interpretowanie snów, a od ciebie chcę jedynie trzy sztuki srebra.”
33 A mężczyzna, sprowokowany słowami Hedada, gorzko zapłakał i zaprowadził Hedada do Seraka, sędziego Sodomy.

34 I mężczyzna wyłożył sprawę sędziemu Serakowi, kiedy Hedad odpowiedział: „Nie jest tak, lecz oto jak ma się sprawa.” A sędzia powiedział do podróżnego: „Hedad mówi ci prawdę, ponieważ znany jest w miastach z tego, że trafnie interpretuje sny.”
35 I mężczyzna zapłakał na słowa sędziego i rzekł: „Nie jest tak, mój Panie, ponieważ dałem mu sznur i płaszcz, które były na ośle, w ciągu dnia, aby przechował je w swoim domu.” I oboje dyskutowali przed sędzią, jeden mówiąc: „Tak ma się sprawa”, a drugi zaprzeczając.
36 A Hedad odpowiedział w obecności sędziego i rzekł do mężczyzny: „Daj mi cztery sztuki srebra, które biorę za interpretacje snów, nie obniżę ceny. I oddaj mi koszty czterech posiłków, które zjadłeś w moim domu.”
37 A mężczyzna odpowiedział Hedadowi: „Zaprawdę, zapłacę ci za to, co zjadłem w twoim domu, tylko oddaj mi sznur i płaszcz, które ukryłeś.”
38 A Hedad odpowiedział w obecności sędziego: „Czyż nie przedstawiłem ci interpretacji twojego snu? Sznur oznacza, że twe dni wydłużą się jak sznur, a płaszcz, że będziesz miał winnicę, w której zasadzisz wieloowocowe drzewa.
39 Oto prawidłowa interpretacja twego snu, teraz daj mi cztery sztuki srebra, których żądam jako zapłaty, ponieważ nie obniżę ceny.”
40 A mężczyzna zapłakał na słowa Hedada i oboje kłócili się przed sędzią, a sędzia wydał rozkazy swym sługom, którzy siłą wypędzili ich z domu.
41 I dalej kłócąc się wyszli od sędziego, kiedy usłyszeli ich ludzie Sodomy i zebrali się wokół nich i krzyczeli przeciwko obcemu i wyrzucili go z miasta.

42 A mężczyzna ruszył w dalszą drogę ze zgorzkniałą duszą, lamentując i szlochając.
43 A podczas gdy szedł, szlochał nad tym, coprzydarzyło mu się w zepsutym mieście Sodoma.

Rozdział 19
1 A miasta Sodomy miały czterech sędziów, a oto ich imiona: Serak w Sodomie, Szarkad w Gomorze, Zabnak w Adma i Menon w Zebojim.
2 A Eliezer, sługa Abrahama, dał im inne imiona i zamienił Seraka na Szakrę, Szarkada na Szakrurę, Zebnaka na Kezobima, a Menona na Maslodina.
3 I zgodnie z pragnieniem swych czterech sędziów ludzie Sodomy i Gomory mieli łoża na ulicach miast i jeśli jakiś człowiek przybywał do tych miejsc, brali go i przyprowadzali do jednego z takich łóż i siłą w nim kładli.
4 A kiedy leżał, trzech mężczyzn stawało przy głowie, a trzech przy nogach i mierzyli go na długość łoża i jeśli był krótszy niż łoże, tych sześciu mężczyzn rozciągało go z obu stron, a kiedy do nich krzyczał, nie odpowiadali mu.
5 A jeśli był dłuższy, niż łoże, wyciągali obie strony łoża na każdym końcu, aż człowiek ten stawał u bram śmierci.
6 I jeśli wtedy nadal krzyczał, odpowiadali mu: „Tak będzie czynione człowiekowi, który przybędzie na nasze ziemie.”
7 A kiedy ludzie usłyszeli o wszystkich tych rzeczach, które czynili ludzie z Sodomy, przestali tam przyjeżdżać.
8 A kiedy [ktoś] przybył na ich ziemię, dawali mu srebro i złoto i ogłaszali w całym mieście by nie dawać mu ani kęsa chleba do jedzenia i że obcy ma pozostać tam kilka dni i umrzeć z głodu, nie mogąc zdobyć kawałka chleba, a po jego śmierci wszyscy przychodzili i zabierali srebro i złoto, które mu dali.
9 I ci, którzy rozpoznali srebro i złoto, które mu dali, brali je z powrotem, a po jego śmierci również rozbierali go z ubrania i walczyli o nie, a ten, który pokonał sąsiada, zabierał je.
10 Potem nieśli go i chowali pod krzakami na pustyni. Tak czynili cały czas każdemu, kto do nich przybywał i umierał na ich ziemi.

ELIEZER w SODOMIE
11 A po jakimś czasie Sara wysłała Eliezera do Sodomy by spotkał się z Lotem i dowiedział się, jak mu się wiedzie.
12 I Eliezer udał się do Sodomy i spotkał człowieka z Sodomy walczącego z przybyszem i mężczyzna z Sodomy rozebrał biednego przybysza z wszystkich jego ubrań i odszedł.
13 I ten biedny mężczyzna zawołał do Eliezera i błagał o jego litość z powodu tego, co uczynił mu człowiek Sodomy.
14 A on rzekł do niego: „Dlaczego czynisz tak biednemu mężczyźnie, który przybył do twego kraju?”
15 A człowiek z Sodomy odpowiedział Eliezerowi: „Czy ten mężczyzna jest twoim bratem, lub czy ludzie Sodomy uczynili cię dzisiaj sędzią, że o nim mówisz?”
16 I Eliezer zmagał się z człowiekiem z Sodomy z powodu biednego mężczyzny i kiedy Eliezer podszedł, by odebrać ubrania biednego człowieka
od mężczyzny z Sodomy, ten pospiesznie rzucił kamieniem w czoło Eliezera.
17 A z czoła Eliezera obficie polała się krew, a kiedy mężczyzna zobaczył krew, pochwycił Eliezera i powiedział: „Daj mi moje wynagrodzenie za to, że pozbyłem się tej złej krwi, która była w twoim czole, ponieważ taki w naszej
ziemi panuje zwyczaj.”
18 A Eliezer rzekł do niego: „Zraniłeś mnie i wymagasz ode mnie zapłaty” i Eliezer nie posłuchał słów mężczyzny z Sodomy.
19 I mężczyzna złapał Eliezera i przyprowadził go do sędziego Sodomy, Szakry, po osąd.
20 I mężczyzna rzekł do sędziego: „Błagam cię, mój panie, oto tak postąpił ten człowiek, ponieważ uderzyłem go kamieniem by z jego czoła wypłynęła krew, a on nie chce dać mi mojej zapłaty.”
21 A sędzia rzekł do Eliezera: „Ten człowiek mówi ci prawdę, daj mu jego zapłatę, ponieważ taki jest w naszej ziemi zwyczaj. I Eliezer wysłuchał słów sędziego, podniósł kamień i uderzył sędziego, a kamień trafił go w czoło i z
czoła sędziego obficie polała się krew, a Eliezer rzekł: „Jeśli więc taki jest w waszym kraju zwyczaj, daj temu mężczyźnie to, co ja powinienem mu dać, ponieważ była to twoja decyzja i ty ją wydałeś.”
22 I Eliezer zostawił mężczyznę z Sodomy z sędzią i odszedł.

NIEGODZIWOŚCI MIESZKAŃCÓW SODOMY
23 A kiedy królowie Elam wojowali przeciw królom Sodomy, królowie Elam zabrali wszystkie skarby Sodomy i porwali Lota wraz z jego dobytkiem, a kiedy doniesiono o tym Abrahamowi, wypowiedział on wojnę królom Elam i odzyskał z ich rąk całą własność Lota jak również całą własność Sodomy.
24 A w tym czasie żona Lota urodziła mu córkę i nazwał on ją imieniem Paltit, co oznaczało „Bóg ocalił jego i całe jego gospodarstwo od królów Elam”. I Paltit, córka Lota, dorosła, a jeden z mężczyzn Sodomy wziął ją za żonę.
25 I pewien biedny człowiek przybył do miasta szukając utrzymania i pozostał w mieście kilka dni, a wszyscy ludzie Sodomy ogłosili swoim
zwyczajem, by nie dawać temu mężczyźnie ani kęsa chleba do jedzenia aż nie padnie martwy na ziemię i tak uczynili.
26 A Paltit, córka Lota, zobaczyła tego mężczyznę leżącego na ulicy, umierającego z głodu i nikt nie chciał dać mu nic, co podtrzymałoby go przy życiu i był on na skraju śmierci. 27 I dusza jej wypełniła się litością dla
mężczyzny i ukradkiem karmiła go chlebem przez wiele dni i dusza tego mężczyzny powróciła do życia.
28 Ponieważ kiedy szła po wodę, wkładała do dzbana chleb i kiedy dochodziła do miejsca, gdzie leżał biedak, wyciągała chleb z dzbana i dawała mu do jedzenia. Tak czyniła przez wiele dni.
29 A wszyscy ludzie Sodomy i Gomory zastanawiali się, jak ten człowiek może znosić głód przez tyle dni.
30 I mówili do siebie: „Na pewno je i pije, gdyż żaden człowiek nie może znosić głodu przez tyle dni i żyć jak ten człowiek, tak, że nawet nie zmienia się jego wyraz twarzy.” I trzech mężczyzn ukryło się w miejscu, gdzie przebywał biedak, aby zobaczyć, kto przynosił mu chleb do jedzenia.
31 A Paltit, córka Lota, poszła tego dnia po wodę i włożyła do dzbana chleb i przechodziła obok miejsca biedaka, by nabrać wody i wyjęła z dzbana chleb i podała biedakowi, a on zjadł.
32 A trzech mężczyzn zobaczyło, co uczyniła Paltit wobec biedaka i powiedzieli do niej: „A więc to ty pomagałaś mu i dlatego nie umarł z
głodu ani nie zmienił się jego wygląd ani nie zmarł on, jak reszta.”
33 I trzech mężczyzn wyszło z miejsca, w którym się ukrywali i pochwycili Paltit i chleb, który był w ręce biedaka.
34 I przyprowadzili Paltit przed swoich sędziów i powiedzieli do nich: „Tak oto uczyniła i to ona dostarczała biedakowi chleb, dlatego nie umierał on przez tak długi czas. Dlatego teraz ogłoś karę dla tej kobiety za to, że postępowała wbrew naszemu prawu.”
35 I ludzie Sodomy i Gomory zebrali się, rozpalili ogień na ulicach miasta I spalili ją na popiół.
36 A w mieście Adma była kobieta, której uczyniono podobnie.
37 Ponieważ przybył do miasta Adma podróżny, by zostać tam na noc z zamiarem powrotu do domu rankiem i usiadł naprzeciw drzwi domu ojca tej
młodej kobiety, aby tam pozostać, ponieważ słońce zaszło, kiedy dotarł do tego miejsca. A młoda kobieta zobaczyła go, jak siedział przy drzwiach domu.
38 I poprosił ją o coś do picia, a ona zapytała: „Kim jesteś?”, a on odpowiedział jej: „Szedłem dzisiaj drogą i dotarłem tutaj, kiedy zaszło słońce, więc zostanę tutaj na noc, wstanę wcześnie rano i udam się w dalszą podróż.”
39 I młoda kobieta weszła do domu i przyniosła mężczyźnie chleb i wodę, by zjadł i wypił.
40 I dowiedzieli się o tym ludzie Adma, zebrali się i przyprowadzili młodą kobietę przed oblicze sędziów by osądzili ją za jej czyn.
41 A sędzia rzekł: „Należy wykonać na tej kobiecie wyrok śmierci, ponieważ postąpiła niezgodnie z naszym prawem i taka oto jest dotycząca jej decyzja.”
42 I ludzie tych miast zebrali się i przyprowadzili tę młodą kobietę i namaścili ją od stóp do głów miodem tak, jak zarządził sędzia i ustawili ją przed rojem pszczół, które przebywały wtedy w swych ulach, a pszczoły poleciały do niej
i pożądliły ją tak, że spuchło całe jej ciało.
43 A młoda kobieta krzyczała z powodu pszczół, lecz nikt nie zwracał na nią uwagi ani się nad nią nie zlitował, a jej krzyki wzniosły się do
nieba.
44 I Pan został sprowokowany tym i innymi czynami miast Sodomy, ponieważ mieli oni dostatek jedzenia i panował pośród nich spokój, a jednak nie chcieli wspierać biednych i potrzebujących i w tamtych dniach ich złe uczynki i grzechy stały się wielkie w oczach Pana.

HISTORIA LOTA I JEGO RODZINY
45 I zesłał Pan dwa z aniołów, które przybyły do domu Abrahama, by zniszczyły Sodomę i jej miasta.
46 A anioły powstały z namiotu Abrahama po tym, jak zjadły i napiły się i tego wieczora dotarły do Sodomy, a Lot siedział wtedy u wrót Sodomy i
kiedy ich zobaczył, wstał, by ich powitać i pokłonił się im do ziemi.
47 I wielce ich naciskał i przyprowadził do swego domu i dał im prowiant, który zjedli i zostali w jego domu na noc.
48 A anioły powiedziały do Lota: „Powstań i wyjdź z tego miejsca, ty i wszyscy, którzy do ciebie należą, inaczej zostaniesz pochłonięty przez
niegodziwość tego miasta, ponieważ Pan zniszczy to miejsce.”
49 I anioły złapały za rękę Lota, jego żonę, jego dzieci i wszystkich, którzy do niego należeli i wyprowadzili go z miasta.
50 I anioły rzekły do Lota: „Ratuj swoje życie” i on i wszyscy, którzy do niego należeli, uciekli.
51 Następnie Pan zesłał na Sodomę, Gomorę i na wszystkie te miasta deszcz siarki i ognia z nieba.
52 I zniszczył te miasta, całą równinę i wszystkich mieszkańców miast i to, co wyrastało z ziemi. A Ado, żona Lota, odwróciła się, by zobaczyć zniszczenia miast, gdyż obudziło się w niej współczucie z powodu córek, ponieważ nie poszły z nią.
53 I kiedy spojrzała za siebie, zmieniła się w słup soli i stoi on w tamtym miejscu po dziś dzień.
54 A woły, które tam stały, codziennie zlizywały całą sól, a rankiem słup wyrastał na nowo i znów go lizały, aż po dziś dzień.
55 A Lot i jego dwie córki, które z nim zostały, uciekli do jaskini Adullam i tam przebywali przez jakiś czas.
56 A Abraham wstał wcześnie rano by zobaczyć, co zaszło w miastach Sodomy, spojrzał i zobaczył dym unoszący się z miast, jak dym z pieca.
57 A Lot i jego córki pozostali w jaskini i kazały one ojcu pić wino i sypiały z nim, gdyż powiedziały mu, że nie ma na ziemi żadnego mężczyzny, który mógłby dać im potomstwo, ponieważ myślały, że zniszczona została cała
ziemia.
58 I obie sypiały ze swym ojcem i poczęły i urodziły synów i starsza nazwała swojego Moab, co oznacza „poczęłam go z mego ojca” i jest on ojcem Moabitów po dziś dzień.
59 A młodsza nazwała swego syna Benami. Jest on ojcem Ammonitów po dziś dzień.
60 I po tym Lot i jego dwie córki odeszli stamtąd i zamieszkał on po drugiej stronie Jordanu ze swymi dwiema córkami i ich synami, a synowie Lota dorośli i wzięli sobie żony z kraju Kanaan i poczęli dzieci, byli płodni i rozmnażali się
ABRAHAM I ŻĄDANIE BOGA O ZŁOŻENIE IZAAKA W OFIERZE
Rozdział 23
1 W tamtym czasie słowo Pana dosięgło Abrahama i rzekł do niego:„Abrahamie”, a ten odpowiedział: „Jestem.”
2 A on rzekł do niego: „Weź teraz twojego syna, jedynego twego syna, którego kochasz, Izaaka i idź do ziemi Moria i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, która zostanie tobie wskazana, ponieważ tam zobaczysz chmurę i wspaniałość Pana.”
3 A Abraham powiedział do siebie: „Jak mam rozłączyć mojego syna, Izaaka i Sarę, jego matkę, aby zanieść go Panu w ofierze całopalnej?”
4 I Abraham poszedł do namiotu i usiadł przed Sarą, swoją żoną i rzekł do niej te słowa:
5 „Mój syn Izaak jest dorosły i od jakiegoś czasu nie uczy się służby swemu Bogu. Jutro pójdę i zaprowadzę go do Sema i jego syna Ebera i tam
przyswoi ścieżki Pana, ponieważ oni nauczą go rozpoznawać Pana oraz wiedzieć, że jeśli będzie się ciągle modlił do Boga, ten mu odpowie. W ten
sposób pozna drogę służby Panu swemu Bogu.”
6 A Sara odpowiedziała: „Dobrze mówisz, idź, mój panie i uczyń tak jak powiedziałeś, lecz nie zabieraj go daleko ode mnie ani nie pozwól mu
pozostawać tam zbyt długo, gdyż moja dusza połączona jest z jego duszą.”
7 A Abraham rzekł do Sary: „Moja córko, módlmy się do Pana naszego Boga, aby dobrze z nami postąpił.”
8 I Sara wzięła swego syna, Izaaka i został on z nią przez całą noc, a ona całowała go i obejmowała i pouczała go do rana.
9 I powiedziała do niego: „O, mój synu, jak moja dusza może oddzielić się od twojej?” I nadal go całowała i obejmowała i pouczała Abrahama.
10 I Sara powiedziała do Abrahama: „O, mój panie, błagam, miej w opiece mojego syna i uważaj na niego, bo nie mam innego syna ani córki, tylko jego.
11 O, nie opuszczaj go. Jeśli będzie głodny, daj mu chleb, jeśli będzie spragniony, daj mu wodę. Nie pozwól mu chodzić pieszo ani siedzieć w słońcu.
12 Nie pozwól mu także iść samemu drogą ani nie zmuszaj do porzucenia czegoś, czego pragnie, lecz czyń mu tak, jak będzie chciał.”
13 I Sara gorzko płakała całą noc z powodu Izaaka i pouczała go do rana.
14 A rano Sara wybrała bardzo piękną szatę z tych, które miała w domu, które dał jej Abimelek.
15 I ubrała w nią Izaaka, swojego syna i włożyła mu na głowę turban, a w czubek turbanu włożyła drogi kamień, dała im prowiant na drogę i ruszyli i Izaak poszedł ze swym ojcem, Abrahamem i towarzyszyło im kilka sług, by ich odprowadzić.
16 A Sara poszła z nimi i towarzyszyła im do drogi by ich odprowadzić, a oni powiedzieli jej: „Wracaj do namiotu”.
17 A kiedy Sara usłyszała słowa swojego syna, Izaaka, gorzko zapłakała, a Abraham, jej mąż, płakał z nią, a ich syn płakał z nimi rzewnymi łzami. Również ci, którzy poszli z nimi, bardzo płakali.
18 I Sara złapała swojego syna Izaaka i tuliła go w ramionach i dalej z nim płakała i powiedziała: „Kto wie, czy po dzisiejszym dniu jeszcze cię
kiedyś zobaczę?”
19 I dalej razem płakali, Abraham, Sara i Izaak oraz wszyscy ci, którzy towarzyszyli im do drogi, a potem Sara odwróciła się od swego syna, gorzko
płacząc i wszyscy służący i służące wrócili z nią do namiotu.
20 A Abraham ruszył z Izaakiem, swoim synem, by złożyć go w ofierze Panu, tak jak On mu kazał.
21 I Abraham wziął ze sobą dwóch ze swych młodych mężczyzn, Izmaela, syna Hagar i Eliezera, swego sługę i poszli razem, a podczas gdy szli,
młodzi mężczyźni mówili do siebie następujące słowa.
22 Izmael rzekł do Eliezera: „Mój ojciec, Abraham, idzie z Izaakiem by złożyć go w ofierze całopalnej Panu, jak On mu kazał.
23 Kiedy powróci, odda mi wszystko, co posiada, w spadku po sobie, ponieważ ja jestem jego pierworodnym.”
24 A Eliezer odpowiedział Izmaelowi: „Z pewnością, Abraham wyrzucił cię wraz z twoją matką i przyrzekł, że nie odziedziczysz nic, co on posiada, a komu odda wszystko, co ma, ze wszystkimi swoimi skarbami, jeśli nie mi, swemu słudze, który jest wierny w jego domu, który służy mu dzień i noc i czyni wszystko, czego on pragnie To mi w dniu swojej śmierci przekaże wszystko, co posiada.”
25 I podczas gdy Abraham szedł drogą naprzód ze swym synem, Izaakiem, przyszedł Szatan i ukazał się Abrahamowi pod postacią bardzo starego człowieka, skromnego i z duchem pełnym skruchy i podszedł do Abrahama i rzekł do niego: „Czyś głupi lub okrutny, że dzisiaj idziesz uczynić coś takiego swojemu jedynemu synowi?
26 Ponieważ Bóg dał ci syna w twych ostatnich latach, w twym podeszłym wieku, a ty pójdziesz i zabijesz go dzisiaj, mimo że nie dopuścił się przemocy i sprawisz, że dusza twojego jedynego syna przepadnie z powierzchni ziemi?
27 Czy nie wiesz i nie rozumiesz, że rzecz ta nie może pochodzić od Pana? Ponieważ Pan nie może uczynić człowiekowi takiego zła i powiedzieć do niego: Idź i zabij swoje dziecko.”
28 A Abraham usłyszał te słowa i wiedział, żeto słowa Szatana, który pragnął ściągnąć go z drogi Pana i nie posłuchał Szatana, lecz zganił go tak, że
ten odszedł.
29 I Szatan powrócił i podszedł do Izaaka. I pojawił się Izaakowi pod postacią młodego człowieka, urodziwego i dobrze sytuowanego.
30 I zbliżył się do Izaaka i rzekł do niego: „Nie wiesz ani nie rozumiesz, że twój głupi stary ojciec prowadzi cię dzisiaj za nic na rzeź?
31 Dlatego teraz, mój synu, nie słuchaj go i bądź mu sługą, gdyż jest on starym głupcem i nie pozwól, by twoja cenna dusza i twoja piękna
postać zostały stracone z powierzchni ziemi.”
32 A Izaak usłyszał to i powiedział do Abrahama: „Czy słyszałeś, mój ojcze, to, co powiedział ten mężczyzna? Tak właśnie powiedział.”
33 A Abraham odpowiedział swemu synowi, Izaakowi: „Uważaj na niego i nie słuchaj jego słów ani nie bądź mu sługą, ponieważ to Szatan, który pragnie odciągnąć nas dziś od nakazów Boga.”
34 I Abraham nadal ganił Szatana i Szatan odszedł od nich, a widząc, że nie może nad nimi zapanować, ukrył się przed nimi, poszedł i wyprzedził ich na drodze. I zmienił się w duże źródło na drodze, a Abraham, Izaak i dwóch
młodych ludzi dotarli do tego miejsca i zobaczyli źródło, wielkie i mocne jak the wodny żywioł.
35 I weszli do źródła i przeszli przez nie, a wody najpierw dosięgły ich nóg.
36 I weszli głębiej do źródła, a wody dosięgły ich szyj i wszyscy bali się wody, a podczas gdy przechodzili przez źródło, Abraham rozpoznał to miejsce i wiedział, że wcześniej nie było tam wody.
37 I Abraham rzekł do swojego syna, Izaaka: „Znam to miejsce, w którym nie było ani źródła ani wody, dlatego to Szatan nam to czyni, by
odciągnąć nas dzisiaj od przykazań Boga.”
38 I Abraham zganił go i rzekł do niego: „Pan cię gani, o, Szatanie, odejdź od nas gdyż idziemy z polecenia Boga.”
39 A Szatan bał się głosu Abrahama i odszedł od nich, a miejsce to stało się z powrotem suche tak jak na początku.
40 I Abraham ruszył z Izaakiem do miejsca, które wskazał mu Bóg.
41 A trzeciego dnia Abraham podniósł oczy i ujrzał w oddali miejsce, o którym mówił mu Bóg.
42 I ukazał mu się słup ognia sięgający od ziemi do nieba i chmura chwały nad górą i w chmurze widać było chwałę Pana.
43 I Abraham rzekł do Izaaka: „Mój synu, czy widzisz tę górę, którą spostrzegamy w oddali, tę samą, którą ja widzę?”
44 A Izaak odpowiedział swemu ojcu: „Widzę,
również słup ognia i chmurę, a w chmurze widać chwałę Pana.”
45 I Abraham wiedział, że jego syn, Izaak, został przez Pana przyjęty na ofiarę całopalną.
46 I Abraham rzekł do Eliezera i Izmaela, swego syna: „Czy wy także widzicie to, co my na górze w oddali?”
47 A oni odpowiedzieli: „Nie widzimy nic więcej niż zwykłe góry na ziemi.” I Abraham wiedział, że nie zostali zaakceptowani przez Pana by iść z nimi i Abraham powiedział do nich: „Zostańcie tu z osłem, podczas gdy ja i Izaak, mój syn, pójdziemy do tejże góry by złożyć Panu cześć.”
48 Eliezer i Izmael pozostali w tym miejscu, tak jak kazał Abraham.
49 A Abraham wziął drewno na ofiarę całopalną i dał je Izaakowi i wziął ogień i nóż i oboje udali się w tamto miejsce.
50 I podczas gdy szli, Izaak rzekł do swego ojca: „Oto widzę ogień i drewno, a gdzie jest jagnię, które ma być ofiarą całopalną dla Pana?”
51 A Abraham odpowiedział swemu synowi, Izaakowi: „Pan wybrał ciebie, mój synu, na doskonałą ofiarę całopalną zamiast jagnięcia.”
52 A Izaak odpowiedział swemu ojcu: „Uczynię wszystko, co powiedział ci Pan, z radością i wesołością serca.”
53 A Abraham rzekł znów do Izaaka, swego syna: „Czy w twym sercu jest jakaś myśl lub zamiar tego dotyczący, który nie jest właściwy? Powiedz mi, synu, błagam cię, o, mój synu, nie ukrywaj tego przede mną.”
54 A Izaak odpowiedział swemu ojcu, Abrahamowi: „O, mój ojcze, jak żyje Pan i jak żyje twoja dusza, nie ma w mym sercu nic, co sprawiłoby, że zboczę w prawo lub w lewo od słowa, które do Ciebie przemówił.
55 Nie drgnie ani kończyna ani mięsień, nie ma też w moim sercu żadnej myśli albo złego zamiaru.
56 Moje serce jednak raduje się i weseli w tej sprawie i mówię, niech będzie pochwalony Pan, dzisiaj wybrał mnie na swoją ofiarę całopalną.”
57 A Abraham wielce uradował się na słowa Izaaka i poszli i razem dotarli do miejsca, o którym mówił Pan.
58 I Abraham podszedł, by w tym miejscu wybudować ołtarz i płakał, a Izaak zajął się kamieniami i zaprawą, aż ukończyli budowę ołtarza.
59 I Abraham wziął drewno i umieścił je równo na ołtarzu, który wybudował.
60 I wziął swego syna Izaaka i związał go po to, by umieścić go na drewnie, które było na ołtarzu i aby zabić go na ofiarę całopalną dla Pana.
61 A Izaak rzekł do swego ojca: „Zwiąż mnie mocno i wtedy połóż na ołtarzu bym się nie obrócił i poruszył i uciekł przed uderzeniem noża w moje ciało i bym w ten sposób nie sprofanował ofiary całopalnej.” I Abraham tak uczynił.
62 A Izaak powiedział jeszcze do swojego ojca: „O, mój ojcze, kiedy już mnie zabijesz i spalisz w ofierze, weź ze sobą to, co zostanie z moich popiołów i zanieś Sarze, mojej matce i powiedz jej: Oto słodki zapach twojego syna, lecz nie mów jej tego, jeśli będzie siedziała przy studni albo w
jakimś wysokim miejscu, by nie rzuciła za mną swej duszy i umarła.”
63 I Abraham wysłuchał słów Izaaka i wzniósł swój głos i płakał, kiedy Izaak mówił te słowa i łzy Abrahama spłynęły na Izaaka, jego syna, a Izaak gorzko zapłakał i powiedział swemu ojcu: „Spiesz się, o, mój ojcze, i wypełnij wolę Pana naszego Boga tak, jak tobie nakazał.”
64 A serca Abrahama i Izaaka radowały się na to, co Pan im nakazał, lecz ich oczy gorzko płakały, podczas gdy radowały się ich serca.
65 I Abraham związał swego syna Izaaka i ułożył go na ołtarzu na drewnie, a Izaak wyciągnął szyję na ołtarzu przed swym ojcem, a Abraham wyciągnął rękę by wziąć nóż by zabić swojego syna na ofiarę całopalną dla Pana.
66 W tym czasie aniołowie łaski przybyły przed oblicze Pana i wstawiły się za Izaakiem, mówiąc:
67 „O Panie, ty jesteś łaskawym i współczującym Królem ponad wszystkim, co stworzyłeś w niebie i na ziemi i wszystko wspierasz, dlatego daj odkupienie i zbawienie swojemu synowi Izaakowi i pożałuj i miej współczucie dla Abrahama i Izaaka jego syna, którzy dzisiaj wypełniają twoje nakazy.
68 Czy widzisz, o Panie, jak Izaak, syn Abrahama, twojego sługi, jest związany na rzeź jak zwierzę? Dlatego okaż im litość, o Panie.”
69 W tym czasie Abrahamowi ukazał się Pan i zawołał do niego z nieba i rzekł do niego: „Nie kładź swej ręki na chłopcu i nie czyń mu nic, ponieważ ja wiem, że boisz się Boga dokonując tego czynu i nie odmawiając mi swojego syna, jedynego syna.”
70 A Abraham podniósł oczy i zobaczył i oto w zaroślach zahaczył się za rogi baran, a był to ten sam baran, którego Pan Bóg stworzył na ziemi tego dnia, w którym stworzył niebo i ziemię.
71 Ponieważ Pan przygotowywał tego barana od tamtego dnia, by stał się ofiarą całopalną zamiast Izaaka.
72 I baran ten podchodził do Abrahama, kiedy złapał go Szatan i zaplątał jego rogi w zarośla tak, by nie mógł podejść do Abrahama i po to, by
Abraham zabił swojego syna.
73 A Abraham, widząc nadchodzącego barana i przytrzymującego go Szatana, poszedł po niego i przyniósł go przed ołtarz, a swojego syna Izaaka rozwiązał, położył na jego miejsce barana i Abraham zabił barana na ołtarzu i złożył w ofierze w miejscu swego syna Izaaka.
74 I Abraham pokropił ołtarz krwią barana i krzyknął: „Oto miejsce mojego syna, a krew ta niech będzie dzisiaj przed Panem krwią jego.”
75 I przy wszystkim, co robił przy tej okazji, Abraham krzyczał: „Oto miejsce mojego syna, a krew ta niech będzie dzisiaj przed Panem krwią jego.” I Abraham skończył składać ofiarę przy ołtarzu i została ona zaakceptowana przez Pana i uznana tak, jakby to był Izaak. A Pan pobłogosławił Abrahamowi i jego nasieniu tamtego dnia.
76 A Szatan udał się do Sary i ukazał się jej pod postacią starca, bardzo skromnego i łagodnego, a Abraham był cały czas zajęty ofiarą całopalną dla
Pana.
77 I rzekł do niej: „Czyż nie wiesz o tym wszystkim, co dzisiaj uczynił Abraham z twoim jedynym synem? Wziął Izaaka i zbudował ołtarz i zabił go i złożył w ofierze na ołtarzu, a Izaak płakał i szlochał przed swoim ojcem, lecz nie spojrzał on na niego ani nie miał dla niego współczucia.”
78 I Szatan powtórzył te słowa i odszedł, a Sara wysłuchała wszystkich słów Szatana i wyobraziła sobie, że był on jednym ze starców spośród synów
człowieczych, który był z jej synem i który przyszedł powiedzieć jej te rzeczy.
79 I Sara podniosła głos i szlochała i płakałagorzko z powodu swojego syna i rzuciła się na ziemię, obsypała sobie głowę piaskiem i powiedziała: „O, mój synu, Izaaku, mój synu. O, gdybym to ja dzisiaj umarła zamiast ciebie.” I
dalej płakała i powiedziała: „Przykro mi za ciebie, o mój synu, mój synu Izaaku. O, gdybym to ja dzisiaj umarła zamiast ciebie.”
80 I dalej szlochała i mówiła: „Przykro mi za ciebie, po tym, jak cię wychowałam. Teraz moja radość została zamieniona na żałobę po tobie, ja,
która pragnęłam cię i płakałam i modliłam się do Boga aż cię urodziłam w wieku dziewięćdziesięciu lat. I dzisiaj poszedłeś pod nóż i w ogień, by stać się ofiarą.
81 Lecz pocieszam się w tobie, mój synu, w tym, że jest to słowo Pana, ponieważ wykonałeś nakaz swojego Boga, bo któż może sprzeciwić się
słowu naszego Boga, w którego rękach jest dusza każdego żyjącego stworzenia?
82 Jesteś sprawiedliwy, o Panie nasz Boże, bo każde twoje dzieło jest dobre i słuszne, gdyż ja także raduję się twym słowem, które nakazałeś i podczas, gdy moje oko gorzko płacze, raduje się moje serce.”
83 I Sara złożyła głowę na łonie jednej ze swoich służących i znieruchomiała jak kamień.
84 A potem powstała i zaczęła się dowiadywać, aż dotarła do Hebronu i wypytywała wszystkich, których spotkała po drodze, lecz nikt nie umiał jej
powiedzieć, co się stało z jej synem.
85 I wraz ze swymi służącymi dotarła do Kiriatarba, czyli do Hebronu i pytała o swego syna i została tam, wysławszy kilka sług, by dowiedzieli się, dokąd udał się Abraham z Izaakiem. Poszli oni szukać go w domu Sema w Eber i nie znaleźli go i szukali w całym kraju, a jego tam nie było.
86 I oto Szatan przyszedł do Sary pod postacią starca i stanął przed nią i rzekł do niej: „Nie powiedziałem ci prawdy, gdyż Abraham nie zabił
swojego syna i nie jest on martwy.” I kiedy usłyszała ona te słowa jej radość była tak bardzo gwałtowna z powodu jej syna, że wypaliła się jej dusza. Umarła i zabrano ją do jej ludzi.
87 I kiedy Abraham skończył składać ofiarę, wrócił ze swym synem Izaakiem do swych młodych mężczyzn, powstali, razem poszli do Beer-Szeby i dotarli do domu.
88 A Abraham szukał Sary i nie mógł jej znaleźć i pytał o nią i powiedziano mu: „Poszła aż do Hebronu by was szukać, kiedy was nie było, ponieważ tak jej powiedziano.”
89 I Abraham i Izaak poszli do niej do Hebronu i kiedy dowiedzieli się, że zmarła, podnieśli głosy i szlochali nad nią gorzko, a Izaak padł do twarzy
swej matki, szlochał nad nią i powiedział: „O, moja matko, moja matko, dlaczego mnie zostawiłaś i dokąd poszłaś? O, dlaczego mnie zostawiłaś!”
90 I Abraham i Izaak szlochali, a wszystkie ich sługi szlochały z nimi z powodu Sary i pogrążyli się po niej w wielkiej, ciężkiej żałobie.
Monika, gdzie szukać księgi Jaszera i czy można ją pobrać z internetu?

Bardzo mnie zaciekawiły fragmenty, które tutaj zamieściłaś i jestem ciekaw co jest dalej.
Najbardziej zaciekawił mnie fragment o Abrahamie i Izaaku. W ostatnim czasie dużo myślałem o tym jak są mordowani Chrześcijanie na bliskim wschodzie i jak dzielnie oddają swoje życie za wiarę w Chrystusa.

Sam próbowałem siebie wyobrazić w podobnej sytuacji... ten fragment o Izaaku i o tym jak podszedł do sprawy ofiary bardzo mnie podbudował. Przypomniałem sobie od razu słowa Zbawiciela: "Ciało na nic się nie przyda... "

Bardzo jest to ciekawe to tutaj zamieściłaś, będę bardzo wdzięczny za odpowiedź i proszę, jeśli będzie coś ciekawego zamieść w tym temacie

Pozdrawiam


Można zakupić Księgę Jaszera jako ebooka, np. tutaj: http://ebooki.swiatczytnikow.pl/szukaj/Ksi%C4%99ga-Jaszera

A oto kolejny fragment...

NOE I POTOP
Rozdział 5
1 I w osiemdziesiątym czwartym roku życia Noego zmarł Henoch, syn Seta. W dniu swojej śmierci miał dziewięćset pięć lat.
2 I w sto siedemdziesiątym dziewiątym roku życia Noego zmarł Kenan, syn Enosza. Kenan miał dziewięćset dziesięć lat, kiedy umarł.
3 A w dwieście trzydziestym czwartym roku życia Noego zmarł Mahalaleel, syn Kenana. Mahalaleel miał osiemset dziewięćdziesiąt pięć
lat, kiedy umarł.
4 I Jered, syn Mahalaleela, zmarł w tych dniach, w trzysta trzydziestym szóstym roku życia Noego. Jered miał dziewięćset sześćdziesiąt dwa lata,
kiedy umarł.
5 I wszyscy, którzy podążali za Panem, umarli w tych dniach, zanim ujrzeli zło, które Bóg zapowiedział wyrządzić na ziemi.
6 I po upływie wielu lat, w czterysta osiemdziesiątym roku życia Noego, kiedy wszyscy ci ludzie, którzy podążali za Panem, umarli z dala od synów człowieczych i został tylko Metuszelach, Bóg rzekł do Noego i Metuszelacha:
7 „Mówcie i ogłaszajcie synom człowieczym tak: Oto powiedział Pan, zawróćcie ze swych złych ścieżek i porzućcie swe uczynki, a Pan pożałuje zła, które zapowiedział wam uczynić i nie nadejdzie ono.
8 Ponieważ Pan rzekł: Daję wam sto dwadzieścia lat. Jeśli zwrócicie się do mnie i zaprzestaniecie swych złych uczynków, również ja odwrócę zło, o którym wam mówiłem i nie będzie ono istnieć.
9 I Noe i Metuszelach powtórzyli wszystkie słowa Pana synom człowieczym, mówiąc do nich bez przerwy, dzień po dniu.
10 Lecz synowie człowieczy nie słuchali ich ani nie skłaniali uszu na ich słowa i byli uparci.
11 A Pan dał im sto dwadzieścia lat, mówiąc: „Jeśli powrócą, wtedy Bóg zaniecha całego zła, by nie zniszczyć ziemi”.
12 Noe, syn Lameka, powstrzymywał się w tych dniach od wzięcia żony i posiadania dzieci, gdyż, jak mówił: „Na pewno Bóg zniszczy teraz ziemię,
po co mam więc płodzić dzieci?”
13 A Noe był sprawiedliwym mężczyzną, był idealny pośród swego pokolenia i to jego Pan wybrał, by na powierzchni ziemi hodował ziarno z
jego ziarna.
14 I Pan powiedział do Noego: „Weź sobie żonę i spłódź dzieci, ponieważ ciebie widzę jako sprawiedliwego przede mną pośród twego pokolenia.
15 I pośrodku ziemi wyhodujesz ziarno, a z tobą twe dzieci.” I Noe poszedł i wziął za żonę Naamę, córkę Henocha, a miała ona pięćset osiemdziesiąt lat.
16 A Noe miał czterysta dziewięćdziesiąt osiem lat kiedy wziął Naamę za żonę.
17 I Naama poczęła i powiła syna, a on nazwał go Jafet, mówiąc: „Bóg pomnożył mnie na ziemi”. A ona poczęła znów i powiła syna, a on nazwał go
Sem, mówiąc: „Bóg dał mi moją podobiznę, bym wyhodował na ziemio nasienie.”
18 Noe miał pięćset dwa lata, kiedy Naama urodziła Sema i chłopcy dorastali i szli drogą Pana we wszystkim, czego nauczyli ich Metuszelach i Noe, ich ojciec.
19 W tych dniach umarł Lamek, ojciec Noego. Zaiste nie podążał całym sercem drogą swojego ojca i umarł w sto dziewięćdziesiątym piątym roku
życia Noego.
20 I Lamek umarł przeżywszy siedemset siedemdziesiąt lat.
21 I wszyscy synowie człowieczy, którzy znali Pana, zmarli w tym roku zanim Pan zesłał na nich zło. Ponieważ Pan chciał, by umarli, aby nie widzieli zła, które Bóg ześle na ich braci i krewnych, tak, jak zapowiedział.
22 W tych dniach Pan powiedział do Noego i Metuszelacha: „Powstańcie i głoście synom człowieczym wszystkie słowa, które wam powiedziałem w tych dniach. Może zawrócą ze złych dróg, a wtedy ja zaniecham całego zła i nie
ześlę go.”
23 I Noe i Metuszelach powstali i powtórzyli synom człowieczym wszystko, co powiedział Bóg w ich sprawie.
24 Lecz synowie człowieczy nie chcieli słuchać ani nie chcieli skłonić uszu na wszystkie ich deklaracje.
25 I po tym Pan powiedział Noemu: „Nadejdzie koniec wszystkich istot z powodu ich złych uczynków i zniszczę ziemię.
26 A ty zbierz drewno, idź w pewne miejsce i zbuduj wielką arkę i ustaw ją w tym miejscu.
27 A zbudujesz ją w ten sposób: trzysta łokci długości, pięćdziesiąt łokci szerokości, trzydzieści łokci wysokości.
28 I w jej bocznej ścianie wykonasz wejście, a nakrycie na łokieć nad nim i pokryjesz ją smołą z wierzchu i od środka.
29 A ja sprowadzę powódź na ziemię i każda istota zostanie zniszczona, wszystko, co istnieje na ziemi pod niebiosami, przepadnie.
30 A ty i twoje gospodarstwo pójdziecie i zbierzecie po parze z każdej żyjącej istoty, samca i samicę i przyprowadzicie do arki by zasiać z nich
nasienie na ziemi.
31 Zbierz całe jedzenie, jakie jedzą te zwierzęta tak, by było wystarczająco jedzenia dla ciebie i dla nich.
32 I wybierzesz dla swych synów trzy panny z córek człowieczych i będą one żonami dla twych synów.”
33 I Noe powstał i zbudował arkę w miejscu, które wskazał mu Bóg i Noe uczynił tak, jak Bóg go pouczył.
34 W pięćset dziewięćdziesiątym piątym roku swojego życia zaczął Noe budować arkę i skończył ją w ciągu pięciu lat, jak kazał Pan.
35 Następnie wziął Noe trzy córki Eliakima, syna Metuszelacha, na żony dla swych synów, tak jak nakazał Noemu Pan.
36 I w tym właśnie czasie zmarł Metuszelach, syn Henocha, a w dniu swojej śmierci miał dziewięćset sześćdziesiąt lat.

Rozdział 6
1 W tym czasie, po śmierci Metuszelacha, Pan rzekł do Noego: „Idź ze swym domostwem do arki. Zbiorę dla ciebie wszystkie ziemskie zwierzęta, polne bestie i ptactwo i przyjdą i otoczą arkę.
2 A ty usiądziesz u wejścia do arki, a wszystkie zwierzęta, bestie i ptactwo, zbiorą się i ustawią przed tobą, a te z nich, które przed tobą przycupną,
weźmiesz i złożysz na ręce swych synów, którzy wezmą je do arki, a te, które będą przed tobą stały, zostawisz.”
3 I uczynił to Pan następnego dnia, a zwierzęta, bestie i ptactwo przybyły w ogromnych ilościach i otoczyły arkę.
4 A Noe poszedł i usiadł przy wejściu do arki i wszystkie istoty, które przy nim przycupnęły, zabrał do arki, a wszystkie, które przed nim stały,
zostawił na ziemi.
5 I podeszła lwica z dwojgiem młodych, samcem i samicą i cała trójka przykucnęła przed Noem i młode powstały przeciw lwicy i uderzyły ją i sprawiły, że lwica odeszła ze swego miejsca,
a one przykucnęły przed Noem.
6 A lwica uciekła i stanęła razem z lwami.
7 I zobaczył to Noe i bardzo się dziwił i wstał, wziął dwoje młodych i zabrał je do arki.
8 I Noe zabrał do arki [po parze] ze wszystkich żywych istot na ziemi, aż nie pozostały żadne, prócz tych, które Noe wziął do arki.
9 Parami wchodziły do Noego do arki, a z czystych zwierząt i ptactwa zabrał po siedem par, tak, jak nakazał mu Bóg.
10 I wszystkie zwierzęta, bestie i ptactwo nadal zewsząd otaczały arkę, a deszcz nie spadł aż do siódmego dnia.
11 I tego dnia Pan sprawił, że zadrżała cała ziemia, pociemniało słońce i rozszalały się podstawy świata, ziemia trzęsła się gwałtownie, błyskały pioruny, trzaskały grzmoty, a wszystkie źródła na ziemi trysnęły tak, jak do tej pory nikt nie widział. Tego wielkiego aktu dokonał Bóg, aby przerazić synów człowieczych i by nie było na ziemi więcej zła.
12 A synowie człowieczy nadal nie chcieli zboczyć ze złych ścieżek i powiększali gniew Pana i nawet nie zwrócili ku temu wszystkiemu swych serc.
13 I po siedmiu dniach, w sześćsetnym roku życia Noego, wody powodzi zaczęły zakrywać ziemię.
14 I wszystkie źródła zostały przerwane, otworzyły się okna niebios i przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy padał na ziemię deszcz.
15 A Noe i jego gospodarstwo oraz wszystkie żywe stworzenia, które z nim były, weszli na barkę, by uciec od wód powodziowych, a Pan zamknął ich w środku.
16 A wszyscy synowie człowieczy, którzy zostali na ziemi, byli wyczerpani z powodu deszczu, ponieważ wody zaczęły wzbierać na ziemi coraz bardziej gwałtownie, a zwierzęta i bestie cały czas otaczały arkę.
17 I zebrali się synowie człowieczy, około siedmiuset mężczyzn i kobiet i poszli do Noego do arki.
18 I wołali do Noego: „Otwórz nam, byśmy mogli wejść do ciebie do arki – dlaczego mielibyśmy zginąć?”
19 A Noe odpowiedział im donośnym głosem z arki: „Czy nie buntowaliście się wszyscy przeciw Panu i nie mówiliście, że nie istnieje? Dlatego Pan
zesłał na was to zło, by zniszczyć i zetrzeć was z powierzchni ziemi.
20 Czy nie to mówiłem wam sto dwadzieścia lat temu, a wy nie chcieliście słuchać głosu Pana, a teraz chcecie żyć na ziemi?”
21 A oni odpowiedzieli Noemu: „Jesteśmy gotowi wrócić do Pana. Tylko otwórz nam, byśmy nie zginęli.”
22 A Noe odpowiedział im: „Teraz, kiedy widzicie niedolę waszych dusz, chcielibyście powrócić do Pana. Dlaczego nie wróciliście w ciągu tych stu dwudziestu lat, które wyznaczył wam Pan?
23 I teraz przychodzicie do mnie w niedoli waszych dusz, lecz Pan was nie wysłucha, dlatego nie uda wam się nic osiągnąć.”
24 I synowie człowieczy zbliżyli się by wedrzeć się na arkę, by wejść do środka z powodu deszczu, gdyż nie mogli znieść deszczu padającego na nich.
25 A Pan posłał wszystkie bestie i zwierzęta, które stały wokół arki. I bestie te przegoniły ich z tego miejsca i każdy człowiek poszedł w swoją stronę i ponownie rozproszyli się po powierzchni ziemi.
26 A deszcz nadal wzbierał na powierzchni ziemi przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy i wielkie ilości wody dominowały na ziemi. I wszystkie istoty żywe, które były na powierzchni ziemi lub w wodzie, zginęły, czy to ludzie,
zwierzęta, bestie, stworzenia pełzające, czy ptaki w powietrzu, pozostał tylko Noe i ci, którzy byli z nim w arce.
27 A wody dominowały na powierzchni ziemi, wzbierały i uniosły arkę z powierzchni ziemi.
28 I arka dryfowała po wodach i była targana falami tak, że wszystkie istoty żywe w środku były rzucane niczym zupa w kociołku.
29 I wielki niepokój ogarnął wszystkie istoty żywe, które były w arce i wyglądało na to, że arka zostanie zniszczona.
30 I wszystkie istoty żywe, które były w arce, były przerażone, lwy ryczały, woły muczały, a wilki wyły i każda żywa istota w arce użalała się we własnej mowie tak, że ich głosy słychać było z dalekiej odległości. A Noe i jego synowie płakali w swej niedoli. Bali się bardzo, że dotarli do bram śmierci.
31 I Noe modlił się do Pana i krzyczał do niego z tego powodu i mówił: „O, Panie, pomóż nam, ponieważ nie mamy siły znosić tego zła, które nas otacza, gdyż okrążają nas fale i powódź, przerażają nas wściekłe prądy, roztaczają się przed nami sidła śmierci. Odpowiedz nam, o Panie, odpowiedz nam, ześlij nam światło swego oblicza i bądź dla nas łaskawy, zbaw nas i
uratuj.”
32 I Pan usłuchał głosu Noego i pamiętał o nim.
33 I przeszedł nad ziemią wiatr, wody uspokoiły się, a arka zaczęła dryfować spokojnie.
34 A fontanny z głębokości i okna niebios zostały zatrzymane i deszcz z nieba ustał.
35 I w tych dniach wody opadły, a arka spoczęła na górach Araratu.
36 Wtedy Noe otworzył okna arki i nadal wołał do Pana: „O, Panie, który stworzyłeś wszystko od ziemi do niebios po to, co na nich żyje, uwolnij
nasze dusze z tego więzienia, w którym nas umieściłeś, ponieważ jestem bardzo zmęczony ciągłym wzdychaniem.
37 I Pan usłuchał głosu Noego i powiedział do niego: „Po upływie roku będziesz mógł iść dalej.”
38 I po całym roku zamieszkiwania arki przez Noego wody na ziemi wyschły i Noe zdjął przykrycie arki.
39 W tym czasie, w dwudziestym siódmym dniu drugiego miesiąca, ziemia była sucha, lecz Noe, jego synowie i ci, którzy z nim byli, nie opuścili
arki dopóki nie pozwolił im Pan.
40 I nadszedł dzień, w którym Pan powiedział im, by wyszli z arki i tak uczynili.
41 I poszli i wrócili każdy w swoje miejsce, a Noe i jego synowie zamieszkali w miejscu, które wskazał im Pan i do końca swych dni służyli Panu, a Pan błogosławił Noemu i jego synom kiedy opuszczali arkę.
42 I powiedział do nich: „Bądźcie płodni i zaludniajcie ziemię. Stańcie się silni i wzrastajcie obficie na ziemi i rozmnażajcie się tu.”
ABRAHAM ORAZ KULT DREWNIANYCH BOGÓW JEGO OJCA TERACHA...

Rozdział 11
13 I w pięćdziesiątym roku życia Abrama, syna Teracha, Abram wyszedł z domu Noego i udał się do domu swego ojca.
14 A Abram znał Pana i szedł jego drogą i zgodnie z jego przykazaniami, a Pan, jego Bóg, był z nim.
15 A Terach, jego ojciec, nadal był w tych dniach kapitanem gwardii króla Nimroda i wciąż wyznawał dziwnych bogów.
16 I Abram przybył do domu swojego ojca, zobaczył dwanaście bożków stojących w swoich świątyniach i zapalił się w nim gniew na widok tych podobizn w domu swojego ojca.
17 I Abram powiedział: „Póki żyje Pan, podobizny te nie pozostaną w domu mojego ojca. Niech Pan, który mnie stworzył, uczyni mi tak, jeśli w ciągu trzech dni nie zniszczę ich wszystkich.”
18 I Abram odszedł od nich i płonęła w nim złość. I Abram pospiesznie wyszedł z izby na dwór swojego ojca i znalazł go siedzącego na
dworze, a z nim wszystkie jego sługi i Abram podszedł i usiadł przed nim.
19 I Abram zapytał swojego ojca: „Ojcze, powiedz mi, gdzie jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię i wszystkich synów człowieczych na ziemi i który stworzył ciebie i mnie.” A Terach odpowiedział swemu synowi Abramowi:
„Przecież wszyscy ci, którzy nas stworzyli, są z nami w domu.”
20 A Abram rzekł do swego ojca: „Panie, pokaż mi ich, proszę cię.” A Terach zabrał go do izby w środku i Abram ujrzał cały pokój pełen bożków z drewna i kamienia, dwanaście wielkich podobizn i niezliczoną ilość mniejszych.
21 A Terach rzekł do swego syna: „Przecież to są ci, którzy stworzyli wszystko, co widzisz na ziemi i którzy stworzyli mnie i ciebie i całą ludzkość.”
22 I Terach pokłonił się swym bogom, następnie wyszedł, a Abram, jego syn, wyszedł wraz z nim.
23 I kiedy Abram wyszedł stamtąd, udał się do swojej matki, usiadł przed nią i rzekł: „Mój ojciec pokazał mi tych, którzy stworzyli niebo i ziemię wszystkich synów człowieczych.
24 Dlatego teraz przynieś szybko młode koźlę ze stada i przyrządź smaczne mięsiwo, które będę mógł zanieść bogom mojego ojca i złożyć im w ofierze. Być może dzięki temu stanę się ich godzien.”
25 I jego matka tak uczyniła i przyniosła koźlę, z którego przyrządziła smaczne mięsiwo i dała je Abramowi, a ten wziął mięso od swojej matki i
zaniósł je przed oblicza bogów swojego ojca i przysunął je blisko nich tak, by mogli zjeść. A jego ojciec nie wiedział o tym.
26 I Abram ujrzał w dniu, kiedy siedział wśród nich, że nie mają głosu, słuchu, są nieruchome i żaden z nich nie mógł wyciągnąć ręki by jeść.
27 I Abram naśmiewał się z nich i mówił: „Pewnie nie zadowoliło ich smaczne mięso, które przygotowałem lub może było go dla nich za mało i dlatego nie chcieli jeść. Dlatego jutro przygotuję świeże mięsiwo, lepsze i w większej ilości niż to i zobaczę, co się stanie.”
28 I następnego dnia Abram pouczył swoją matkę odnośnie pysznego, a ona wstała i przyniosła trzy piękne młode koźlęta ze stada i przyrządziła z nich wyśmienite, pyszne mięso, tak,
jak chciał jej syn i dała je Abramowi. A Terach,
jego ojciec, nic o tym nie wiedział.
29 I Abram wziął pyszne mięso od swojej matki i zaniósł je do izby, przed oblicze bogów swojego ojca. I podszedł blisko nich, aby mogli jeść i ułożył je przed nimi i Abram siedział przed nimi cały dzień myśląc, że może zjedzą.
30 I Abram patrzył na nich, a oni nie mieli ani głosu ani słuchu, a żaden z nich nie wyciągnął ręki w kierunku mięsa by jeść.
31 I wieczorem tegoż dnia, w tymże domu, Abram został otulony duchem Boga.
32 I zawołał: „Biada mojemu ojcu i temu podłemu pokoleniu, których serca są całkowicie przychylne próżności, którzy służą tym bożkom z drewna, które nie potrafią ani jeść, czuć zapachów, słyszeć ani mówić, mają usta bez
mowy, oczy bez wzroku, uszy bez słuchu, ręce bez czucia i nogi, którymi nie mogą poruszyć. Tacy, jak one są ci, którzy je wykonali i im ufają.
33 I kiedy Abram ujrzał te wszystkie rzeczy, wezbrał w nim gniew na ojca, pospieszył i wziął topór, wszedł do izby z bogami zniszczył
wszystkie bóstwa swojego ojca.
34 A kiedy zniszczył wszystkie bożki, umieścił
topór w dłoni wielkiego boga, który górował nad nimi i wyszedł. A Terach, jego ojciec, wrócił do domu, gdyż usłyszał w drzwiach dźwięk uderzeń
topora. Wrócił więc Terach do domu by zobaczyć,co się dzieje.
35 I Terach, usłyszawszy dźwięk topora w pokoju z bożkami, pobiegł do pokoju i natknął się na Abrama, który wychodził.
36 I Terach wszedł do pokoju i ujrzał zniszczone na ziemi wszystkie swoje bożki i topór w ręku największego, który nie został zniszczony, a pyszne mięsiwo, które przygotował Abram, jego syn, wciąż leżało przed nimi.
37 I kiedy Terach to ujrzał, wezbrała w nim wielka złość, pospiesznie wyszedł z pokoju i poszedł do Abrama.
38 I znalazł Abrama, swojego syna, który siedział jeszcze w domu. I rzekł do niego: „Coś uczynił z moimi bogami?”
39 A Abram odpowiedział Terachowi, swemu ojcu, mówiąc: „Nie tak było, mój panie, gdyż przyniosłem im pyszne mięso i kiedy zbliżyłem się do nich, wszyscy na raz wyciągnęli ręce, by jeść, zanim zdołał to uczynić największy.
40 I zobaczył on czyn, którego się przed nim dopuścili wezbrała w nim gwałtowna złość przeciw nim i poszedł, wziął topór, który był w domu i poszedł do nich i wszystkich zniszczył i teraz topór jest w jego dłoni, jak przecież widzisz.”
41 I w Terachu wezbrała złość na jego syna, Abrama, kiedy to mówił. I w swej złości rzekł Terach do Abrama, swojego syna: „Co to za bajka,
którą mi opowiadasz? Mówisz kłamstwa.
42 Czyż jest w tych bogach duch, dusza, czy moc, by uczynić wszystko to, o czym mi powiedziałeś? Czyż nie są z drewna i kamienia i czyż nie zrobiłem ich sam i czy możesz tak kłamać, mówiąc, że największy bóg, który z nimi był, ich poraził? To ty włożyłeś mu topór w ręce, a mówisz, że poraził on ich wszystkich.”
43 A Abram odpowiedział swojemu ojcu mówiąc: „A jak ty możesz służyć tym bogom, w których nie ma mocy by cokolwiek zrobić? Czy mogą zbawić cię te bóstwa, którym tak ufasz? Czy słyszą twoje modlitwy, kiedy do nich wołasz? Czy są w stanie wybawić cię z rąk twych wrogów, czy toczyć za ciebie bitwy, że służysz drewnu i kamieniowi, które nie mówią ani nie słyszą?
44 Na pewno nie jest dobrym dla ciebie ani dla synów człowieczych powiązanych z tobą dopuszczać się tych czynów. Czy jesteś tak głupi i
pozbawiony rozumu, że służysz drewnu i kamieniowi i czynisz w ten sposób?
45 I zapominasz o Panu Bogu, który stworzył niebo i ziemię i ciebie na ziemi i ściągasz w ten sposób na wasze dusze wielkie zło służąc drewnu i kamieniowi?
46 Czy nasi ojcowie nie grzeszyli w dawnych czasach w ten sam sposób, a Pan Bóg wszechświata nie zesłał na nich wody powodzi i nie zniszczył całej ziemi?
47 I jak możesz czynić tak dalej i służyć bogom z drewna i kamienia, które nie słyszą, nie mówią ani nie wybawią cię z opresji, ściągając w ten sposób na siebie gniew Boga wszechświata?
48 Dlatego, mój ojcze, zaprzestań temu i nie ściągaj zła na swą duszę ani na dusze twego domostwa.”
49 I Abram pospieszył i uskoczył sprzed oblicza swojego ojca i wziął topór od największego bożka swojego ojca, którym zniszczył go i uciekł.
50 A Terach, widząc wszystko, co uczynił Abram, pospiesznie wyszedł z domu i poszedł do króla, stanął przed Nimrodem i skłonił się królowi. A król powiedział „Czego chcesz?”
51 A on odpowiedział: „Błagam cię, mój panie, byś mnie wysłuchał. Pięćdziesiąt lat temu urodził mi się syn i tak oto uczynił i tak oto powiedział.
Dlatego teraz, mój panie i królu, poślij po niego, by stanął przed tobą i osądź go zgodnie z prawem byśmy zostali wybawieni od jego zła.”
52 I król wysłał troje ze swych sług i poszli i przyprowadzili Abrama przed oblicze króla. A Nimrod, jego książęta i sługi zasiadali tego dnia przed nim i również Terach usiadł przed nimi.
53 I król rzekł do Abrama: „Cóż uczyniłeś swemu ojcu i jego bogom?” A Abram odpowiedział królowi tymi samymi słowami, które wypowiedział do swego ojca: „Duży bóg był z nimi w domu i to on zrobił im to, o czym
słyszałeś.”
54 A król rzekł do Abrama: „Czy mają one moc mówienia i jedzenia tak, jak powiedziałeś?” A Abram odpowiedział królowi: „Jeśli nie mają takiej mocy, dlaczego służysz im i sprawiasz, że synowie człowieczy mylą się przez twoje
szaleństwa?
55 Czy myślisz, że mogą one zbawić ciebie albo cokolwiek, małego lub wielkiego, że im służysz? I dlaczego nie czujesz Boga wszechświata, który cię stworzył i w którego mocy jest zabijać i trzymać przy życiu?
56 O, niemądry, prosty, ciemny królu, biada tobie na zawsze.
57 Myślałem, że będziesz uczył swe sługi szlachetnej drogi, lecz ty tak nie uczyniłeś, a jedynie wypełniłeś całą ziemię grzechami swoimi i ludzi, którzy za tobą podążają.
58 Czy nie wiesz, albo nie słyszałeś, że to zło, które czynisz, nasi przodkowie popełniali w dawnych czasach, a wieczny Bóg zesłał na nich
wody powodzi i wszystkich zniszczył, a z ich powodu również całą ziemię? I teraz ty i twoi ludzie powstaniecie i będziecie czynić podobnie po to, by ściągnąć gniew Pana Boga wszechświata i zło na siebie i całą ziemię?
59 Dlatego teraz odłóż na bok złe uczynki, które popełniasz i służ Bogu wszechświata, gdyż twoja dusza jest w jego rękach, wtedy nic ci nie będzie.
60 A jeśli twoje podłe serce nie wysłucha moich słów i nie sprawi, byś porzucił złe uczynki i służył wiecznemu Bogu, wtedy, w swoich ostatnich dniach, umrzesz pełen wstydu, ty, twoi ludzie i wszyscy spokrewnieni z tobą, którzy słuchają twoich słów i kroczą za tobą ścieżkami zła.”
61 I kiedy Abram przestał mówić przed królem i książętami, wzniósł oczy ku niebu i powiedział: „Pan widzi wszystkich podłych i osądzi ich.”
Ezaw odsprzedaje prawo pierworództwa Jakubowi.
Rozdział 27
1 A w tym czasie Ezaw, po śmierci Abrahama, często chodził na polowania.
2 A Nimrod, król Babelu, tak, jak Amrafel, również często chodził polować ze swymi mocarzami oraz na spacery ze swymi ludźmi w chłodniejsze dni.
3 I Nimrod całe dnie obserwował Ezawa, ponieważ w sercu Nimroda w tych dniach zrodziła się zazdrość przeciw Ezawowi.
4 I pewnego dnia Ezaw poszedł na polowanie i spotkał w dziczy Nimroda spacerującego z dwojgiem swoich ludzi.
5 I wszyscy jego mocarze byli z nim w dziczy, lecz trzymali się od niego w pewnej odległości i poszli na polowanie w różne strony, a Ezaw ukrył się przed Nimrodem i czaił się na niego w dziczy.
6 A Nimrod i jego ludzie, którzy z nim byli, nie znali go i Nimrod i jego ludzie często chodzili po polu w chłodniejsze dni i po to, by dowiedzieć się, gdzie polowali jego ludzie.
7 I Nimrod i dwoje jego ludzi, którzy z nim byli, doszli do miejsca, gdzie polowali, kiedy Ezaw nagle wyskoczył z miejsca, w którym się czaił, wyciągnął miecz, podbiegł do Nimroda i odciął mu głowę.
8 I Ezaw stoczył desperacką walkę z dwoma mężczyznami, którzy byli z Nimrodem i kiedy zawołali oni do niego, Ezaw zwrócił się do nich i zabił ich swym mieczem.
9 I wszyscy mocarze Nimroda, którzy zostawili go, by iść w dzicz, usłyszeli z oddali krzyki i poznali głosy tych dwóch mężczyzn i pobiegli by dowiedzieć się, jaka była tego przyczyna, kiedy znaleźli swojego króla i ludzi, którzy byli z nim, martwych w dziczy.
10 A kiedy Ezaw zobaczył z oddali zbliżających się mocarzy Nimroda, uciekł. I Ezaw zabrał wartościowe szaty Nimroda, które zostawił mu w spadku ojciec i dzięki którym Nimrod dominował w całym kraju i uciekł i ukrył je w swoim domu.
11 I Ezaw zabrał szaty i uciekł do miasta z powodu ludzi Nimroda i zmęczony po walce dotarł do domu swego ojca i gotów był umrzeć z rozpaczy kiedy podszedł do swojego brata Jakuba i usiadł przed nim.
12 I powiedział do swojego brata Jakuba: „Oto dzisiaj umrę, po co mi więc prawo pierworództwa?” I Jakub postąpił w tej sprawie mądrze i Ezaw sprzedał Jakubowi swoje prawo pierworództwa, ponieważ wyszło to od Pana.
13 I część jaskini na polu Makpela, które Abraham kupił od Hetytów w posiadanie na miejsce pochówku, Ezaw również sprzedał Jakubowi, a Jakub kupił to wszystko od swojego brata Ezawa za przedstawioną wartość.
14 I Jakub zapisał to wszystko w księdze i poświadczył to samo świadkami i zapieczętował ją i księga pozostała w rękach Jakuba.
15 A kiedy Nimrod, syn Kusza, zginął, jego ludzie zabrali go w wielkim zdziwieniu i pochowali go w jego mieście, a Nimrod przeżyłdwieście piętnaście lat, kiedy zmarł.
16 A wszystkie dni, w których Nimrod rządził ponad ludźmi tego kraju, wyniosły sto osiemdziesiąt pięć lat. I Nimrod zginął od miecza Ezawa we wstydzie i pogardzie i nasienie Abrahama spowodowało jego śmierć, tak, jak to widział w swoim śnie.
17 I po śmierci Nimroda jego królestwo podzieliło się na wiele części, a wszystkie te części, nad którymi panował Nimrod zostały oddane odpowiednim królom ziem, którzy odzyskali je po śmierci Nimroda i ludzie z domu Nimroda byli przez długi czas zniewoleni przez wszystkich innych królów tych ziem.
Moniko możesz kontynuować ? Pozdrawiam
Walka Jakuba i jego synów z narodami kanaanejskimi.

Rozdział 37
1 A w sto piątym roku życia Jakuba, czyli w dziewiątym roku życia z dziećmi w kraju Kanaan, przyszedł on z Padan-aram.
2 A w tych dniach Jakub podróżował ze swymi dziećmi z Hebronu i poszli i wrócili do miasta Sychem, oni i wszyscy, którzy do nich należeli i tam mieszkali, ponieważ potomkowie Jakuba otrzymali dobre i bujne pastwiska dla swojego bydła w mieście Sychem, miasto zostało potem przebudowane i było w nim około trzystu mężczyzn i kobiet.
3 A Jakub, jego dzieci i wszyscy, którzy do niego należeli, zamieszkali w części pola, którą
Jakub kupił od Chamora, ojca Sychema, kiedy przybył do Padan-aram zanim Symeon i Lewi
natarli na miasto.
4 A wszyscy ci Kananejczyków i Amorytów królowie, którzy otaczali miasto Sychem, usłyszeli, że synowie Jakuba powrócili do Sychem i tam zamieszkali.
5 I powiedzieli: „Czy synowie Jakuba Hebrajczyka ponownie przyjdą do miasta i zamieszkają tam, po tym, jak uderzyli w mieszkańców i wypędzili ich? Czy powrócą teraz i
wygonią również tych, którzy mieszkają teraz w mieście lub zabiją ich?”
6 I wszyscy królowie Kanaan ponownie zebrali się, by razem wyruszyć na wojnę z Jakubem i jego synami.
7 A Jaszub, król Tapnach, posłał również do wszystkich swoich sąsiadujących królów, do
Elana, króla Gaash, do Ihuri, króla Szela, do Parathona, króla Chazar, do Susi, króla Sarton, do Labana, króla Bethchoran i do Shabira, króla Othnay-mah, mówiąc:
8 „Przybywajcie i pomóżcie mi, uderzmy w Jakuba Hebrajczyka i jego synów i wszystkich,
którzy do niego należą, ponieważ znów przybyli do Sychem, by wziąć je w posiadanie i zabić jego mieszkańców, jak poprzednio.”
9 I wszyscy królowie zebrali się i przybyli ze swymi obozami, w ogromnych ilościach, niczym ziarna piasku na brzegu morza i zebrali się wszyscy naprzeciw Tapnach.
10 I Jaszub, król Tapnach, wyszedł do nich z całą swą armią i rozbił z nimi obóz naprzeciw
Tapnach poza miastem i wszyscy królowie podzielili się na siedem oddziałów, czyli siedem
obozów przeciwko synom Jakuba.
11 I wysłali deklarację do Jakuba i jego synów, mówiącą: „Przyjdźcie wszyscy do nas, byśmy mogli przeprowadzić rozmowy na równinie i pomścić sprawę ludzi z Sychem, których
pozabijaliście w ich mieście, a teraz chcecie powrócić do miasta Sychem i tam zamieszkać i
zabić jego mieszkańców, jak przedtem.”
12 I synowie Jakuba usłyszeli to i zapalił się w nich wielki gniew na słowa królów Kanaan i
dziesięciu z synów Jakuba pospiesznie wstało i każdy z nich przywdział swoje instrumenty
wojenne. I mieli ze sobą sto sług wyposażonych w stroje bitewne.
13 I wszyscy ci ludzie, synowie Jakuba ze swymi sługami, ruszyli w kierunku królów, a ich
ojciec Jakub z nimi i wszyscy stanęli na wzgórzu Sychem.
14 I Jakub modlił się do Pana za swych synów i wyciągnął ręce do Pana i rzekł: „O Boże, ty jesteś Bogiem wszechmogącym, jesteś naszym ojcem, stworzyłeś nas i jesteśmy dziełem twoich rąk. Błagam cię, wybaw moich synów przez swoją łaskę z rąk ich wrogów, którzy dzisiaj idą, by z nimi walczyć i ocal ich z ich rąk, ponieważ twoja ręka jest mocą i siłą, by ocalić kilku od wielu.
15 I daj mym synom, twym sługom, siłę serca i moc walki z ich wrogami, by ich podbili i
sprawili, że ich wrogowie padną przed nimi i nie pozwól moim synom i ich sługom zginąć z rąk dzieci Kanaan.
16 Lecz jeśli wydawać się będzie dobre w twoich oczach odebrać życie moim synom i ich
sługom, weź je w swej wielkiej łasce przez ręce swych sług, by dzisiaj nie zginęli z rąk królów Amorytów.”
17 I kiedy Jakub skończył modlitwę, ziemia zatrzęsła się w posadach, słońce pociemniało, a
wszyscy królowie przestraszyli się i ogarnęło ich wielkie przerażenie.
18 A Pan wysłuchał modlitwy Jakuba i wypełnił serca wszystkich królów i ich oddziałów
przerażeniem i trwogą wobec synów Jakuba.
19 Ponieważ Pan sprawił, że usłyszeli dźwięki rydwanów i wielkich koni synów Jakuba i głosy wielkiej armii towarzyszącej im.
20 I królowie ci zostali opętani wielkim strachem przed synami Jakuba i podczas gdy stali
na swoich pozycjach, oto synowie Jakuba zbliżyli się do nich ze stu dwunastoma ludźmi, z wielkim krzykiem.
21 A kiedy królowie spostrzegli, że synowie Jakuba zbliżają się do nich, ogarnęła ich jeszcze
większa panika i zmuszeni byli wycofać się, jak za pierwszym razem, by nie musieć walczyć przeciw synom Jakuba.
22 Lecz nie wycofali się, mówiąc: „Byłoby to dla nas hańbą dwa razy wycofać się przed
Hebrajczykami.”
23 I synowie Jakuba coraz bardziej zbliżali się do królów i ich armii i spostrzegli, że oto było to wielu mocnych ludzi, licznych, jak piasek morza.
24 I synowie Jakuba zawołali do Pana, mówiąc: „Pomóż nam, o Panie, pomóż nam i odpowiedz nam, ponieważ ufamy tobie i nie daj nam zginąć z rąk tych nieobrzezanych mężczyzn, którzy dzisiaj ruszyli przeciwko nam.”
25 I synowie Jakuba przepasali się swymi instrumentami wojennymi, każdy z nich wziął w
ręce tarczę i oszczep i stanęli do bitwy.
26 A Juda, syn Jakuba, pierwszy podbiegł do królów, przed swymi braćmi, a dziesięć jego sług z nim.
27 A Jaszub, król Tapnach, również wyszedł pierwszy ze swą armią przeciw Judzie i Juda
zobaczył Jaszuba i jego armię idących przeciw niemu i gniew Judy zapalił się w nim, zapłonęła w nim złość i ruszył do bitwy, w której ryzykował życie.
28 A Jaszub i jego armia zbliżali się do Judy, a on jechał na bardzo mocnym i silnym koniu, a
Jaszub był bardzo dzielnym człowiekiem i zakrytym żelazem i mosiądzem od stóp do głów.
29 I podczas gdy jechał na swym koniu, używając obu rąk wystrzeliwał strzały do przodu i
do tyłu, jak to zwykł czynić we wszystkich swych bitwach i nigdy nie chybił tam, gdzie chciał trafić.
30 I kiedy Jaszub przybył walczyć z Judą, wypuszczał na niego wiele strzał, lecz Pan związał
rękę Jaszuba i wszystkie strzały, które posyłał, rykoszetowały w jego własnych ludzi.
31 A mimo tego Jaszub coraz bardziej zbliżał się do Judy, by strzałami rzucić mu wyzwanie, lecz odległość między nimi wynosiła około trzydziestu łokci i kiedy Juda zobaczył, że Jaszub wypuszcza na niego strzały, uderzył w niego z siłą napędzaną gniewem.
32 I Juda podniósł z ziemi wielki kamień o wadze sześćdziesięciu szekli i Juda podbiegł do
Jaszuba i kamieniem rzucił w jego tarczę, tak, że Jasub, oszołomiony uderzeniem, spadł ze swego konia na ziemię.
33 I tarcza wypadłą z rąk Jaszuba, a przez siłę uderzenia odbiła się na odległość około piętnastu łokci i upadła przed drugim obozem.
34 A królowie, który przybyli z Jaszubem, ujrzeli z oddali siłę Juda, syna Jakuba i to, co
zrobił Jaszubowi i okropnie bali się Judy.
35 I zebrali się w pobliżu obozu Jaszuba, widząc jego dezorientację, a Juda wyciągnął miecz
i zabił czterdziestu dwóch ludzi z obozu Jaszuba i cały obóz Jaszuba uciekł przed Judą i nikt nie stanął przeciw niemu, zostawili Jaszuba i uciekli od niego, a Jaszub ciągle leżał powalony na ziemi.
36 I Jaszub, widząc, że wszyscy ludzie z jego obozu uciekli od niego, pospiesznie powstał w
strachu na nogi naprzeciw Judy.
37 I Jaszub stoczył jedną walkę z Judą, tarcza przeciw tarczy, a ludzie Jaszuba wszyscy uciekli, ponieważ bardzo bali się Judy.
38 I Jaszub wziął w rękę swą włócznię, by uderzyć Judę w głowę, lecz Juda szybko zasłonił
głowę tarczą, tak, że cios zadany włócznią spadł na tarczę, która połamała się.
39 A kiedy Juda zobaczył, że jego tarcza została połamana, pospiesznie wyciągnął miecz i uderzył Jaszuba w kostki i odciął mu stopy, tak, że Jasub upadł na ziemię, a włócznia wypadła mu z rąk.
40 I Juda pospiesznie podniósł włócznię Jaszuba, którą odciął mu głowę i rzucił obok jego
stóp.
41 A kiedy synowie Jakuba zobaczyli, co zrobił Jaszubowi Juda, natarli wszyscy na szeregi reszty królów i synowie Jakuba walczyli przeciw armiiJaszuba i przeciw armiom wszystkich królów, którzy tam byli.
42 I synowie Jakuba sprawili, że upadło piętnaście tysięcy ludzi i uderzyli w nich niczym w
dynie, a reszta uciekła przed śmiercią.
43 A Juda stał nadal przy ciele Jaszuba i zdjął z niego zbroję.
44 I Juda wziął także żelazo i mosiądz, które miał na sobie Jaszub i nagle dziewięciu ludzi
spośród kapitanów Jaszuba nadeszło, by walczyć z Judą.
45 A Juda pospieszył i podniósł z ziemi kamień i uderzył nim jednego z nich w głowę i roztrzaskał mu czaszkę i jego ciało również spadło z konia na ziemię.
46 A ośmiu kapitanów, którzy pozostali, widząc siłę Judy, bardzo się wystraszyli i uciekli, a Juda i dziesięciu jego ludzi podążyli za nimi, wyprzedzili ich i zabili.
47 I wszyscy synowie Jakuba uderzali w armie królów i wielu z nich zabili, lecz królowie ci
odważnie stali przy swoich kapitanach i nie wycofywali się i krzyczeli na te ze swych armii,
które uciekały przed synami Jakuba, lecz nikt ich nie słuchał ponieważ bali się, że zginą.
48 I wszyscy synowie Jakuba, po tym, jak uderzyli w armie królów, wrócili i stanęli przed
Judą, a on dobijał ośmiu kapitanów i ściągał z nich ubrania.
49 A Lewi ujrzał Elona, króla Gaash, który zbliżał się do niego ze swymi czternastoma
kapitanami, by go zabić, lecz Lewi nie był tego pewien.
50 A Elon ze swymi kapitanami podszedł bliżej i Lewi obejrzał się i spostrzegł, bitwa została mu oddana na tyłach i Lewi pobiegł z dwunastoma swymi sługami i mieczami zabili Elona i jego kapitanów.

Rozdział 38
1 A Ihuri, król Szela, przybył, by wspomóc Elona i podszedł do Jakuba, kiedy ten wyciągnął
swój łuk, który miał w dłoni i strzałą trafił Ihuri, co spowodowało jego śmierć.
2 I kiedy Ihuri, król Szela, był martwy, czterej pozostali królowie uciekli z miejsca swego
stacjonowania z resztą kapitanów i próbowali się wycofać, mówiąc: „Nie mamy już sił na
Hebrajczyków po tym, jak zabili trzech królów i ich kapitanów, którzy byli mocniejsi, niż my.”
3 A kiedy synowie Jakuba ujrzeli, że pozostali królowie odeszli z miejsca swego stacjonowania, ruszyli za nimi w pościg, a Jakub również przybył ze wzgórza Sychem, z miejsca, gdzie przebywał i ruszyli za królami i dogonili ich ze swymi sługami.
4 A królowie i kapitanowie z resztą swych armii, widząc, że zbliżyli się do nich synowie
Jakuba, bali się o swoje życie i uciekali, aż dotarli do miasta Chazar.
5 A synowie Jakuba podążali za nimi do bram miasta Chazar i mocno uderzyli w królów i ich
armie, około czterech tysięcy ludzi, a podczas gdy bili armie królów, Jakub zajęty był swym łukiem ograniczając się do ataku na królów i wszystkich ich zabił.
6 I zabił Parathona, króla Chazar, u bram miasta Chazar, a następnie zabił Susi, króla Sarton,
Labana, króla Bethchorin i Shabira, króla Machnaymah, a wszystkich zabił strzałami, po jednej na każdego i zginęli.
7 A synowie Jakuba, widząc, że wszyscy królowie nie żyją i że armie królów są
porozrzucane i wycofują się, dalej prowadzili bitwę przeciw nim u bram miasta Chazar i zabili jeszcze około czterystu ludzi.
8 I trzy sługi Jakuba polegli w bitwie, a kiedy Juda ujrzał, zginęły trzy z jego sług, wielce go to zasmuciło i zapalił się w nim wielki gniew na Amorytów.
9 I wszyscy ludzie pozostali z armii królów bardzo bali się o swoje życie, pobiegli i wyważyli bramy miasta Chazar i wtargnęli do miasta w poszukiwaniu schronienia.
10 I ukryli się w mieście Chazar, ponieważ było ono wielkie i rozległe i kiedy wszystkie te armie weszły do miasta, synowie Jakuba wbiegli za nimi.
11 I czterech mocarzy, wprawionych w boju, wyszło z miasta i stanęło u wejścia z
wyciągniętymi mieczami i włóczniami w dłoniach i ustawili się naprzeciw synów Jakuba i nie chcieli ich wpuścić do miasta.
12 A Neftali podbiegł, ustawił się między nimi i swym mieczem zabił dwóch z nich i jednym
uderzeniem odciął im głowy.
13 I odwrócił się do dwóch pozostałych, a oni uciekli i pobiegł za nimi, wyprzedził, uderzył w nich i pozabijał.
14 I synowie Jakuba weszli do miasta i ujrzeli i oto był jeszcze jeden mur i szukali bramy, lecz nie mogli jej znaleźć i Juda wskoczył na szczyt muru, a Symeon i Lewi podążyli za nim i wszyscy trzej zeszli z muru do miasta.
15 I Symeon i Lewi zabili wszystkich ludzi, którzy schronili się w mieście, jak również
wszystkich mieszkańców miasta z ich żonami i dziećmi, wszystkich zabili ostrzem miecza, a
płacze z miasta wzniosły się ku niebiosom.
16 A Dan i Neftali przeskoczyli przez mur by sprawdzić, co jest powodem tych lamentów,
ponieważ synowie Jakuba czuli niepokój o swych braci i usłyszeli jak mieszkańcy miasta mówią pośród płaczu i błagania: „Weźcie wszystko, co posiadamy w tym mieście i odejdźcie, tylko nie zabijajcie nas.”
17 I kiedy Juda, Symeon i Lewi skończyli zabijać mieszkańców miasta, weszli na mur i
zawołali do Dana i Neftaliego, którzy byli na murze i do reszty braci i Symeon i Lewi
poinformowali ich, gdzie jest wejście do miasta i wszyscy synowie Jakuba weszli po łup.
18 I synowie Jakuba zabrali łup z miasta Chazar, trzody i stada i własność i wzięli
wszystko, co dało się złapać i odeszli tego dnia z tego miasta.
19 A następnego dnia synowie Jakuba poszli do Sarton, ponieważ usłyszeli, że ludzie z Sarton, którzy pozostali w mieście, zbierali się by walczyć przeciw nim za zabicie króla, a Sarton było bardzo wysokim i dobrze uzbrojonym miastem i miało wysoki wał otaczający miasto.
20 A kolumna wału miała około pięćdziesięciu łokci, a jego szerokość wynosiła czterdzieści łokci i nie było miejsca, w którym człowiek mógłby wejść do miasta z powodu wału i synowie Jakuba zobaczyli wał miasta i szukali w nim wejścia, lecz nie mogli go znaleźć.
21 Ponieważ wszystkie wejścia do miasta były na tyłach, a każdy człowiek, który chciał wejść do miasta, przybywał tą drogą i potem szedł wokół całego miasta i następnie do niego wchodził.
22 I widząc, że nie mogą znaleźć wejścia do miasta, synowie Jakuba wielce się rozgniewali, a
mieszkańcy miasta bardzo się bali widząc, że synowie Jakuba do nich idą, ponieważ słyszeli o ich wielkiej sile i o tym, co uczynili z Chazar.
23 I mieszkańcy miasta Sarton nie mogli wyjść w stronę synów Jakuba po tym jak zebrali się w mieście by z nimi walczyć, na wypadek gdyby w ten sposób wdarli się do miasta, ale kiedy
zobaczyli, że idą w ich kierunku, bardzo się wystraszyli, gdyż słyszeli o ich sile i o tym, co
uczynili w mieście Chazar.
24 Dlatego mieszkańcy Sarton pospiesznie zdjęli most z drogi do miasta, zanim nadeszli
synowie Jakuba i wnieśli go do miasta.
25 A synowie Jakuba nadeszli i szukali wejścia do miasta i nie mogli go znaleźć, a mieszkańcy miasta wspięli się na mur i ujrzeli i oto synowie Jakuba szukali wejścia do miasta.
26 I mieszkańcy miasta zganili synów Jakuba ze szczytu muru i przeklęli ich, a synowie Jakuba usłyszeli obelgi i bardzo się rozgniewali i zapłonęła w nich złość.
27 I synowie Jakuba zostali sprowokowani i wszyscy powstali i przeskoczyli przez wał z całą
swoją siłą i przebyli dzięki swojej mocy czterdzieści łokci szerokości wału.
28 A kiedy przebyli wał, stanęli pod murem miasta i zobaczyli,że wszystkie bramy miasta są
zamknięte żelaznymi drzwiami.
29 I synowie Jakuba prawie rozłamali bramy miasta, a mieszkańcy im nie pozwolili rzucając w nich kamienie i strzały ze szczytu muru.
30 A na murze stało około czterystu ludzi i kiedy synowie Jakuba spostrzegli, że ludzie miasta nie pozwalają im otworzyć bram, wskoczyli i wspięli się na szczyt muru i Juda wspiął się pierwszy po wschodniej stronie miasta.
31 A Gad i Aser wspięli się za nim po zachodniej stronie miasta, a Symeon i Lewi po
północnej, a Dan i Ruben po południowej.
32 I ludzie, którzy byli na szczycie muru, mieszkańcy miasta, widząc, że idą na nich synowie
Jakuba, wszyscy uciekli z muru, zeszli do miasta i pochowali się w nim.
33 A Issachar i Neftali, którzy pozostali pod ścianą, podeszli, rozłamali bramy i zaprószyli
ogień w bramach miasta, tak, że roztopiło się żelazo i wszyscy synowie Jakuba weszli do
miasta, oni i wszyscy ich ludzie i walczyli przeciw mieszkańcom miasta Sarton uderzając w nim ostrzem miecza i żaden człowiek nie przeciwstawił się im.
34 I około dwustu ludzi uciekło z miasta i wszyscy ukryli się w pewnej wieży, a Juda ruszył
za nimi do wieży i zawalił ją, a ona spadła na ludzi i wszyscy zginęli.
35 I synowie Jakuba ruszyli drogą z dachu tej wieży i ujrzeli i oto w oddali znajdowała się inna wieża, a jej szczyt sięgał nieba i synowie Jakuba pospiesznie ruszyli ze wszystkimi swymi ludźmi do tej wieży i znaleźli ją wypełnioną około trzystoma mężczyznami, kobietami i dziećmi.
36 I synowie Jakuba z wielką siłą uderzyli w tych mężczyzn w wieży, a oni uciekli.
37 A Symeon i Lewi pobiegli za nimi, kiedy wyszło do nich dwunastu mocnych i dzielnych
mężczyzn z miejsca, w którym się ukryli.
38 I tych dwunastu dzielnych mężczyzn toczyło zaciekłą walkę przeciw Symeonowi i Lewiemu i Symeon i Lewi ni mogli zdobyć nad nimi przewagi. A ci dzielni ludzie połamali tarcze Symeona i Lewiego i jeden z nich uderzył w głowę Lewiego mieczem, kiedy ten pospiesznie zasłonił głowę ręką i mało brakowało, by ręka Lewiego została odcięta.
39 I Lewi złapał w swą rękę miecz dzielnego mężczyzny i wydarł mu go siłą, uderzył w jego
głowę i odciął mu ją.
40 I jedenastu ludzi stanęło do walki z Lewim, ponieważ zobaczyli, że jeden z nich został zabity i synowie Jakuba walczyli, lecz synowie Jakuba nie mogli zdobyć nad nimi przewagi, gdyż ludzie ci byli bardzo silni.
41 I widząc, że nie mogą zdobyć nad nimi przewagi, Symeon wydał z siebie ogromny krzyk, a jedenastu siłaczy było zaskoczonych krzykiem Symeona.
42 A Juda poznał w oddali głos Symeona i Neftali i Juda pobiegli ze swymi tarczami do
Symeona i Lewiego i znaleźli ich walczących przeciw tym silnym ludziom, niezdolnych do
przewagi ponieważ ich tarcze zostały zniszczone.
43 I Neftali ujrzał, że tarcze Symeona i Lewiego są zniszczone i wziął dwie tarcze od swoich sług i przyniósł je Symeonowi i Lewiemu.
44 I Symeon, Lewi i Juda walczyli tego dnia całą trójką przeciw jedenastu siłaczom aż do
zachodu słońca, lecz nie mogli zyskać nad nimi przewagi.
45 I powiedziano o tym Jakubowi, a on się wielce zasmucił i modlił się do Pana i on i Neftali,
jego syn, ruszyli przeciw tym mocarzom.
46 I Jakub zbliżył się i wyciągnął swój łuk, podszedł blisko mocarzy i zabił trzech z nich
swym łukiem, a pozostałych ośmiu odwróciło się i oto rozpętała się przeciw nim wojna, z przodu i z tyłu i bardzo wystraszyli się o swoje życie i nie mogli stawić czoła synom Jakuba i uciekli przed nimi.
47 A w swej ucieczce napotkali Dana i Asera idących w ich kierunku, którzy nagle na nich
napadli i walczyli z nimi i zabili dwóch z nich, a Juda i jego bracia pobiegli za nimi, uderzyli na resztę z nich i zabili ich.
48 I wszyscy synowie Jakuba wrócili i chodzili po mieście szukając pozostałych ludzi i znaleźli około dwudziestu młodych mężczyzn w jaskini w mieście i Gad i Aser wszystkich zabili, a Dan i Neftali natknęli się na resztę ludzi, którzy uciekli z drugiej wieży i wszystkich ich zabili.
49 I synowie Jakuba uderzyli we wszystkich mieszkańców miasta Sarton, lecz pozostawili w
mieście kobiety i dzieci i nie zabili ich.
50 A wszyscy mieszkańcy miasta Sarton byli silnymi ludźmi, jeden z nich mógł ścigać tysiąc, a dwóch nie uciekłoby przed dziesięcioma tysiącami ludzi.
51 I synowie Jakuba zabili wszystkich mieszkańców miasta Sarton ostrzem miecza, żaden
mężczyzna nie postawił się im, a kobiety pozostawili w mieście.
53 I synowie Jakuba zabrali z miasta cały łup, wzięli to, czego pragnęli, zabrali z miasta trzodę i stada i majątek i synowie Jakuba uczynili Sarton i jego mieszkańcom to samo, co uczynili Charaz i jego mieszkańcom, odwrócili się i odeszli.

Rozdział 39
1 I kiedy synowie Jakuba wyszli z miasta Sarton, przeszli około dwustu łokci, kiedy ujrzeli
mieszkańców Tapnach idących w ich kierunku, ponieważ ci wyszli z nimi walczyć, gdyż uderzyli oni w króla Tapnach i wszystkich jego ludzi.
2 Dlatego wszyscy, którzy pozostali w mieście Tapnach, wyszli walczyć przeciw synom Jakuba i chcieli odzyskać od nich cały łup, który zabrali oni z Chazar i Sarton.
3 I reszta ludzi z Tapnach walczyła w tym miejscu przeciw synom Jakuba, a synowie Jakuba
uderzyli w nich i ścigali ich aż do miasta Arbelan i wszyscy oni upadli przed synami Jakuba.
4 A synowie Jakuba wrócili do Tapnach, by zabrać łup z Tapnach i kiedy tam przybyli,
usłyszeli, że ludzie Arbelan wyszli im naprzeciw, by ocalić łup swych braci, więc synowie Jakuba zostawili dziesięciu ze swych ludzi w Tapnach, by splądrowali miasto, a sami wyszli naprzeciw ludziom z Arbelan.
5 A mężczyźni Arbelan wyszli ze swymi żonami, by walczyć przeciw synom Jakuba, ponieważ ich żony były doświadczone w boju i wyszli, około czterystu mężczyzn i kobiet.
6 I wszyscy synowie Jakuba zawołali donośnym głosem i pobiegli w kierunku mieszkańców
Arbelan z głośnym okrzykiem.
7 I mieszkańcy Arbelan usłyszeli dźwięk krzyku synów Jakuba, niczym ryk lwów i huk morza i jego fal.
8 I ogarnął ich serca strach i przerażenie z powodu synów Jakuba i bardzo się ich bali,
wycofali się i uciekli przed nimi do miasta, a synowie Jakuba podążyli za nimi do bram miasta i napadli na nich w mieście.
9 I synowie Jakuba walczyli z nimi w mieście, a wszystkie ich kobiety zajęły się ciskaniem
[kamieni] w synów Jakuba i przez cały dzień, aż do wieczora, trwała między nimi ciężka walka.
10 I synowie Jakuba nie mogli zdobyć nad nimi przewagi i prawie poginęli w tej walce, zawołali więc do Pana i wieczorem wykrzesali z siebie wielką siłę i uderzyli we wszystkich mieszkańców Arbelan ostrzem miecza, w mężczyzn, kobiety i dzieci.
11 Również w pozostałych, którzy uciekli z Sarton, synowie Jakuba uderzyli w Arbelan i
uczynili w Arbelan i Tapnach to samo, co uczynili w Chazar i Sarton, a kiedy kobiety ujrzały, że wszyscy mężczyźni są martwi, weszły na dachy miasta i uderzyły w synów Jakuba deszczem kamieni.
12 A synowie Jakuba pospieszyli i weszli do miasta, pochwycili wszystkie kobiety i uderzyli w nie ostrzem miecza i synowie Jakuba pochwycili łup, trzodę, stada i bydło.
13 I synowie Jakuba uczynili w Machnaymah tak, jak uczynili w Tapnach, Chazar i Szela i
odeszli stamtąd.
14 A piątego dnia synowie Jakuba usłyszeli, że ludzie Gaash zebrali się przeciwko nim, by
walczyć, ponieważ zabili oni ich króla i kapitanów, gdyż w mieście Gaash było czternastu
kapitanów, a synowie Jakuba zabili ich wszystkich w pierwszej bitwie.
15 I synowie Jakuba tego dnia przepasali się swoją bronią i ruszyli do walki z mieszkańcami
Gaash, a w Gaash żyli mocni i silni ludzie wywodzący się z Amorytów i Gaash było najsilniejszym i najbardziej umocnionym miastem ze wszystkich miast Amorytów i miało trzy mury.
16 I synowie Jakuba dotarli do Gaash i bramy miasta były zamknięte, a na najbardziej
zewnętrznym murze stało pięciuset ludzi, a ludzie liczni jak ziarna piasku nad brzegiem morza czekali na synów Jakuba w ukryciu na zewnątrz miasta, na jego tyłach.
17 I synowie Jakuba podeszli by otworzyć bramy miasta i kiedy się zbliżali, oto ci, którzy
czaili się na tyłach miasta, ruszyli naprzód i otoczyli synów Jakuba.
18 I synowie Jakuba byli uwięzieni między ludźmi Gaash i bitwa toczyła się zarówno przed
jak i za nimi, a ludzie stojący na murze nad nimi rzucali w nich strzały i kamienie.
19 I Juda, widząc, że ludzie Gaash stają się dla nich zbyt mocni, wydał najbardziej przenikliwy i donośny okrzyk, a wszyscy ludzie Gaash przerazili się na dźwięk krzyku Judy i pospadali z muru na dźwięk jego mocnego krzyku, a wszyscy ci, którzy byli w środku i na zewnątrz miasta, bardzo się wystraszyli o swoje życie.
20 I synowie Jakuba podeszli jeszcze bliżej, by wyłamać drzwi miasta, kiedy ludzie Gaash rzucali w nich kamieniami i strzałami ze szczytu muru, co spowodowało, że uciekli od bramy.
21 I synowie Jakuba ponownie spoza miasta ruszyli przeciw ludziom Gaash i uderzyli w nich
okrutnie, jak gdyby bili w dynie i nie mogli oni stawić oporu synom Jakuba ze strachu, który
ogarnął ich na dźwięk krzyku Judy.
22 I synowie Jakuba zabili wszystkich tych, którzy byli na zewnątrz miasta i jeszcze bardziej
zbliżyli się do wejścia do miasta, by walczyć pod murami, lecz nie mogli, gdyż wszyscy mieszkańcy Gaash, którzy pozostali w mieście, otoczyli mury Gaash z każdej strony, tak, że synowie Jakuba nie mogli podejść do miasta, by z nimi walczyć.
23 I synowie Jakuba podeszli blisko w róg, by walczyć pod murem, mieszkańcy Gaash rzucali nanich strzały i kamienie niczym deszcz i uciekli oni spod muru.
24 I ludzie Gaash, którzy byli na murze, widząc, że synowie Jakuba nie mogą zdobyć nad nimi przewagi pod murem, obrażali synów Jakuba, mówiąc:
25 „Co się z wami dzieje w tej bitwie, że nie możecie wygrać? Czy możecie w takim razie
uczynić wielkiemu miastu Gaash i jego mieszkańcom to samo, co uczyniliście miastom
Amorytów, które nie były tak silne? Z pewnością, uczyniliście te rzeczy słabszym z nas i zabiliści,ich u wejścia do miasta, gdyż nie mieli w sobie siły, kiedy bali się dźwięku waszych okrzyków.
26 I czy teraz będziecie w stanie tutaj walczyć? Z pewnością wszyscy tutaj zginiecie, a my
pomścimy sprawę tych miast, które zniszczyliście.”
27 I mieszkańcy Gaash bardzo obrażali synów Jakuba i bluźnili im ze swymi bogami i nadal
rzucali w nich strzały i kamienie z muru.
28 A Juda i jego bracia usłyszeli słowa mieszkańców Gaash i wezbrała w nich wielka złość, a Juda stał się zazdrosny o swego Boga w tej kwestii, zawołał i rzekł: „O, Panie, pomóż nam,
ześlij pomoc nam i naszym braciom.”
29 I nadbiegł z oddali z całą swoją mocą, z wyciągniętym mieczem w dłoni, odbił się od ziemi i dzięki swej sile wskoczył na mur, a miecz wypadł mu z ręki.
30 I Juda krzyknął stojąc na murze, a wszyscy ludzie będący na murze przerazili się i niektórzy z nich spadli z muru do miasta i zginęli, a ci, którzy jeszcze stali na murze, kiedy zobaczyli siłę Judy, bardzo się wystraszyli i uciekli, by szukać schronienia w mieście.
31 A niektórzy byli na tyle zuchwali, że walczyli z Judą na murze i byli blisko zabicia go,
kiedy zobaczyli, że nie miał w dłoni miecza i pomyśleli o zrzuceniu go z muru do jego braci i
dwudziestu ludzi przybyło z miasta, by im pomóc, otoczyli Judę i krzyczeli nad nim, podeszli do niego z wyciągniętymi mieczami i wystraszyli Judę, a on zawołał z muru do swych braci.
32 I Jakub i jego synowie wyciągnęli łuk pod murem i uderzyli w trzech z ludzi, którzy byli na szczycie muru, a Juda dalej wołał: „O, Panie, pomóż nam, o, Panie, wybaw nas!” I Krzyknął donośnym głosem, a krzyk ten było słychać w oddali.
33 A po tym krzyku zaczął ponownie wołać i wszyscy ludzie, którzy otaczali go na murze,
wielce się wystraszyli i każdy z nich wyrzucił swój miecz z dłoni na dźwięk krzyku Judy i
uciekł.
34 A Juda wziął miecze, które wypadły im z rąk i walczył nimi i zabił dwudziestu z ich ludzi na murze.
35 A około osiemdziesiąt kobiet i mężczyzn dalej wspinało się na mur i otoczyli oni wszyscy
Judę, a Pan wlał im w serca strach przed Judą i nie byli w stanie zbliżyć się do niego.
36 A Jakub i wszyscy, którzy z nim byli, wyciągnęli pod murem łuk i zabili dziesięciu ludzi
na murze, a ci spadli przed mur, przed Jakuba i jego synów.
37 I ludzie na murze, widząc, że dwudziestu z nich poległo, nadal biegli w kierunku Judy z
wyciągniętymi mieczami, lecz nie byli w stanie się do niego zbliżyć, gdyż wielce bali się siły Judy.
38 A jeden z ich mocarzy, któremu na imię było Arud, podszedł, by uderzyć Judę w głowę swym mieczem, kiedy Juda pospiesznie podniósł nad głowę swoją tarczę, a miecz uderzył w tarczę i rozłamał ją na dwie części.
39 I po tym, jak mocarz ten uderzył Judę, uciekł ze strachu przed nim, a jego stopy pośliznęły się na murze i spadł pomiędzy synów Jakuba, którzy byli pod murem, a synowie Jakuba uderzyli w niego i zabili go.
40 A głowa Judy bolała go od uderzenia mocarza, od którego Juda prawie zginął.
41 I Juda krzyknął na murze z bólu spowodowanego ciosem, kiedy usłyszał go Dan i
zapłonął w nim gniew i on również powstał, i rozpędził się, odbił się od ziemi i wskoczył na mur z powodowaną gniewem siłą.
42 I kiedy Dan wskoczył na mur obok Judy, wszyscy ludzie, którzy stali na murze przeciw
Judzie, uciekli i wspięli się na drugi mur i rzucali strzały i kamienie w Dana i Judę z drugiego muru i chcieli przegonić ich z muru.
43 A strzały i kamienie trafiły Dana i Judę i zostali oni prawie zabici na murze, a kiedy tylko
Dan i Juda uciekali z muru, atakowani byli strzałami i kamieniami z drugiego muru.
44 A Jakub i jego synowie ciągle byli u wejścia do miasta pod pierwszym murem i nie mogli
wyciągnąć łuku przeciw mieszkańcom miasta, ponieważ nie widzieli ich, gdyż tamci byli na
drugim murze.
45 I kiedy Dan i Juda nie mogli znieść już więcej strzał i kamieni, które spadały na nich z
drugiego muru, oboje wskoczyli na drugi mur blisko ludzi miasta, a kiedy ludzie miasta, którzy byli na drugim murze, zobaczyli, że Dan i Juda przedostali się do nich na drugi mur, wszyscy krzyknęli i zeszli w dół, między mury.
46 A Jakub i jego synowie usłyszeli dźwięk krzyków ludzi miasta, a wciąż byli przy wejściu
do miasta i niepokoili się o Dana i Judę, których nie widzieli, gdyż byli oni na drugim murze.
47 I Neftali wspiął się ze swoją napędzaną złością siłą na pierwszy mur, by zobaczyć, co było
przyczyną krzyków, które słyszeli w mieście, a Issachar i Zebulun byli coraz bliżej wyłamania bram i otworzyli je i weszli do miasta.
48 I Neftali przeskoczył z pierwszego muru na drugi i przybył pomóc swym braciom, a
mieszkańcy Gaash, którzy byli na murze, widząc, że Neftali był trzecim, który przybył wspomóc swych braci, wszyscy uciekli i zeszli do miasta, a Jakub i jego synowie i wszyscy ich młodzi mężczyźni weszli do nich do miasta.
49 I Juda, Dan i Neftali zeszli z muru do miasta i ruszyli w pogoń za mieszkańcami, a Symeon i Lewi byli na zewnątrz i nie wiedzieli, że brama została otwarta i stamtąd wspięli się na mur i zeszli do swych braci.
50 I wszyscy mieszkańcy zeszli do miasta, a synowie Jakuba ruszyli na nich z różnych stron i
rozpętała się przeciw nim bitwa z przodu i z tyłu i synowie Jakuba uderzyli w nich okrutnie i zabili około dwudziestu tysięcy mężczyzn i kobiet, ani jeden człowiek nie mógł przeciwstawić się synom Jakuba.
51 I przez miasto obficie lała się krew i była niczym potok krwi i krew lała się niczym potok do zewnętrznych części miasta i dosięgła pustyni Bethchorin.
52 A ludzie z Bethchorin zobaczyli z daleka krew płynącą z miasta Gaash i około
siedemdziesięciu z nich pobiegło zobaczyć krew i dotarli do miejsca, gdzie była krew.
53 I szli śladem krwi i dotarli do murów miasta Gaash i zobaczyli, jak krew wylewa się z miasta i usłyszeli dźwięki krzyków mieszkańców Gaash, ponieważ wznosił się on do niebios, a krew dalej płynęła obficie, jak źródło wody.
54 I wszyscy synowie Jakuba nadal razili mieszkańców Gaash i byli zajęci mordowaniem
ich do wieczora, około dwudziestu tysięcy mężczyzn i kobiet, a ludzie z Chorin mówili: „Na
pewno jest to dzieło Hebrajczyków, ponieważ ciągle prowadzą wojnę w miastach Amorytów.”
55 I ludzie ci pospieszyli i pobiegli do Bethchorin i każdy wziął swoją broń wojenną i
zawołali do wszystkich mieszkańców Bethchorin, którzy także przepasali swą broń wojenną, by iść i walczyć przeciw synom Jakuba.
56 A kiedy synowie Jakuba skończyli walczyć z mieszkańcami Gaash, chodzili po mieście, by rozebrać wszystkich zabitych, a wchodząc do najbardziej wewnętrznej części miasta i jeszcze dalej, napotkali trzech bardzo silnych mężczyzn, lecz nie mieli w rękach mieczy.
57 I synowie Jakuba doszli do miejsca, w którym oni byli, a mocarze uciekli i jeden z nich
zabrał Zebuluna, gdyż zobaczył, że był on młodym chłopakiem o niskiej posturze i swoją siłą rzucił nim o ziemię.
58 A Jakub podbiegł do niego ze swym mieczem i raził go nim poniżej lędźwi i przeciął go na pół, a ciało spadło na Zebuluna.
59 A drugi podszedł do Jakuba, pochwycił go i rzucił na ziemię, a Jakub odwrócił się do niego i krzyknął do niego, podczas gdy Symeon i Lewi uderzyli go mieczem w biodra i powalili na ziemię.
60 A mocarz powstał z ziemi z siłą napędzaną gniewem, a Juda doszedł do niego, zanim ten
odzyskał grunt pod nogami i rozbił mu głowę mieczem zabijając go.
61 A trzeci mocarz, widząc, że jego towarzysze zostali zabici, uciekł od synów Jakuba, a ci ruszyli za nim przez miasto. A podczas gdy mocarz uciekał, znalazł jeden z mieczy mieszkańców miasta, podniósł go i zwrócił się ku synom Jakuba i walczył z nimi tym mieczem.
62 I mocarz podbiegł do Judy, by uderzyć go mieczem w głowę. A w ręku Judy nie było tarczy. I podczas gdy celował on, by w niego uderzyć, Neftali pospiesznie wziął swą tarczę i zasłonił nią głowę Judy, a miecz mocarza uderzył w tarczę Neftaliego i Juda ocalał.
63 A Symeon i Lewi podbiegli ze swymi mieczami do mocarza i uderzyli w niego silnie
mieczami i dwa miecze przebiły ciało mocarza i przepołowiły go wzdłuż.
64 I synowie Jakuba zabili trzech mocarzy w tym czasie, razem ze wszystkimi mieszkańcami
Gaash, a dzień chylił się ku końcowi.
65 I synowie Jakuba chodzili po Gaash i wzięli łup z miasta, nie oszczędzili nawet kobiet i dzieci i synowie Jakuba uczynili w Gaash to samo, co w Sarton i Shela.
Dalszy ciąg...

Księga Jaszera, rozdział 40
1 I synowie Jakuba wyprowadzili łup z Gaash i wyszli nocą z miasta.
2 Udali się pieszo do zamku Bethchorin, a mieszkańcy Bethchorin szli im do zamku na
spotkanie i tej nocy synowie Jakuba walczyli z mieszkańcami Bethchorin w zamku Bethchorin.
3 A wszyscy mieszkańcy Bethchorin byli silnymi ludźmi, jeden nie uciekłby przed tysiącem i
walczyli tej nocy na zamku, a ich krzyki słychać było tej nocy z daleka i ziemia trzęsła się od ich okrzyków.
4 I wszyscy synowie Jakuba bali się tych ludzi, ponieważ nie byli przyzwyczajeni walczyć w
ciemnościach, zawołali więc do Pana, mówiąc: „Udziel nam pomocy, o, Panie, wybaw nas, byśmy nie zginęli z rąk tych nieobrzezanych mężczyzn.”
5 A Pan posłuchał głosów synów Jakuba i sprawił, że wielki strach i pomieszanie
zawładnęły ludźmi Bethchorin i walczyli między sobą, jeden przeciw drugiemu i w ciemnościach pozabijali wielu ze swych własnych ludzi.
6 A synowie Jakuba, wiedząc, że Pan zasiał między tymi ludźmi ducha przekory i że każdy z
nich walczy przeciw swemu sąsiadowi, odeszli spomiędzy ludzi Bethchorin i doszli aż do wyjścia z zamku Bethchorin i jeszcze dalej i tej nocy spoczęli tam bezpiecznie ze swymi młodymi mężczyznami.
7 A ludzie Bethchorin walczyli całą noc, jeden ze swoim bratem, drugi z sąsiadem i krzyczeli w każdym kierunku na zamku, a ich krzyk słychać było w oddali i cała ziemia drżał od ich głosu, ponieważ byli oni mocniejsi, niż wszyscy ludzie na ziemi.
8 I wszyscy mieszkańcy miast, Jananejczycy, Choryci, Amoryci i Chiwwici i wszyscy królowie Kanaan, jak również ci, którzy byli po drugiej stronie Jordanu, słyszeli tej nocy dźwięk krzyków.
9 I rzekli: „Z pewnością to bitwy Hebrajczyków, którzy walczą przeciw siedmiu
królestwom, dotarłszy blisko nich. I któż z nas mógłby stawić opór tym Hebrajczykom?”
10 I wszyscy mieszkańcy kananejskich miast i wszyscy ci, którzy byli po drugiej stronie Jordanu, wielce obawiali się synów Jakuba i mówili: „Oto to samo będzie uczynione nam, co stało się z tamtymi miastami, ponieważ któż może przeciwstawić się ich wielkiej sile?”
11 I wielkie były krzyki Chorytów tej nocy i cały czas się wzmagały, a oni bili w siebie do rana i wielu z nich zostało zabitych.
12 I nastał poranek i wszyscy synowie Jakuba wstali o wschodzie słońca i poszli na zamek i
okrutnie pobili tych z Chorytów, którzy pozostali i wszyscy oni zostali zabici na zamku.
13 I nastał dzień szósty i wszyscy mieszkańcy Kanaan zobaczyli w oddali ludzi Bethchorin leżących martwych w zamku Bethchorin iporozrzucanych, jak ciała jagniąt i kóz.
14 A synowie Jakuba wyprowadzili łup, który zdobyli w Gaash, poszli do Bethchorin i znaleźli miasto pełne ludzi, niczym ziaren piasku morskiego i walczyli przeciw nim i synowie Jakuba pozabijali ich tam, zanim nastał wieczór.
15 I synowie Jakuba uczynili w Bethchorin to samo, co uczynili w Gaash i Tapnach, to samo, co uczynili w Chazar, Sarton i Szela.
16 I synowie Jakuba zabrali ze sobą łup z Bethchorin i cały łup z miast i tego dnia ruszyli do
domu, do Sychem.
17 I synowie Jakuba dotarli do domu, do miasta Sychem i zostali na zewnątrz miasta i tam potem odpoczywali po trudach wojny i zostali tam całą noc.
18 A wszystkie ich sługi razem z całym łupem, który zabrali z miast, wyszli na zewnątrz miasta i nie weszli do miasta, gdyż mówili: „Być może będzie więcej walk przeciw nam i mogą nadejść, by oblegać nas w Sychem.”
19 I Jakub i jego synowie i ich sługi zostali tej nocy i następnego dnia na części pola, którą Jakub kupił od Chamora za pięć szekli, a wszystko, co pojmali, było przy nich.
20 I cały łup, który zgarnęli synowie Jakuba był na tym polu, obfity niczym piasek nad brzegiem morza.
21 A wszyscy mieszkańcy tej krainy obserwowali z daleka i bali się synów Jakuba,
którzy dokonali takiego czynu, gdyż żaden król z dawnych czasów nie dokonał nigdy czegoś
podobnego.
22 A siedmiu królów miast Kanaan postanowiło zawrzeć pokój z synami Jakuba, ponieważ z ich powodu bardzo bali się o swoje życie.
23 I tego dnia, który był siódmym dniem, Jafia, król Hebronu, posłał w tajemnicy do króla Ai, króla Gibeonu, króla Salem, króla Adulam, króla Lechisz, króla Chazar i do wszystkich królów kanaańskich, którzy byli pod jego władaniem, mówiąc:
24 „Przybywajcie do mnie i chodźcie ze mną do synów Jakuba, a ja zawrę z nimi pokój i podpiszę z nimi traktat, aby wasze ziemie nie zostały zniszczone mieczem synów Jakuba, jak to uczynili Sychem i innym miastom wokół niego, jak sami słyszeliście i widzieliście.
25 I kiedy do mnie przybędziecie, nie
Przychodźcie z wieloma ludźmi, lecz niech każdy król przyprowadzi swych trzech głównych
kapitanów, a każdy kapitan niech przyprowadzi trzech oficerów.
26 I przybądźcie wszyscy do Hebronu i razem pójdziemy do synów Jakuba będziemy ich błagać, by podpisali z nami traktat pokojowy.”
27 I wszyscy ci królowie uczynili jak kazał król Hebronu, ponieważ wszyscy podlegali jego radzie i byli pod jego rozkazem i wszyscy królowie Kanaan zebrali się, by iść do synów Jakuba, by zawrzeć z nimi pokój. A synowie Jakuba powrócili i poszli na pole, które było w Sychem, ponieważ nie pokładali pewności w królach tej ziemi.
28 I synowie Jakuba powrócili i pozostali na polu przez dziesięć dni, a nikt nie przybył toczyć z nimi wojny.
29 I kiedy synowie Jakuba spostrzegli, że nie zanosiło się na wojnę, zebrali się wszyscy i weszli do miasta Sychem i synowie Jakuba pozostali w Sychem.
30 A po upływie czterdziestu dni wszyscy królowie Amorytów zebrali się i przyszli do
Hebronu, do Jafii, króla Hebronu.
31 A liczba królów, którzy przybyli do Hebronu, by zawrzeć pokój z synami Jakuba,
wynosiła dwudziestu jeden królów, a liczba kapitanów, którzy z nimi przybyli, wynosiła
sześćdziesięciu dziewięciu, a ich ludzi było stu osiemdziesięciu dziewięciu i wszyscy ci królowie i ich ludzie spoczęli przy Górze Hebron.
32 A król Hebronu wyszedł ze swymi trzema kapitanami i dziewięcioma ludźmi i królowie ci
postanowili iść do synów Jakuba, by zawrzeć pokój.
33 I rzekli do króla Hebronu: „Idź ty przed nami ze swymi ludźmi i pomów za nas z synami Jakuba, a my przybędziemy za tobą, by potwierdzić twoje słowa.” I król Hebronu tak uczynił.
34 A synowie Jakuba usłyszeli, że wszyscy królowie Kanaan zebrali się i przebywali w
Hebronie i synowie Jakuba wysłali swe sługi jako szpiegów, mówiąc: „Idźcie i szpiegujcie tych królów, przeszukajcie i przepytajcie ich ludzi, czy jest ich wielu, czy nie, a jeśli jest ich niewielu, policzcie ich i wracajcie.”
35 I sługi Jakuba potajemnie udali się do tych królów i uczynili tak, jak kazali im synowie Jakuba i tego dnia wrócili do synów Jakuba i rzekli do nich: „Poszliśmy do tych królów i jest ich niewielu i policzyliśmy ich i oto jest ich dwustu osiemdziesięciu ośmiu królów i ludzi.”
36 A synowie Jakuba rzekli: „Jest ich niewielu, dlatego nie wyjdziemy do nich.” A rankiem
synowie Jakuba powstali i wybrali ze swoich ludzi sześćdziesięciu dwóch i dziesięciu synów
Jakuba poszło z nimi. I przepasali swoją broń wojenną, gdyż rzekli: „Przybywają, by toczyć z
nami wojnę”, ponieważ nie wiedzieli, że tamci przyszli zawrzeć z nimi pokój.
37 I synowie Jakuba udali się ze swymi sługami do bram Sychem, w stronę tych królów, a ich ojciec Jakub był z nimi.
38 I kiedy ruszyli na przód, oto król Hebronu i jego trzech kapitanów i dziewięciu ludzi, szli
droga na spotkanie synom Jakuba, a synowie Jakuba podnieśli oczy i zobaczyli w oddali Jafię, króla Hebronu, ze swymi kapitanami, zmierzającego ku nim i synowie Jakuba stanęli u
bram Sychem i nie ruszyli się dalej.
39 A król Hebronu dalej się zbliżał, on i jego kapitani, aż dotarł blisko synów Jakuba i on i jego kapitanowie skłonili się im do ziemi, a król Hebronu usiadł ze swymi kapitanami przed
Jakubem i jego synami.
40 I synowie Jakuba rzekli do niego: „Co ci się stało, o królu Hebronu? Po co przychodzisz dzisiaj do nas? Czego od nas chcesz?”, a król Hebronu rzekł do Jakuba: „Błagam cię, mój panie, wszyscy królowie Kananejczyków przybyli dzisiaj, by zawrzeć z tobą pokój.”
41 A synowie Jakuba usłyszeli słowa króla Hebronu i nie chcieli przystać na jego propozycję,
ponieważ synowie Jakuba nie pokładali w nim wiary, gdyż wyobrażali sobie, że król Hebronu ich oszukuje.
42 A król Hebronu zrozumiał z ich słów, że mu nie wierzą, podszedł bliżej Jakuba i powiedział: „Błagam cię, mój panie, bądź pewien, że wszyscy ci królowie przybyli do ciebie na pokojowych warunkach, ponieważ nie przybyli ze wszystkimi swymi ludźmi ani nie przynieśli ze sobą broni wojennej, gdyż przyszli szukać pokoju u mojego pana i jego synów.”
43 A synowie Jakuba odpowiedzieli królowi Hebronu, mówiąc: „Poślij po swych królów, a
jeśli mówisz prawdę, niech każdy z nich przyjdzie do nas z osobna, a jeśli przyjdą do nas
nieuzbrojeni, wtedy będziemy wiedzieć, że szukają z nami pokoju.”
44 I Jafia, król Hebronu, posłał jednego ze swych ludzi po królów i wszyscy oni przyszli
przed synów Jakuba, ukłonili się im do ziemi i królowie ci usiedli przed Jakubem i jego synami i przemówili do nich:
45 „Słyszeliśmy, coście uczynili królom Amorytów swymi mieczami i bronią, tak, że żaden
człowiek nie mógł wam się przeciwstawić i baliśmy się o nasze życie, aby nie stało się nam
tak, jak stało się im.
46 Dlatego przyszliśmy do was, by zawrzeć traktat pokoju między nami i dlatego teraz
podpiszcie z nami pakt pokoju i prawdy, że nie będziecie się do nas wtrącać ani my do was.”
47 I synowie Jakuba poznali, że naprawdę przyszli oni szukać z nimi pokoju i synowie Jakuba posłuchali ich i utworzyli z nimi pakt.
48 I synowie Jakuba przysięgli im, że nie będą się do nich wtrącać, a królowie Kananejczyków przysięgli im to samo i od tego dnia naprzód synowie Jakuba uczynili ich poddanymi.
49 A po tym wszyscy kapitani tych królów przyszli ze swymi ludźmi przed Jakuba z rękoma
pełnymi prezentów dla Jakuba i jego synów i pokłonili mu się do ziemi.
50 I królowie ci później błagali ich by zwrócili cały łup, który wzięli z siedmiu miast Amorytów, a synowie Jakuba tak uczynili i oddali wszystko to, co zabrali, kobiety, dzieci, bydło i cały łup, jaki zabrali i odesłali ich, a ci poszli każdy do swojego miasta.
51 I wszyscy ci królowie ponownie pokłonili się synom Jakuba i wysłali lub przynieśli im wiele podarków w tych dniach, a synowie Jakuba odesłali tych królów i ich ludzi i odeszli oni w pokoju do swych miast, a synowie Jakuba również wrócili do swojego domu, do Sychem.
52 I od tamtego dnia pokój panował między synami Jakuba a królami Kananejczyków, aż do
kraju Kanaan przybyli potomkowie Izraela, by go odziedziczyć
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl